Decydujące spotkanie finałowe w Bielsku-Białej, za wyjątkiem pierwszej odsłony, było prowadzone pod dyktando gospodyń, które zwyciężyły 3:1. - Dzisiejsze spotkanie wygraliśmy naszą dobrą grą. Co prawda było trochę nerwów i emocji, ale były one stale pod naszą kontrolą. Wiedzieliśmy, że im my zagramy lepiej, tym przeciwnik będzie miał więcej problemów. Udało się i bardzo się z tego powodu cieszymy. Po sześciu latach Bielsko-Biała znów ma złoty medal. Dodatkowa premia za tytuł, to gra w kolejnej edycji Ligi Mistrzyń - powiedział opiekun BKS Aluprof Mariusz Wiktorowicz.
Ledwie 35-letni szkoleniowiec Aluprofu święci sukces, na który - jak podkreśla - zapracowała cała drużyna i cały sztab szkoleniowy. - Kiedy obejmowałem stanowisko pierwszego trenera, wiele osób mówiło, że jestem za młody. Każdy jednak kiedyś jest młody i okazuje się, że można i w tym wieku osiągnąć sukces. Natomiast bardzo wyraźnie chciałbym podkreślić, że bez zaufania, jakim obdarzył mnie zarząd BKS-u oraz bez ogromnego zaangażowania całego sztabu szkoleniowego, czyli Dariusza Luksa, Elżbiety Handzlik, Jakuba Kreboka i Arkadiusza Jaska tego sukcesu by nie było. Medal zaś wywalczyły na parkiecie zawodniczki, które stworzyły najlepszy zespół w kraju i teraz mogą się cieszyć z tego ogromnego sukcesu. Te dziewczyny zasłużyły na ogromne wyróżnienie i na zasłużony wypoczynek po ciężkiej i znakomicie wykonanej pracy - dodał.
Jaką filozofię gry prezentował opiekun bielszczanek w zakończonym właśnie sezonie? - Moim zdaniem bardzo ważne w tym wszystkim było to, że ja nigdy nie mówiłem - musimy wygrać mistrzostwo. Każdy przymus powoduje usztywnienie. Wpajałem dziewczynom, że ta gra ma przynosić radość i zadowolenie zawodniczkom oraz kibicom, wtedy efekt przyjdzie sam. Najważniejsze jednak jest, że stworzyła się drużyna - twierdził.
Jakie są osobiste przemyślenia Mariusza Wiktorowicza związane z tym ogromnym sukcesem bielskiej drużyny? - Cóż ja mogę teraz powiedzieć. To wspaniałe uczucie i czuję się świetnie. Mogę jedynie przyznać, że zawsze wyznaję teorię, że ciężką pracą można zrobić bardzo dużo dobrego, obojętnie ile się ma lat. Na pewno obejmując zespół w trakcie sezonu jest trudniej, bo relację są nieco inne. Znaleźliśmy jednak wspólny język i zapisaliśmy się w historii klubu - zakończył szkoleniowiec nowych mistrzyń Polski.