Chętni na włoskie wojaże: Złoty środek (cz.4, video)

Przedostatnia część naszego portalowego sprawozdania o polskich reprezentantach, którzy powalczą o wyjazd na mistrzostwa świata, dotyczyła będzie środkowych bloku. W obwodzie mamy aż pięciu chętnych... Trudno sobie wyobrazić, by dwóch z nich miało obejść się smakiem - i to włoskiego makaronu. Zanim jednak nadejdzie czas na nieprzyjemności, przeanalizujmy nieco sylwetki poszczególnych siatkarzy.

Środkowi to zdaniem niektórych specjaliści od czarnej roboty. Zmuszeni są podążać niczym cień za rozgrywającym, nie mając tak naprawdę zielonego pojęcia, jaka wystawa przyjdzie mu do głowy. Muszą również wiązać blokujących, skacząc przy każdej kolejnej akcji - raz do tradycyjnej krótkiej, raz do krótkiej z tyłu, ewentualnie przesuniętej (kobiety zaś dodatkowo do ataku z obiegnięcia). W międzyczasie dobrze by było, gdyby przy okazji trochę piłek zablokowali, zagrali kilka asów. Czy wszyscy uważają, że środkowi to siatkarskie omnibusy?! Chyba tak, bo w niemal każdym starciu komentatorzy narzekają, że wysoki wzrost nie pozwala zawodnikom grającym na środku siatki uzyskać odpowiedniej koordynacji ruchowej i pomstują, że dwumetrowe dryblasy nie dysponują zwinnością równą siatkarzom na pozycji libero. I gdzie tu sprawiedliwość?

Śmiem jednak twierdzić, że naszym zawodnikom absolutnie niczego nie brakuje. Pamiętacie komentarz z jednego ze spotkań na temat umiejętności obronnych Marcina Możdżonka?

- Marcin Możdżonek, 211 cm wzrostu, a jakoś zebrał się w sobie i obronił te piłkę.

- No, powinien to sobie nagrać.

Czyli chcieć to móc! Z pewnością w przypadku Patryka Czarnowskiego, Karola Kłosa, Piotra Nowakowskiego i Daniela Plińskiego nie jest inaczej... Portal SportoweFakty.pl zaprasza więc na chwilkę czasu z naszymi środkowymi.

Patryk Czarnowski

Data urodzenia: 1 listopada 1985 r.

Wzrost: 202 cm

Waga: 93 kg

Autorskich słów kilka: "Bez dobrej rywalizacji ciężko zrobić krok w przód."

Kariera klubowa:

- SALOS Ostróda

- SMS Spała

- AZS Olsztyn

- KS Jastrzębski Węgiel

- ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (aktualnie)

Sukcesy:

- wicemistrzostwo mistrzostwo Europy kadetów w 2003 r.

- zwycięstwo na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w 2003 r.

- brąz mistrzostw Europy juniorów w 2004 r.

- wielokrotny medalista mistrzostw Polski z PZU AZS Olsztyn oraz Jastrzębskim Węglem

- Puchar Polski z Jastrzębskim Węglem w 2010 r.

- 2. lokata w Challenge Cup z Jastrzębskim Węgiel w 2009 r.

Nie tylko siatkarz, ale również mówca porywający (damskie) tłumy

Pół żartem, pół serio: Prawdziwy z niego pracuś

Patryk Czarnowski to nowa postać w polskiej kadrze, lecz na pewno nie w polskiej lidze. Wszyscy przecież pamiętamy, jak fantastyczne zawody rozgrywał w PlusLidze w barwach Jastrzębskiego Węgla. Wcześniej był niepozornym chłopakiem z olsztyńskiego klubu, zaś w Jastrzębiu pokazał nam dużo dobrego volley'a. To się aż w głowie nie mieści, jak ogromny postęp zrobił w ciągu kilku lat! Licząc więc, że do "polskich" mistrzostw świata zostały 4 lata, wychodzi na to, że w 2014 r. może być jednym z najlepszych środkowych globu! Brzmi kusząco, szczególnie że Patryk posiada w siatkarskim środowisku opinię zawodnika niebywale pracowitego, który regularnie polepsza poziom swoich umiejętności. Mówią tak o nim nie tylko jego koledzy z drużyny, ale również szkoleniowcy, którzy mieli przyjemność z nim pracować. Dobry materiał na mistrza, nie ma to tamto!

Co więcej, Czarnowskiemu niestraszna gra z bólem jako najlepszym przyjacielem. A w reprezentacji nie ma zmiłuj - trzeba wziąć środki przeciwbólowe, zacisnąć zęby i grać na maksimum swoich możliwości. Tak było na ostatniej olimpiadzie w Pekinie, tak jest i będzie na każdej najważniejszej imprezie sezonu. A skoro środkowy Jastrzębskiego Węgla zdał takowy egzamin (dojrzałości/wytrzymałości - niepotrzebne skreślić) w tegorocznej World League, kiedy to w drugim spotkaniu z Argentyną nabawił się urazu stawu skokowego, a mimo to wspomagał biało-czerwoną ekipę swoimi niebanalnymi atakami* (*niebanalny atak - patrz filmik pod akapitem, oto przykład jego nieszablonowych zbić; tym razem wzięty z ligi) w kolejnych starciach LŚ, można domniemywać, że jest silnym punktem na środku naszej siatki.

Co jeszcze działa na jego korzyść? Oczywiście dobry kolega z klubu - Grzegorz Łomacz! Zgranie to podstawa, a synchronizacja ruchów dwóch zawodników może być niejednokrotnie kluczem do sukcesu w najważniejszej akcji starcia.

Karol Kłos

Data urodzenia: 8 sierpnia 1989 r.

Wzrost: 200 cm

Waga: 71 kg

Autorskich słów kilka: "Przede wszystkim gorszymi chwilami nie można się przejmować, bo takie jest życie, taki jest już sport... W trudniejszych momentach trzeba zacisnąć zęby, pracować dalej i iść z podniesioną głową, a wtedy na pewno będą tego efekty."

Kariera klubowa:

- Metro Warszawa

- Legia Warszawa

- AZS Politechnika Warszawska

- Skra Bełchatów (aktualnie)

Sukcesy:

- wicemistrzostwo Europy kadetów w 2007 r.

- 5 miejsce na mistrzostwach świata kadetów w 2007 r.

Z pozoru chucherko, ale w polu serwisowym potrafi pokazać drzemiącą w nim siłę!

Pół żartem, pół serio: Pozory mylą

Gdyby ktoś popatrzył na Karola Kłosa z boku - całkiem obiektywnie, nie znając jego osoby - zapewne zdziwiłby się jego profesją oraz przede wszystkim karierą. Dwa metry wzrostu i niewiele ponad 70 kg? No chucherko po prostu. Ale pozory mogą mylić, bowiem kryje on pod osłoną kruchości (choć i tak śmiał się niedawno, że przytył kilka kilogramów) niebywałą moc, która objawia się w dynamicznych atakach, niepozornej, acz kąśliwej zagrywce oraz... niesamowitym bloku. Filmik poniżej, przedstawiający "wcale nie za potężną dłoń Kłosa", jest tego najlepszym przykładem:

Robi wrażenie, prawda? A jeszcze przecież wszystko przed nim, bo jak sam mówi - młodość jest jego najlepszym atutem. Podsumujmy więc - młody (choć w Politechnice Warszawskiej prezentował się niczym stary wyjadacz), perspektywiczny (ale i tak na chwilę obecną dobrze wyszkolony), skromny (- Muszę się jeszcze wiele nauczyć, żeby coś było moim atutem.) i utalentowany (akcja z filmiku mówi sama za siebie - wszak zablokował samego Łukasza Kadziewicza!) - czego chcieć więcej?

P.S. À propos "Autorskich słów kilka" - czy to nie właśnie taka postawa powinna charakteryzować prawowitego reprezentanta Polski z orłem na piersi?

Marcin Możdżonek

Data urodzenia: 9 lutego 1985 r.

Wzrost: 211 cm

Waga: 104 kg

Autorskich słów kilka: "Czasami pije się po wygranym meczu, można też świętować jakiś sukces, gdy schodzi napięcie i jest czas na zabawę. Ja najchętniej pijam wtedy nie whisky, lecz rodzimy alkohol. Lubię polską białą wódkę."

Kariera klubowa:

- SMS Spała

- AZS Olsztyn

- Skra Bełchatów (aktualnie)

Sukcesy:

- mistrzostwo Europy w 2009 r.

- mistrzostwo świata juniorów w 2003 r.

- 5. miejsce na Uniwersjadzie w 2005 r.

- wielokrotny medalista mistrzostw Polski, w tym dwukrotny mistrz Polski ze Skrą Bełchatów (2009, 2010)

- Puchar Polski ze Skrą Bełchatów w 2009 r.

- Klubowy Wicemistrz Świata ze Skrą Bełchatów w 2009 r.

"Taki kozak bardziej."

Pół żartem, pół serio: "Możdżon" potrafi zaskakiwać!

Marcin Możdżonek to postać, o której można by napisać wiele tomów książki. Mnóstwo osób, oceniając po pozorach, uważa go za osobę zdystansowaną, zamkniętą w sobie, czasami może nawet pozbawioną na parkiecie siatkarskich emocji. Jakież musi być więc ich zdziwienie, gdy czytają wywiady, których Marcin udzielił różnorakim mediom! Wynika z nich bowiem, że popularny "Możdżon" to prawdziwa dusza towarzystwa, gdyż jego konikiem jest czarny humor. Sam zresztą przyznaje się do swojego zamiłowania do starych filmów, np. "Misia", a także brytyjskich żartów Monty Pythona i Rowana Atkinsona. A że wygląda na poważnego... to jeszcze nic nie znaczy. - Mogę się śmiać do łez przy "Czarnej Żmiji" albo przy "Świętym Graalu". Mam na półce całą kolekcję DVD, długo ją kompletowałem. A co do wyglądu... Rowan Atkinson też jest podobno bardzo poważny - poza ekranem oczywiście. Ja tak nie umiem się zmieniać, na aktora się nie nadaję, absolutnie. Musi być piekielnie trudno przekonać widzów do jakiejś postaci, zwłaszcza gdy aktor jest zupełnie odmiennym typem charakterologicznym niż grana przez niego postać - wyznał, ukazując nam zupełnie inne oblicze niż to, które mamy okazję obserwować na meczach.

Jego koledzy z kadry muszą więc mieć z niego niezły pożytek. Zapewne duet Marcin Możdżonek - Michał Winiarski doprowadziłby ich do łez w najbardziej ponurej na pozór sytuacji. A nie zapominajmy przecież, że śmiech pozytywnie wpływa na mięśnie brzucha, które u sportowca muszą być dobrze wyrobione.

Poza tym - który trener nie chciałby mieć w swoich szeregach gracza o tak znakomitych warunkach fizycznych? Mało który siatkarz może się pochwalić 211 cm wzrostu. Przy bloku jest to zaleta nieodzowna, która pozwala często ugrać wiele punktów i do szewskiej pasji doprowadzić niejednego atakującego. W tym miejscu nasuwa się jednak pytanie - czy to dobre geny, czy coś innego spowodowało, że Marcin może się poszczycić takim wzrostem? Otóż najprawdopodobniej kwestia ta ma podłoże... biologiczno-chemiczne. Środkowy zapytany o to, czym był żywiony w dzieciństwie, udzielił dość zaskakującej odpowiedzi. - Odpadami z Czarnobylu - wyznał rozbrajająco.

A na deser urocz wymiana zdań z Możdżonkiem w roli głównej, która idealnie podsumowuje jego osobę:

- Jesteś bardziej spokojną osobą, czy taki kozak bardziej?

- Taki kozak bardziej.

Piotr Nowakowski

Data urodzenia: 18 grudnia 1987 r.

Wzrost: 205 cm

Waga: 90 kg

Autorskich słów kilka: "Siatkarski rytuał? Przed meczem jem solidny, dobry obiad. Żeby nie opuściły mnie siły. Np. makaron, pierś z kurczaka. Ważne, żeby był pożywny."

Kariera klubowa:

- Wrzos Międzyborów

- Metro Warszawa

- AZS Częstochowa (aktualnie)

Sukcesy:

- mistrzostwo Europy w 2009 r.

- wicemistrzostwo Polski z AZS Częstochowa w 2008 r.

- Puchar Polski z AZS Częstochowa w 2008 r.

- brązowy medalista mistrzostw Polski juniorów w 2006 r.

Piotr Nowakowski? Urodzony środkowy!

Pół żartem, pół serio: Po prostu śmieszny Piter

Jaka to ulga, że po urazie barku nie ma już śladu i Piotr Nowakowski może powrócić do walki o wyjazd na mistrzostwa świata! Zawodnik AZS Częstochowa na stałe zadomowił się już w świadomości kibiców siatkówki jako reprezentant Polski i szkoda by było, gdyby się to zmieniło. Na szczęście ambitny "Piter", serwisowy as w rękawie Daniela Castellaniego, zdołał się na czas wykurować.

Wszyscy ludzie, którzy mieli lub wciąż mają z nim styczność, opisują go jako osobę niezwykle ambitną. Być może z wierzchu tego nie widać, bo Piotrek ma tendencję do tłumienia w sobie emocji, lecz gdy coś mu nie wychodzi, cały w środku buzuje. Powodem tego nie jest bynajmniej przerost ambicji nad treścią, bowiem Nowakowski może się poszczycić naprawdę klasowymi umiejętnościami. Kiedy dopiero zaczął pojawiać się na ligowym boisku, okrzyknięto go wszak "drugim Arkadiuszem Gołasiem".

Co więcej, Piotrek to swoisty poliglota wśród siatkarzy. Niestety wielu zawodników ogranicza się jedynie do swego rodzimego oraz włoskiego lub angielskiego języka. Natomiast częstochowianin włada - poza polszczyzną, rzecz jasna - językiem rosyjskim i angielskim, a także zna podstawy języka niemieckiego! Włosi, którzy rzadko kiedy uznają za stosowne naukę obcego języka, co uwarunkowane jest zazwyczaj skupianiem się na grze we włoskiej Serie A1, mogą mu jedynie pozazdrościć.

