Pierwsze spotkanie w wykonaniu Canarinhos podczas turnieju finałowego World League zakończyło się dość niespodziewanie. Gospodarze Final Six wysoko podnieśli poprzeczkę i doprowadzili do tie-breaka. W nim jednak lepsi okazali się siatkarze Bernardo Rezende. Drugi mecz nie był wcale łatwiejszy, gdyż Brazylia mogła zanotować porażkę z Serbią. Podopieczni Igora Kolakovica prowadzili już 2:1 w setach, lecz później do głosu doszli ich rywale. Dość szczęśliwie zatem Brazylijczycy uzyskali przepustkę do półfinału.
- Grają słabiej, nie prezentują tej klasy, do której nas przyzwyczaili - ocenia ich Ireneusz Mazur. Jego zdaniem to nie jest już ta ekipa, która czarowała nas swoją grą na boisku. Wicemistrzowie olimpijscy już od dłuższego czasu nie grają dobrze, początek zmagań w Lidze Światowej w ich wykonaniu też nie był najlepszy.
Komentator Polsatu Sport chwali za to reprezentację Rosji. - Są na dobrej drodze, żeby zasiąść na światowym, siatkarskim tronie. Tylko, że takie przewidywania, co do ekipy Daniele Bagnioliego w ostatnich latach się nie sprawdzały. Może teraz będzie inaczej. Sborna w Cordobie pokonała w tie-breaku Włochów i Kubańczyków. Ich gra prezentowała się naprawdę nieźle.
Rosjanie mają obecnie w składzie zawodników doświadczonych, ale także i młodych. Mazurowi w szczególności podoba się gra Dmitrija Muserskiego. Ma on duże predyspozycje, aby być czołowym siatkarzem w kadrze. - Jeżeli, odpukać, nie przeszkodzą mu kontuzje, to za kilka lat będziemy mieli prawdziwego króla środkowych bloku - stwierdził były szkoleniowiec naszej reprezentacji.