LŚ grupa D: Mecz bez historii - Argentyna nadal bez zwycięstwa

Zła passa Argentyńczyków trwa. Choć awans do finałów mają zapewniony, to piąta porażka nie wróży dobrze na przyszłość. Tym razem gładko 0:3 ulegli reprezentacji Niemiec. Dla podopiecznych Raula Lozano jest to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tegorocznej Lidze Światowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Argentyńczycy w tym spotkaniu nie mieli zbyt wielkiej szansy na wygraną. Przede wszystkim nie mieli tak wyraźnego lidera, jak rywale. Po niemieckiej stronie siatki raz po raz punktował Georg Grozer. Zdobył w sumie 20 oczek, podczas gdy najlepsi z gospodarzy, Federico Pereyra i Guillermo Garcia po 8.

Mocną stroną reprezentacji Raula Lozano była dobra postawa w bloku i potężne ataki. Te elementy okazały się kluczowe przede wszystkim w pierwszym secie. Na początku drugiego walka się wyrównała, ale i tym razem ostatecznie lepsi okazali się Niemcy. Gospodarze nie dali za wygraną i w trzeciej partii wyszli na prowadzenie 8:4. Goście jednak szybko rzucili się do odrabiania strat i po raz kolejny 6 tys. fanów zgromadzonych w hali w Catamarce musiało oglądać porażkę swoich siatkarzy. - Zaczęliśmy od dobrej gry w obronie i na zagrywce. Na początku trzeciego seta mieliśmy trochę problemów z koncentracją, ale potem odzyskaliśmy nasz poziom z pierwszych dwóch partii - podsumował spotkanie Georg Grozer.

- Zagraliśmy najgorszy mecz jako drużyna i to kosztowało nas wiele - mówił po meczu trener Argentyny Javier Weber. Kapitan Rodrigo Quiroga dodał zaś, że on i jego koledzy nie tylko zagrali poniżej oczekiwań, ale nie potrafili skutecznie atakować. Rywale za to zdobyli wiele punktów blokiem i zagrywką typu flot, co okazało się ich kluczem do sukcesu.

Argentyna - Niemcy 0:3 (20:25, 20:25, 22:25)

Argentyna: Arroyo (7), Ocampo (5), Scholtis (3), Spajic (7), Garcia (8), De Cecco, Meana (libero) oraz Uriarte (2), Quiroga (5), Filardi, Pereyra (8).

Niemcy: Schwarz (4), Böhme (6), Kromm (11), Günthör (13), Steuerwald (2), Grozer (20), Prüsener (libero) oraz Kaliberda, Schöps, Rieke.

Komentarze (0)