Co zdaniem trenera Jerzego Matlaka miało wpływ na postawę ekipy z Muszyny w niedzielnym meczu, po bardzo udanym występie w sobotę tej ekipy? - Dziewczyny z Muszyny miały kłopoty w ustawieniach, kiedy rozgrywająca jest w pierwszej linii. Wczoraj akurat weszła Marta Solipiwko i akurat bardzo ładnie zagrała. Kilka bardzo ważnych akcji, punktów. A dzisiaj tego nie było, stąd ten kłopot Muszyny. Musiały grać tylko lewym skrzydłem, bo nie za bardzo miały dobre przyjęcie. Natomiast dość wcześnie zeszła na tym skrzydle Joasia Mirek. Dzielnie dawała sobie radę Ola Jagieło, ale nie miała tam żadnego wsparcia - powiedział szkoleniowiec.
W przeciwieństwie do sobotniego meczu gorzej prezentował się muszyński blok. Słabo zagrała zwłaszcza Agnieszka Bednarek-Kasza, niewiele lepiej Sylwia Pycia. Natomiast Dorota Pykosz tylko w pierwszej i drugiej odsłonie zaprezentowała się z dobrej strony. - Dzisiaj Agnieszka Bednarek-Kasza chyba po raz pierwszy, jak ją oglądam, a oglądam ją długo, bo cztery lata grała u mnie, nie skończyła żadnego ataku przez cały mecz. To jest symptomatyczne, bo te dziesięć czy piętnaście punktów w meczu, które zawodnik robi, to jest bardzo dużo. I dlatego miały taki kłopot. Bielsko się cieszyło, że sobie nie zrobiły takiego wieczoru jak wczoraj - dodał Matlak.
Trener reprezentacji już wkrótce rozpocznie z nią pierwsze zgrupowanie w zbliżającym się sezonie reprezentacyjnym. - 28 po raz pierwszy spotykamy się na zgrupowaniu. W założeniu było, że koniec rozgrywek będzie do 20 maja. A teraz może być do 23 przez tą katastrofę, która się wydarzyła. Mogłyby obie drużyny grać nie środa-czwartek, ale sobota-niedziela, ale wtedy nie zorganizowalibyśmy tego zgrupowania. To nie było wymuszane przez nas, lecz przez sytuację - wyjaśnił szkoleniowiec.