Szósty tytuł z rzędu stał się faktem - relacja z meczu Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów

Pięciosetowa batalia, która do tej pory bardzo często była szczęśliwa dla jastrzębian, tym razem okazała się nieoceniona dla bełchatowskiej Skry, która po raz trzeci pokonała Jastrzębski Węgiel i zdobyła szósty raz z rzędu tytuł mistrza Polski.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Początek inauguracyjnej partii przespali gospodarze, którzy ocknęli się kiedy już tak naprawdę było po secie. Fatalnie mylił się Paweł Abramow, a po chwili piłki w aut zaczął posyłać także Benjamin Hardy. Zbyt duża ilość własnych błędów oraz masa niewykorzystanych akcji w ofensywie spowodowały, że późniejszy mistrz Polski objął prowadzenie 21:13 i mógł czuć się już bezpiecznie. Mimo nieco lepszej końcówki, podopieczni trenera Roberto Santilliego, musieli uznać wyższość swoich rywali.

Drugi set okazał się dla gospodarzy przełomowy, bowiem po słabym początku, w końcu znaleźli właściwy rytm gry. Mimo stanu 14:9 dla Skry, gospodarze przypuścili frontalny atak, w którym pierwsze skrzypce grał Igor Yudin. Na drugą przerwę techniczną miejscowi schodzili już prowadząc jednym punktem, po asowej zagrywce Hardy'ego. Od tego momentu zaczęła się walka punkt za punkt, co zwiastowało niezwykłe emocje w końcówce. W niej bardzo pomocni okazali się miejscowi kibice, ale przede wszystkim Marek Novotny, który na początku meczu zastąpił słabo spisującego się Abramowa i w tym najważniejszym momencie pociągnął drużynę. Dzięki niemu siatkarze ze Śląska wypracowali sobie pierwszą piłkę setową, lecz wybuch radości nastąpił dopiero po błędzie libero Skry, Piotra Gacka.

Był to dopiero początek prawdziwych emocji, a to co się stało w trzeciej odsłonie, przerosło najśmielsze oczekiwania. Początkowo nic nie zapowiadało tak wielkich emocji, ponieważ Skra wróciła do swojej skutecznej i bezwzględnej gry z pierwszego seta. Kiedy Mariusz Wlazły posłał asa serwisowego z prędkością 119km/h, a chwilę później Yudin dwukrotnie zapoznał się z bełchatowskim blokiem, nikt już nie wierzył w pomyślne zakończenie tej partii w wykonaniu jastrzębian. Tymczasem od stanu 7:15 rozpoczęła się niesamowita seria dziewięciu punktów z rzędu ekipy Santilliego. Prawdziwym bohaterem w tej części meczu okazał się Pedro Azenha, który nie brylował w swoich największych atutach (zagrywka, atak), lecz popisywał się skutecznymi blokami. Brazylijczyk pięć razy z rzędu skutecznie zatrzymał zawodników mistrza Polski, a na dodatek swoimi żywiołowymi gestami do czerwoności rozgrzał miejscową publiczność. Wydawało się, że bełchatowianie już się nie podniosą, wszak od wspominanego 8:15 zrobiło się 20:16 dla przeciwnika. A jednak! Bartosz Kurek wykorzystał błąd Abramowa, a były gracz jastrzębskiego Daniel Pliński uciszył widownię zagrywką nie do przyjęcia. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, a konkretnie rosyjskiego przyjmującego, który efektownie zakończył seta, nieco odkupując wcześniejszą słabszą grę.

Kiedy wydawało się, że na horyzoncie pojawia się realna szansa na decydujący mecz w Bełchatowie, znów przestój zanotowali siatkarze z Jastrzębia. Ich gra stała się schematyczna, a bohaterowie poprzedniego seta Pedro i Pęcherz nie potrafili skutecznie skończyć ataku. Włoski szkoleniowiec powrócił do wyjściowego składu, ale efektu nie było widać. W pewnym momencie Skra prowadziła już 20:11 i choć ostatecznie doprowadziła do tie breaka, styl w jakim tego dokonała, pozostawiał wiele do życzenia.

O wszystkim więc miał zadecydować piąta partia. W półfinałowej rywalizacji przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle ostatni set meczu przynosił jastrzębianom wiele radości. Wszyscy kibice ubrani tego dnia w pomarańczowe barwy mieli nadzieje, że podobnie będzie i tym razem. Tymczasem ciśnienia nie wytrzymali gospodarze, którzy bardzo szybko dali sobie narzucić styl gry rywala. Dwie arcyważne piłki posłał w aut australijski atakujący JW. Był to początek końca jastrzębian, którzy także kolejnych akcji nie potrafili zamienić w punkt. Po ostatniej piłce rozpoczęła się prawdziwa feta z szóstego z rzędu mistrzostwa Polski. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Michała Winiarskiego, lecz tego dnia zwycięzcami była cała dwunastka Jacka Nawrockiego. Był to szczególny moment dla Mariusza Wlazłego, który jako jedyny może pochwalić się aż sześcioma złotymi krążkami.

Jastrzębski Węgiel - Skra Bełchatów 2:3 (18:25, 30:28, 25:23, 21:25, 11:15)

Jastrzębie: Adam Nowik, Grzegorz Łomacz, Paweł Abramow, Igor Yudin, Patryk Czarnowski, Benjamin Hardy, Paweł Rusek (libero) oraz Marek Novotny, Sławomir Master, Wojciech Sobala, Pedro Azenha, Sebastian Pęcherz.

Skra: Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Bartosz Kurek, Miguel Falasca, Michał Winiarski, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Stephane Antiga, Maciej Dobrowolski.

Stan rywalizacji: 3:1 dla Skry Bełchatów

Mistrz Polski w sezonie 2009/2010 - PGE Skra Bełchatów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×