Zawodnik, który ma w swoim dorobku mistrzostwo Europy, wicemistrzostwo olimpijskie, a także klubowe sukcesy w Grecji i Rosji, może być tylko i wyłącznie wzmocnieniem. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że wielu sympatyków rzeszowskiego klubu było wprost zachwyconych transferem Mateja Černicia do Resovii.
Włoski przyjmujący o słoweńskich korzeniach, który - jak sam mówi - jest nieco inny od typowych graczy z Italii - wyjawił na łamach Przeglądu Sportowego powody, dla których zdecydował się na wyjazd do Polski. - O Włochach mówi się, że są maminsynkami i coś w tym jest. Są przywiązani do swoich domów i rodzin. Dlatego w większości nie wyobrażają sobie gry poza Serie A. Ja nie boję się wyjazdów do innych lig. Wręcz przeciwnie, uwielbiam podróżować i zbierać nowe doświadczenia - stwierdził bez ogródek sympatyczny przyjmujący.
Sam Černić uważa się za człowieka otwartego, niebojącego się gry poza granicami swojego państwa oraz procesu aklimatyzacji w innym kraju. Dlaczego więc skusiła go akurat oferta polskiego zespołu? - Dostałem z Resovii bardzo dobrą ofertę, również pod względem finansowym. Nie ukrywam, że pieniądze miały znaczenie przy podjęciu decyzji - nie owijał w bawełnę. - Siatkówka jest przecież moją pracą. Utrzymuję się z niej - przyznał bez zbędnych dywagacji.
W rozmowie z Przeglądem Sportowym nie zamazywał też prawdziwego obrazu gry w jego rodzinnych stronach. Nie ukrywał, że kryzys dotknął także i włoski volley, przez co wiele klubów stało się niewypłacalnych lub po prostu... nieuczciwych! - Często jest tak, że prezesi klubów i sponsorzy nie są do końca szczerzy z zawodnikami i używają kryzysu ekonomicznego jako wymówki - otworzył nasze oczy na problemy, z którymi na co dzień muszą zmagać się zawodnicy występujący we Włoszech. - Prowadzą taką politykę, żeby płacić zawodnikom jak najmniej. Powołują się na kryzys, mimo że mają pieniądze - dodał z wyraźnym niesmakiem. Jak widać, nie wszystko w Italii jest różowe.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.