Maciej Dobrowolski zdecydował się w kolejnym sezonie reprezentować barwy Farta Kielce. Niemniej sam awans tego klubu do PlusLigi nieco zaskoczył siatkarza. - Ale ten sukces świadczy o tym, że ten zespół ma naprawdę bardzo duże możliwości i jest fajnie budowany - mówi. Jednak niejednego zawodnika nie przekonałoby to do przyjścia do beniaminka, według wielu - głównego kandydata do spadku z PlusLigi. Jego nowy rozgrywający nie boi się jednak podjąć takiego wyzwania i przyznaje, że obawy rozwiewa dobra opinia Farta w środowisku siatkarskim. - Jest to klub stabilny, w przeciwieństwie do innych drużyn obce są mu jakieś zawirowania w kwestiach organizacyjnych, dzięki czemu zawodnicy mogą się skupić tylko na trenowaniu. Tak więc nie pozostaje nam teraz nic innego, jak solidnie trenować przez trzy najbliższe miesiące, a następnie walczyć w rozgrywkach ligowych - uważa zawodnik.
W poprzednich sezonach Maciej Dobrowolski grał w Skrze Bełchatów. Nie ma jednak żalu do działaczy o to, że nie zdecydowali się przedłużyć z nim kontraktu, a zatrudnili Pawła Woickiego. Dla 32-letniego rozgrywającego zakończyła się jedna przygoda, a zaczęła następna. - To nie jest tak, że trzeba zawsze walczyć o złoty medal i tylko to się liczy. Mamy postawiony cel, którym jest utrzymanie, i zrobimy wszystko, aby go osiągnąć - zapewnia.
W Kielcach Maciej Dobrowolski będzie dużą indywidualnością i nie ucieknie od takiego postrzegania jego osoby. Ale też się go nie boi. Nie chciałby jednak, by oczy wszystkich skierowane były tylko na niego. - Wchodzę do nowego zespołu, muszę tych chłopaków poznać, znaleźć z nimi wspólny język, nauczyć się komunikacji na boisku. Będziemy grali wszyscy, cała dwunastka będzie potrzebna. To jest normalne, w siatkówce jeden zawodnik nie wygra meczu. Zrobi to tylko cały zespół - przekonuje siatkarz.
Nowy rozgrywający podpisał z Fartem roczny kontrakt, ale ma nadzieję na dłuższy pobyt w Kielcach, ponieważ tej pory nigdy po jednym sezonie nie kończył przygody z drużyną, której barwy reprezentował. - To też świadczy o tym, że nie mam problemów z adaptacją w nowym otoczeniu i kluby są ze mnie chyba zadowolone. W Olsztynie grałem osiem lat, w Wiedniu dwa, natomiast w Bełchatowie spędziłem pięć sezonów. W Kielcach podpisałem roczny kontrakt, ale to jest normalne – musimy się zbadać, klub musi ocenić, czy jest ze mnie zadowolony, a ja muszę zobaczyć, jak to wszystko będzie wyglądać od środka. Po roku będziemy rozmawiać na temat tego, co dalej. Wiadomo jednak, że mój dom jest w Olsztynie i tam właśnie wrócę po zakończeniu kariery - kończy Dobrowolski.