Vlado Petković bardzo udanie zaprezentował się w fazie interkontynentalnej 21. edycji Ligi Światowej. Bez kompleksów podjął się trudnego zadania, jakim było zastąpienie w pierwszej "6" kadry Serbii Nikoli Grbicia. W rankingach FIVB znalazł się również bardzo wysoko. Jednak w jego opinii nie wszystko jest tak różowe, jak mogłoby się wydawać.
- Na pewno mam świadomość odpowiedzialności i presji, jaka na mnie ciąży - przyznał. Jednocześnie nie chciał się wypowiadać na temat Nikoli - wolał skupić się na obecnym teamie Plavich, w szeregach których nie ma przecież tego utytułowanego zawodnika. Petković z chęcią opowiedział natomiast o tym, co w jego opinii jest w tym roku najważniejsze. Mowa tu oczywiście o mistrzostwach we Włoszech. - Co roku tak jest, że Liga Światowa to jedno, a później są takie imprezy jak ME, IO, czy MŚ. My doskonale wiemy, co jest dla nas najważniejsze w tym sezonie. Na pewno nastawiamy się przede wszystkim na mundial i jesteśmy w stanie dojść przynajmniej do półfinału - zapowiedział odważnie.
W rozmowie z portalem plusliga.pl nawiązał też do kwestii swojej przynależności klubowej. Ostatni sezon spędził bowiem w Korei. - Była to jednak mimo wszystko udana przygoda dla mnie i nie żałuję, że zdecydowałem się na grę w tamtejszej lidze. Chciałem spróbować czegoś innego, a z drugiej strony wiedziałem, że nie jestem takim zawodnikiem, o którego będą usilnie zabiegały kluby włoskie, czy np. polskie - wyjaśnił pobudki, jakie nim kierowały przy wyborze pracodawcy. - Oczywiście nie zaprzeczę, że siatkówka w Korei była trochę dziwna - tam liczyła się właściwie tylko obrona. Ciężko było mi się przestawić na tego typu siatkówkę, ale poradziłem sobie - nie omieszkał wspomnieć. Zapewnił przy tym, że z chęcią wróciłby jeszcze do Korei. Nawet język nie stanowi dla niego wielkiej przeszkody. - Z czasem rozumiałem coraz więcej rzeczy i, prawdę mówiąc, chciałbym tam wrócić. Są na to jakieś szanse - wyznał.
A może by tak ściągnąć Vlado Petkovicia do polskiej PlusLigi? Na razie taki scenariusz wydaje się niemożliwy, choć jak przyznał sam rozgrywający, temat przewijał się w rozmowach z jego menedżerem. Zapytany o to, czy dostał jakąś ofertę z Polski, odpowiedział jednak wymijająco. - Niby była, ale żadne konkrety. Wygląda na to, że większość klubów w Polsce zabiegała o zakontraktowanie Pawła Zagumnego i wokół jego osoby kręcił się cały rynek transferowy - przyznał bez owijania w bawełnę. Może więc innym razem?