Daniel Pliński

Data urodzenia: 10 grudnia 1978 r.

Wzrost: 205cm

Waga: 97 kg

Autorskich słów kilka: "Bardzo lubię grać w karty i bardzo często to robię. Poker to jest moja ulubiona gra i bardzo często gramy w pokera podczas zgrupowań kadry."

Kariera klubowa:

- Korab Puck

- Stolarka Wołomin

- Energia Sosnowiec

- Jastrzębski Węgiel

- PGE Skra Bełchatów (aktualnie)

Sukcesy:

- mistrzostwo Europy w 2009 r.

- wicemistrzostwo świata w 2006 r.

- wielokrotny medalista mistrzostw Polski, w tym trzykrotny mistrz Polski ze Skrą Bełchatów (2008, 2009, 2010)

- 3 x Puchar Polski

- 3 x mistrzostwo Polski w siatkówce plażowej (2002, 2003, 2004)

- 2 x 4. miejsce w Lidze Światowej (2005, 2007)

- 2 x brązowy medalista Ligi Mistrzów ze Skrą Bełchatów (2008, 2010)

- Klubowy Wicemistrz Świata ze Skrą Bełchatów w 2009 r.

- wyróżnienia indywidualne

Blok domeną Plińskiego

Pół żartem, pół serio: Uwaga, ten środkowy umie rozgrywać!

Daniel Pliński - bez niego na zgrupowaniach kadry byłoby po prostu nudno. Każdy wie, że jest on zapalonym fanem gry w karty, szczególnie w pokera, a jak wiadomo, rozrywka potrzebna jest każdemu, coby mógł odetchnąć trochę od otaczającej go zewsząd rzeczywistości. Bo w końcu i siatkówka może się przejeść, prawda? A i o nałóg hazardowy nie trzeba się w przypadku Daniela martwić - jest on profesjonalistą w każdym calu. - Kwoty, o które gramy w kadrze, nie są wielkie, a przegrana nie uszczupla w znacznym stopniu rodzinnego budżetu. Chodzi raczej o zabawę, adrenalinę, a nie o kasę - wyjaśnił rozważnie.

"Plina" wykazuje się ponadto zdolnościami kamuflującymi. Jego niezapomniany "jastrzębski" image (za czasów kadencji Tomaso Totolo, kiedy zawodnicy postanowili przefarbować włosy na blond) wprawił nawet w zdumienie jego malutką wówczas córkę Julię! - Raz tylko mnie nie poznała, gdy ufarbowałem włosy na blond. Na początku trochę się mnie bała - opowiadał niegdyś w jednej z rozmów. Można więc domniemywać, że kolejna zmiana stylu mogłaby wpłynąć na dezorientację przeciwników, którzy nie rozpoznaliby kryjącego się pod nowym fryzem Daniela! Zapewne wyglądałoby to... ciekawie. Poza tym nie można wykluczyć, że Danielowi nie zdarzy się w przyszłości podobny wyskok... - Nie jestem osobą szaloną i nie zachowuję się w sposób ekstrawagancki. Ale muszę przyznać, że lubię siebie jako blondyna... - wyznał nasz środkowy.

Warto także zwrócić uwagę na patriotyzm polskiego zawodnika. "Plina" dużą wagę przywiązuje do biało-czerwonych barw, co sprawia, że oddaje występom w reprezentacji całe swoje serce. Dzięki temu jest bardziej zdeterminowany i może zdziałać zdecydowanie więcej niż ktoś, dla kogo owa idea nie ma znaczenia. - Za każdym razem, jak słyszę Mazurka Dąbrowskiego, to się tak samo wzruszam. A kiedy słyszę polski hymn w wykonaniu naszych wspaniałych kibiców, to wzruszam się podwójnie. Jeżeli człowiek nie kocha barw narodowych, to nie ma mowy o godziwym reprezentowaniu kraju. Ja jestem nieustannie dumny, że gram w biało – czerwonej koszulce - udowodnił swą miłość do kraju. Oby więcej takich reprezentantów!

Na koniec trzeba też z czystej przyzwoitości zaprezentować firmowe zagranie Daniela Plińskiego - nabyte jeszcze w czasach jego gry w siatkówkę plażową. W tego typu sytuacja portal SportoweFakty.pl nie zazdrości rywalom "Pliny" po przeciwnej strony siatki, szczególnie blokującym...

Na piątą i zarazem ostatnią część artykułu ("Chętni na włoskie wojaże: Trzej przyjaciele z boiska") zapraszamy już w środę 11 sierpnia do portalu SportoweFakty.pl!

Komentarze (0)