Białystok wciąż bez punktów - Stal Mielec - AZS Białystok - relacja

Mielczanki pewnie w trzech setach pokonały siatkarki Dariusza Luksa. Białostoczanki miały duże problemy z przyjęciem zagrywki i ze sforsowaniem dobrze ustawionego bloku przez rywalki. Gospodynie wykorzystywały wszystkie nadarzające się kontry, a to okazało się kluczem do zwycięstwa.

Stal Mielec - AZS Pronar Zeto Astwa Białystok (25:20, 25:18, 25:14)

Stal: Łukaszewska, Dązbłaż, Niedźwiecka, Skorupa, A.Wilk, D. Wilk, Banecka (libero)

AZS: Szeszko, Kalinowska, Palczewskaja, Gierak, Hendzel, Hardzejewa, Wojtowicz (libero) oraz Koczorowska, Sachmacińska, Wrzesińska

Spotkanie rozpoczęły gospodynie, jednak to nie one zdobyły pierwszy punkt, który po długiej akcji na swoje konto zapisała Ilona Gierak. Po chwili, gdy Marta Łukaszewska zaatakowała w aut na tablicy wyników pojawił się rezultat 0:2. Początkowe niepowodzenia w żadnym razie nie zniechęciły mielczanek, które po następnych trzech piłkach prowadziły 3:2. Od tego momentu aż do stanu 13:12 trwała walka punkt za punkt i żadna ze stron nie potrafiła objąć wyższego prowadzenia. Jednak od wyżej wspomnianej chwili sytuacja na parkiecie uległa zmianie. W zespole przyjezdnych i tak nie najlepsze przyjęcie jeszcze się pogorszyło, przez co mielczanki podbijały coraz więcej ataków rywalek, by zaraz wyprowadzać skuteczne kontry. Przewaga miejscowych ciągle się powiększała, a przez moment osiągnęła granicę sześciu punktów. Inauguracyjny set zakończy się wyraźnym, sporym zwycięstwem gospodyń.

Drugą partię z wysokiego C rozpoczęły miejscowe, które nim się obejrzały prowadziły 3:0. Gorszą serię białostoczanek przerwała dopiero Agata Wilk, która popełniła minimalny błąd przy serwisie. Zaraz potem skutecznym atakiem popisała się kapitan z Białegostoku Joanna Szeszko. W następnych akcjach królowały już mielczanki, które zdobyły trzy punkty z rzędu, zmuszając tym samym trenera Dariusza Luksa o poproszenie o czas. Trenerskie rady jedna nie przyniosły oczekiwanego efektu, bo po wznowieniu gry środkowa Stali Ewelina Dązbłaż zaserwowała w linię końcową boiska. Po przerwie technicznej (8:5) przyjezdne zaliczyły jeszcze jeden zryw, gdyż za sprawą w miarę dobrze dysponowanej Gierak zbliżyły się do przeciwniczek na jeden punkt (10:9). Mielczanki jednak znów miały wszystko pod kontrolą. Następne kilka piłek potwierdziło kto w poniedziałkowy wieczór rozdaje karty. Po drugiej przerwie technicznej (16:13) zawodniczki trenera Romana Murdzy jeszcze powiększyły swoją przewagę, a o wygraniu drugiego seta zadecydowała mniejsza ilość błędów popełnionych przez miejscowy zespół.

Ostatni jak się później okazało set skompromitował zespół AZS-u, który nie potrafił się znaleźć na parkiecie. W miarę wyrównana walka trwała tylko do stanu 5:4. Później z każdą akcją przewagą jaką posiadały zawodniczki z Mielca była coraz mniej zaprzeczalna. Siatkarki z Podlasia nie potrafiły zarazić atakom bardzo dobrze dysponowanych mielczanek. Prym w zdobywaniu kolejnych punktów wiodła Iwona Niedźwiecka. Na pierwszej przerwie technicznej siatkarki trenera Murdzy prowadziły czterema punktami, lecz na drugiej ta przewaga została podwojona. Wszystko to za strawą błędów własnych przyjezdnych oraz ich niskiej efektywności przyjęcia. Im bliżej końca spotkania, tym przewaga miejscowych bardziej rosła. W pewnym momencie mielacznki prowadziły jedenastoma punktami (20:9, 21:10)! Biorąc to wszystko pod uwagę wynik inny niż 3:0 nie wchodził w rachubę.

Mecz trwający 70 minut przez cały czas przebiegał pod wyraźne dyktando mielczanek, które górowały nad swoimi rywalkami dosłownie w każdym elemencie sztuki siatkarskiej. Najlepszą zawodniczką spotkania została wybrana Iwona Niedźwiecka, która w przeciągu trzech setów zaprezentowała bardzo skuteczną i nieraz efektowną siatkówkę. Trzy punkty zdobyte w tym spotkaniu pozwoliły zawodniczkom z Mielca awansować na piąte miejsce w tabeli.

Źródło artykułu: