Krzysztof Gierczyński (AZS Częstochowa): - Najważniejsze jest to, że wreszcie przełamaliśmy kompleks bydgoskiej ekipy. Rok temu także tutaj przegraliśmy, dlatego chcieliśmy się tutaj koniecznie odkuć za ubiegłoroczną porażkę. Może sam mecz nie był porywającym widowiskiem i nasza gra nie była idealna, ale liczą się trzy punkty. Teraz przed nami kilka ciężkich i trudnych spotkań, dlatego ten wynik jest dobrym prognostykiem przed nadchodzącym tygodniem.
Krzysztof Janczak (Delecta Bydgoszcz): - O takim spotkaniu chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Tym bardziej, że przez cały ostatni tydzień po cichu liczyliśmy na to, że podtrzymamy dobrą passę w pojedynkach z Częstochową i zdobędziemy chociaż dwa punkty. Jednak tylko w pierwszym secie zagraliśmy na swoim optymalnym poziomie. Później nasze głupie błędy w obronie spowodowały, że oddaliśmy rywalom grę na siatce, którzy bez względnie to wykorzystali. Być może za dużo sił kosztował nas ten pierwszy set, w którym mocno pracowaliśmy, aby dogonić AZS. Później tego zapału zabrakło.
Radosław Panas (AZS Częstochowa): - Myślę, że po meczu z Iskrą nasi chłopacy dostali dodatkowej energii, bo niecodziennie zdarza się pokonać takich zawodników jak Giba czy Abramov, bo wtedy pojedynki na polskich parkietach wydają się o wiele łatwiejsze. Aczkolwiek ekipy Delecty nie zlekceważyliśmy, bowiem rok temu gładko tutaj przegraliśmy, a do tego także na początku obecnego sezonu musieliśmy uznać wyższość bydgoszczan. Ważne jest także to, że utrzymaliśmy drugą pozycję w tabeli, gdyż w następnym tygodniu czekają nas trzy trudne spotkania z samą czołówką tabeli.
Rostislaw Chudik (Delecta Bydgoszcz): - Wszyscy byli na meczu i widzieli o co chodzi i tutaj powinienem zakończyć swoją wypowiedź, bo nie chcę się powtarzać. Co prawda w niektórych momentach dochodziliśmy rywali na punkt, dwa, ale przecież Nowakowski, Gierczyński, Billings czy Szczerbaniuk, to gracze wysokiej klasy i oni tak łatwo się nie poddają. A naszym zawodnikom w decydujących momentach brakuje opanowania, co było widać chociażby w czwartym secie, kiedy mogliśmy odwrócić losy meczu. Mam tu na myśli Stępnia i Dębca, którzy w ważnych chwilach zagrali zupełnie inaczej, niż to wcześniej omówiliśmy. Ja ze swojej zrobiłem wszystko, by ta drużyna wreszcie wygrywała, dlatego bolą mnie mocne bydgoskich kibiców kierowane w naszą stronę.