LŚ grupa C: Sensacja w Tampere, Egipt pokonał Finlandię

Ze świecą należy szukać osoby, która dawałaby Egipcjanom jakiekolwiek szansę na wygranie meczu w swojej grupie. Po sobotnim pojedynku wielu przecierało oczy nie wierząc w to co widzą. Siatkarze z Czarnego Lądu po bardzo zaciętym meczu pokonali reprezentację Finlandii 3:2. Wygrana dała im dwa oczka i drugie miejsce w tabeli grupy C.

W tym artykule dowiesz się o:

Finlandia - Egipt 2:3 (25:23, 24:26, 16:25, 25:20, 13:15)

Najskuteczniejszym zawodnikiem na boisku był siatkarz Egiptu - Ahmed Abelhay, który zdobył 21 oczek. Dla porównania najlepszy z Finów (Antti Siltala) zapisał na swoim koncie zalewie 14 punków.

Oba zespoły rozpoczęły spotkanie od mocnych i ryzykownych serwisów, przez co kibice byli świadkami wielu błędów. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili Finowie (8:7), jednak Egipcjanie najpierw ogonili, a następnie wyprzedzili rywali (14:16). W końcówce pojedynek stał się niezwykle zaciętym widowiskiem. W decydujących momentach więcej zimnej krwi zachowali Suomi i to oni przy stanie 23:23 skończyli atak. W ostatniej akcji pierwszego seta Egipcjanin posłał piłkę w aut (25:23). Zdaje się, że zespół z Czarnego Lądu przegrał tę odsłonę z powodu licznych błędów na zagrywce.

Na początku drugiej odsłony Finowie narzucili rywalom swój styl gry i kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Przyjezdni nie umieli poradzić sobie z przewagą przeciwników, a presja wyniku spowodowała, że popełniali mnóstwo błędów. Przy stanie 13:9 szkoleniowiec Egipcjan poprosił o czas. Przerwa dobrze wpłynęła na jego zawodników, którzy stopniowo zaczęli niwelować stratę. Kiedy na tablicy pojawił się wynik 14:14, a następnie 18:20, kibice gości uwierzyli w możliwość wygrania partii. Przy dwupunktowej przewadze rywali, trener Finów poprosił o przerwę. Suomi udało się wyrównać (22:22), przez co kibice byli świadkami zaciętej końcówki i gry punkt za punkt. Ostatecznie set zakończył się pomyłką w ataku gospodarzy (24:26).

W trzeciej odsłonie Finowie mieli ogromny problem z kończeniem ataków. Niemoc rywali pozwoliła Egipcjanom wielokrotnie stawiać równy i skuteczny blok. Siatkarze z Czarnego Lądu najpierw prowadzili 8:4, by powiększyć swoją przewagę do pięciu oczek (7:12). Na szczególną uwagę zasługuje bardzo dobra gra gości w przyjęciu i obronie. Ostatnią akcję w trzecim secie skończył Ahmed Abdalla (16:25). Finowie jak najszybciej chcieli zapomnieć tę partię, natomiast Egipcjanie mieli nadzieję na kontynuację dobrej gry w kolejnej osłonie.

Mimo że przegrywali 1:2, Suomi nie poddali się i wyszli na parkiet z wiarą w możliwość walki. Determinacja przyniosła skutek w postaci prowadzenia na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Gospodarze niesieni dopingiem kibiców kontynuowali dobrą grę. Egipcjanie zaskoczeni przebiegiem tej partii opadli z sił, czego efektem było prowadzenie rywali 16:13. Suomi szli za ciosem, konsekwentnie grając swoją siatkówkę. Niewątpliwie taka taktyka opłaciła się, ponieważ set zakończył się ich zwycięstwem 25:20.

Decydująca odsłona była niesamowicie emocjonująca. Zespoły nie dawały za wygraną, a gra toczyła się punkt za punkt. Ciężko było wskazać zwycięzcę tym bardziej, że drużyny zmieniły się stronami przy stanie 7:8. Finom udało się odskoczyć na dwa oczka, jednak rywale natychmiast wyrównali (13:13). Ostatecznie o wygranej miały zadecydować zaledwie dwie piłki. Blok jest elementem nieprzewidywalnym, więc jeśli zadziała w odpowiednim momencie jest wartością dodatnią. Na szczęście dla Egipcjan, blok zadziałał w samej końcówce meczu. Youssef Saleh stał narodowym bohaterem, kiedy dwukrotnie zatrzymał rywali dając swojej drużynie cenne zwycięstwo.

Szkoleniowiec Egipcjan nie krył radości, jednak bronił przed nadmiernym optymizmem. - Pierwsze mecze w Lidze Światowej są bardzo trudne, tym bardziej cieszę się ze zwycięstwa. Dzisiaj mamy czas, by świętować wynik, jednak nie możemy zapomnieć, że jutro jest kolejny pojedynek - powiedział na pomeczowej konferencji Antonio Giacobbe.

Komentarze (0)