To nie fart, a raczej wynik pracy, jaką wykonaliśmy - rozmowa z Miłoszem Zniszczołem, środkowym Farta Kielce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przed rokiem Fart Kielce przebojem wdarł się do 1. ligi. Po kilkunastu miesiącach mógł się już cieszyć z awansu do PlusLigi. - <i>Kluczem był dobrze rozumiejący się kolektyw</i> - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Miłosz Zniszczoł, środkowy Farta.

Jacek Konsek: Nazwa waszej drużyny to Fart Kielce, ale musisz przyznać, że wasz awans do PlusLigi nie był żadnym fartem

Miłosz Zniszczoł: Zgadzam się, to nie fart, a raczej wynik dwuletniej pracy, jaką wykonaliśmy z zespołem. Nasza współpraca oraz zaangażowanie całej drużyny przyczyniło się do tego sukcesu.

Przed sezonem mało kto spodziewał się, że bezpośrednio awansujecie do PlusLigi. Trener Daszkiewicz stwierdził nawet, że waszym celem było utrzymanie. Co więc było kluczem do tak świetnej gry przez cały sezon?

- Nie mieliśmy znanych indywidualności, kluczem był dobrze rozumiejący się, zgrany kolektyw na boisku, jak i poza nim.

Wasz klub jest prawdziwym ewenementem na skalę całego kraju. Fart powstał w 2007 roku i zaledwie po trzech latach zadebiutuje w jednej z najsilniejszych lig w Europie. Jak to możliwe?

- Wydaje mi się, że dobrze dobrany skład oraz cele które zostały nam przedstawione spowodowały naszą motywacje. A jednocześnie podświadoma wiara, że możemy to osiągnąć.

Z drugiej jednak strony - nie boicie się, że tak krótki okres spędzony w niższych ligach będzie dla was utrudnieniem przed rywalizacją w bardzo silnej przecież PlusLidze?

- Jesteśmy młodym zespołem, dla większości z nas będzie to nowe doświadczenie. Nikt nie czuje strachu, będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony.

Wróćmy jeszcze na chwilę do play off. 11 maja chyba na długo zapisze się w waszej pamięci - niesamowity mecz z Treflem Gdańsk i czwarty set wygrany 42:40. To musiał być niesamowity pojedynek, a radość po nim jeszcze większa?

- Jechaliśmy do Gdańska po zwycięstwo. Oni byli pod ścianą, musieli wygrać, a my mogliśmy. Graliśmy bez żadnej presji, na luzie, im dłużej trwał 4 set tym większe zdenerwowanie można było zauważyć w zespole Trefla. Udało nam się go wygrać i byliśmy już pewni, ze takiej szansy nie możemy wypuścić z rak! Radość po wygranej była ogromna, wspaniałe uczucie. Dokonaliśmy czegoś niemożliwego.

Twórcą wszystkich sukcesów w Farcie jest Dariusz Daszkiewicz. Opisz proszę tego trenera i jaki ma wpływ na was zawodników.

- Z pewnością wpływ ma pozytywny, co można zauważyć po wynikach. Uważam, że trener stanął na wysokości zadania, determinując nas do walki, a jednocześnie wspierając w chwilach kryzysu. Nie zawsze było kolorowo, ale uważam że nawet w tych ciężkich chwilach, trener potrafił zachować "zimną krew", co przekładało się na nasze nastawienie, a jednocześnie grę. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z trenerem.

Z całą pewnością, aby skutecznie rywalizować w PlusLidze potrzebne są wzmocnienia, a co za tym idzie odpowiednie środki finansowe. Jak wygląda wasza sytuacja finansowa i czy będą jakieś wzmocnienia?

- Prezes klubu zapewnił nas, że środki finansowe są i o to mamy się nie martwić. Zespół na pewno trzeba wzmocnić, żeby myśleć o utrzymaniu. Z tego co mi wiadomo trwają rozmowy z kilkoma zawodnikami.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?

- Na siatkówkę zdecydowałem się dopiero w 3 klasie gimnazjum, wcześniej świata poza piłką nożną nie widziałem. Sport zawsze był mi bliski i coś chciałem w nim osiągnąć. W momencie gdy wybrałem siatkówkę bardzo pomogli mi rodzice, to oni przez pierwsze lata wozili mnie na treningi. Bardzo dużo im zawdzięczam.

W 2007 roku zdobyłeś brązowy medal na akademickich mistrzostwach Europy, w składzie między innymi z Mariuszem Prudlem, obecnie jednym z najlepszych siatkarzy plażowych w naszym kraju. Śledzisz jego poczynania na piasku?

- Oczywiście staram się obserwować na bieżąco poczynania Mariusza. Znamy się od dawna, w gimnazjum rywalizowaliśmy przeciwko sobie w zawodach sportowych, później w rozgrywkach juniorskich, a po raz pierwszy zagraliśmy razem dopiero na studiach. Do światowej czołówki niewiele mu brakuje. Życzę Mariuszowi jak najlepiej.

Na koniec: jaki los przewidujesz dla waszej drużyny w historycznym sezonie w PlusLidze? Na co będzie was stać w starciu z potęgami polskiej siatkówki?

- Naszym celem będzie utrzymanie się na tym poziomie rozgrywek. W meczach z czołowymi zespołami będzie ciężko urwać jakieś punkty, może uda nam się sprawić jakąś niespodziankę. Na pewno będziemy walczyć i damy z siebie wszystko.

Źródło artykułu: