Daniel Castellani: Wiele osób przestrzegało mnie przed krytyką w Polsce

- Memoriał Wagnera dał mi wiele cennych obserwacji, zbliżyłem się do niektórych decyzji - twierdzi szkoleniowiec reprezentacji Polski Daniel Castellani na łamach Przeglądu Sportowego. Dla Argentyńczyka zakończona w niedzielę impreza w Bydgoszczy była cennym doświadczeniem przed ostateczną selekcją kadry, która wyjedzie na czempionat do Włoch. Jednocześnie w rozmowie z gazetą odnosi się do krytyki jego drużyny za występ w ostatniej Lidze Światowej.

Szkoleniowiec reprezentacji Polski Daniel Castellani w najbliższych dniach ogłosi ostateczną kadrę, która wyjedzie na mistrzostwa świata do Włoch. Argentyńczyk ma jeszcze kilka dylematów odnośnie tego, na kogo zdecydować się na pozycji atakujących, środkowych oraz przyjmujących. Pewne są natomiast pozycje libero i rozgrywających. - Znaki zapytania stoją przy trzech pozycjach: ataku, przyjęciu i nieoczekiwanie wśród środkowych. Rozgrywający Fabian Drzyzga i środkowy Karol Kłos mogą liczyć na wyjazd tylko w razie kontuzji kolegów. Pozostali nadal walczą o miejsce w składzie. Nie tylko podczas meczów, ale także na treningach. Memoriał Wagnera dał mi wiele cennych obserwacji, zbliżyłem się do niektórych decyzji. Niedługo będę musiał wyselekcjonować 14 zawodników na mundial - zaznacza Castellani.

Szkoleniowiec reprezentacji Polski odnosi się do krytyki jego drużyny za występy na ostatniej Lidze Światowej, które usłyszał z ust m.in. szefa sportu w telewizji Polsat, Mariana Kmity. - Od czterech lat jestem w Polsce i obejmując reprezentację spodziewałem się, że pewnego dnia spadnie na mnie lawina krytyki. Wiele osób mnie przestrzegało. Mówili: "Daniel po wygranych będziesz noszony na rękach, ale po porażkach znajdą się ludzie, którzy zrównają cię z ziemią". Teraz niczemu się nie dziwię. Widocznie taka jest ta Polska - uważa Argentyńczyk.

- Bardzo surowo potraktował mnie szef telewizji Polsat Marian Kmita. Staram się zrozumieć czemu ma służyć ta krytyka, i dochodzę do wniosku, że nie chodzi o stronę sportową. Bo sportowo realizujemy plan, który został zaakceptowany przez PZPS. Zdobyliśmy złoty medal mistrzostw Europy, jednocześnie wprowadzamy do drużyny młodych zawodników - przekonuje Daniel Castellani. - Nie do końca orientuję się, jaką funkcję pełni pan Kmita, ale wiem, że nie jest trenerem i trudno mu oceniać merytorycznie naszą pracę. Wydaje mi się, że ataki na mnie i drużynę związane są z malejącą oglądalnością Ligi Światowej w telewizji - dodaje.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)