Rosyjsko-kubańska potyczka od samego początku sprawiała wrażenie niesamowicie wyrównanej. Gracze obu teamów znajdowali się przed tym pojedynkiem w podobnej formie, zaś w meczach fazy interkontynentalnej sygnalizowali kapitalne przygotowanie do wiktorii w turnieju. Mecz grupy F lepiej otworzyli jednak wspierani przez licznie zgromadzoną w hali grupę kibiców Kubańczycy. Podopieczni Orlando Samuelsa Blackwooda, mimo najmłodszej kadry w zawodach, wykazywali się miłym dla oka i przede wszystkim skutecznym volley'em. Pozwoliło im to triumfować w premierowej odsłonie 25:23.
Cała historia drugiego seta zawiera się w stwierdzeniu, iż stał on pod znakiem rywalizacji i wymiany ciosów pomiędzy Roberlandy Simonem a Dmitrijem Muserskim. Dopiero spektakularne bloki w wykonaniu Tarasa Chteja przerwały hegemonię środkowych i dały Rosjanom prowadzenie. Sborna, znana ze swojej zaciętości, nie wypuściła już tej przewagi z rąk, sukcesywnie ją powiększając do samego końca drugiej odsłony.
Kapitalna dyspozycja zawodników Daniele Bagnoliego kontynuowana była przez nich także i w kolejnej partii. Najbardziej efektownym zawodnikiem na parkiecie był wówczas wspomniany wyżej Muserski. Jego wysoka dyspozycja spowodowała, że Kubańczycy stracili wiarę w swoje możliwości. Co więcej - byli kompletnie bezradni wobec rosyjskiego bloku i zagrywki. Nie mogło się to skończyć inaczej, jak tylko porażką naszych pogromców z grupy D fazy interkontynentalnej.
W czwartym secie Sborna zbyt łatwo uwierzyła w szybki i gładki triumf. Ku zaskoczeniu naszych wschodnich sąsiadów, Kubańczycy nie mieli zamiaru się poddawać i wciąż walczyli o zwycięstwo w meczu. Mocarne ataki Fernando Hernandeza, a także Joandry Leala przywróciły w kubańskich szeregach wiarę w końcowy sukces i jednocześnie zbiły z tropu zdezorientowanych odrodzeniem rywali Rosjan. Ostatecznie graczom Orlando Samuelsa Blackwooda udało się zwyciężyć w tej partii i wyrównać stan meczu na 2:2.
Wprowadzenie na parkiet kapitana kadry rosyjskiej - Aleksieja Kazakowa - wyraźnie podniosło na duchu team Sbornej i pozytywnie wpłynęło na obraz jej gry. Doświadczenie i ogranie Kazakowa dało pozytywne rezultaty w postaci ujarzmienia kubańskiego temperamentu, który został "utemperowany" efektywnymi akcjami ze strony Rosjan. Mimo że triumfatorzy grupy D tanio skóry w piątej odsłonie nie sprzedali, trzy błędy z rzędu w wykonaniu Wilfredo Leona nie przysporzyły chwały siatkarzom z Kuby, a jedynie zakończyły pięciosetową batalię Final Six.
Rosja - Kuba 3:2 (23:25, 25:14, 25:20, 22:25, 15:13)
Rosja: Chtej, Grankin, Birjukow, Muserski, Wołkow, Michajłow, Komarow (libero) oraz Połtawski, Kazakow, Makarow.
Kuba: Leon, Leal, Camejo, Rolando, Simon, Hierrezuelo, Gutierrez (libero) oraz Leyva, Bell, Diaz, Hernandez.