Kolejka do podium mistrzostw świata co cztery lata coraz bardziej się wydłuża, coraz więcej jest silnych zespołów. Michał Winiarski pokazuje to na przykładzie eliminacji do przyszłorocznego czempionatu Europy, w których niepozorna Estonia pogrążyła Holandię, a Belgia wyłączyła z gry mistrzów Starego Kontynentu z 2007 roku, Hiszpanów. - Jeśli więc ktoś myśli, że Kanada, nasz pierwszy rywal w mistrzostwach świata (25 września - przyp. red.), będzie chłopcem do bicia, to jest w błędzie. Musimy być skoncentrowani, bo Kanadyjczycy zagrają bez presji, od nich nikt nie oczekuje zwycięstw, a naprawdę potrafią grać w siatkówkę - mówi polski przyjmujący.
Niemniej faworytem jak zwykle pozostaje Brazylia. Ją jednak też można pokonać. - Bez genialnego rozgrywającego Ricardo jest słabsza od tej, z którą przegraliśmy w Tokio, w finale mistrzostw świata. Na canarinhos świat się jednak nie kończy, ta kolejka do podium liczy co najmniej osiem-dziesięć drużyn - uważa "Winiar". W obszernym wywiadzie dla Rzeczpospolitej zwraca też uwagę na Rosjan, którzy z bardzo dobrej strony pokazali się w finale Ligi Światowej, oraz Bułgarów pod wodzą Silvano Prandiego - w ich szeregach jest bowiem kilku siatkarzy światowej klasy, na czele z Matejem Kazijskim, uzupełnionych o młodych zdolnych zawodników. Nie można zapomnieć o Kubańczykach, ale zdaniem Michała Winiarskiego zgubić ich może egoistyczna gra i wzajemne kłótnie. - Najważniejszy jest zespół, nie gwiazdy. Samemu nie można wygrać znaczącego turnieju. I to właśnie wbija nam do głowy Daniel Castellani. Dla niego wszyscy w drużynie są tak samo ważni. I ten, co stoi w kwadracie dla rezerwowych, i ten, który zdobywa najwięcej punktów. W kolejnym meczu role mogą się przecież odwrócić. Na indywidualne popisy nie ma u nas miejsca - pokazuje na przykładzie polskiej reprezentacji.
Przyjmujący biało-czerwonych zaznaczył ponadto, że na mundialu we Włoszech Polacy nie będą w żaden sposób kalkulować. - Trzecie miejsce ponoć byłoby lepsze niż pierwsze, biorąc pod uwagę potencjalnych rywali w drugiej rundzie, ale takie myślenie to samobójstwo - twierdzi siatkarz. I dodaje, że liczy wyłącznie na dobrą grę, zdrowie i dużo szczęścia, które w takiej loteryjnej grze jest bardzo potrzebne. - Może nie będę oryginalny, mówiąc, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym, ale od razu dodam, że każdy z czołówki może to samo powiedzieć o sobie - kończy.
Więcej w Rzeczpospolitej
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)