Paweł Sala: Rzutem na taśmę: Kłótliwe polskie "złotka"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polskie "złotka" to nie potulne dziewczyny ani łatwo sterowalne osoby, to siatkarki z twardym charakterem, znające swoje miejsce na boisku i poza nim. W ostatnich latach jest to powodem licznych konfliktów pomiędzy nimi, a także na linii trener-zawodniczki. W dzisiejszym felietonie przedstawiam pokrótce historię ostatnich nieporozumień w reprezentacji Polski siatkarek oraz "drugie dno" ostatnich decyzji kadrowych trenera Jerzego Matlaka.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez cały tydzień nasłuchiwałem wieści z obozu reprezentacji Polski siatkarek, a przede wszystkim czekałem na kolejne decyzje kadrowe trenera Jerzego Matlaka. Te ponownie mnie zaskoczyły. Szkoleniowiec zrezygnował z usług Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, Katarzyny Skorupy oraz Klaudii Kaczorowskiej, w ich miejsce powołując Aleksandrę Jagieło, Małgorzatę Glinkę-Mogentale i Joannę Wołosz. Dlaczego Matlak tak łatwo pozbywa się Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty czy Katarzyny Skorupy? To prawda, iż grały nierówno podczas ostatniego World Grand Prix, lecz są to wartościowe zawodniczki, mogące sprężyć się na dużą imprezę, które nie łatwo będzie zastąpić choćby młodziutką Wołosz. Na takim turnieju jak mistrzostwa świata ich doświadczenie i ogranie na europejskich parkietach bardzo by się przydało. Szczególnie Kasia Skowrońska to nadal - śmiem twierdzić - zawodniczka wybitna, o nieprzeciętnych umiejętnościach w ataku. Czy aby na pewno trener Jerzy Matlak wie co robi?

Opiekun reprezentacji Polski siatkarek swój wybór tłumaczy brakiem formy i kłopotami zdrowotnymi obu zawodniczek. One same zapewniają jednak, że ich problemy ze zdrowiem to już przeszłość, a nad pełną dyspozycją sportową pracują każdego dnia. Co więc zadecydowało o takiej a nie innej decyzji Jerzego Matlaka? Wpływ na nią miał z pewnością konflikt, jaki ujawnił się w zespole pomiędzy Anną Barańską-Werblińską a Katarzyną Skowrońską-Dolatą. Między zawodniczkami doszło do tarć, które psuły atmosferę w obozie reprezentacji Polski. Obie siatkarki nie ukrywają, że nie darzą się wielką sympatią. Barańska-Werblińska była najjaśniejszą postacią drużyny narodowej podczas tegorocznego World Grand Prix, Matlak musiał więc komuś podziękować dla dobra zespołu. Padło na Skowrońską-Dolatę, której forma pozostawiała dużo do życzenia. Natomiast zastanawia rezygnacja z usług Skorupy. Jedna z najlepszych polskich rozgrywających mistrzostwa świata w Japonii będzie oglądać przed telewizorem, a na boisku zobaczymy najprawdopodobniej Milenę Sadurek i Joannę Wołosz. Jak się jednak przyjrzymy bliżej osobie Katarzyny Skorupy oraz jej wcześniejszej przygodzie z reprezentacją, to uzyskamy - w jakiejś mierze prawdopodobną - odpowiedź na pytanie o brak powołania dla tej zawodniczki na mundial.

Katarzyna Skorupa znana jest z twardego charakteru. Zarzuca się jej wielokrotnie zarozumiałość i konfliktowość. Ona sama potrafi czasem postawić się nawet trenerowi. - Chyba nie jestem zołzą - mówiła kiedyś o sobie zawodniczka BKS Aluprof Bielsko-Biała. To właśnie z powodu jej skłonności do samodecydowania w okresie, gdy trenerem kadry był Włoch Marco Bonitta, dochodziło do konfliktów na linii trener-siatkarki. Przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie w 2008 roku atmosfera w reprezentacji Polski była bardzo napięta, mówiło się o podziałach w drużynie, o tym, iż nie stanowi ona monolitu, lecz potworzyły się podgrupy. Właśnie taką podgrupę miała tworzyć z kilkoma dziewczynami Kasia Skorupa. I o to największe pretensje miał do niej i do innych zawodniczek Marco Bonitta. Znany z "antydemokratycznego" podejścia do swojej pracy trenerskiej Włoch, nie znosił zbędnych dyskusji podczas treningów. A te zbyt często zdarzały się właśnie Skorupie, która ponadto grała na boisku coś innego, niż to, czego oczekiwał od niej trener. Nieudany dla polskiej reprezentacji start na olimpiadzie "dopomógł" rezygnacji z prowadzenia biało-czerwonych przez włoskiego szkoleniowca. Swoją drogą to zatrudnienie Bonitty już było pewnym ryzykiem, wcześniej bowiem w podobnych okolicznościach rozstał się z reprezentacją Włoch, a było to w 2006 roku.

Katarzyna Skorupa miała już okazję pracować z obecnym trenerem kadry Jerzym Matlakiem, a było to w klubie Farmutil Piła. Wtedy wyrażała się bardzo pochlebnie o dzisiejszym szkoleniowcu reprezentacji. Z kolei Matlak już wówczas zwracał uwagę na jej twardy, niesterowalny charakter, jej skłonność do samodecydowania. Zdaniem trenera, w siatkówce nie jest to możliwe jeśli chce się osiągać sukcesy. Jednocześnie przekonuje, że nie jest takim "dyktatorem" jak choćby Bonitta, i że nie przeszkadzał mu zbytnio w pracy charakter Kasi. Po ostatniej decyzji Matlaka odnoszącej się do Skorupy widać jednak, że szkoleniowiec za wszelką cenę chce spokojnych przygotowań do mundialu. - Niewątpliwie lubi chodzić własnymi ścieżkami, ale myślę, że kiedy całkiem dorośnie, dojrzeje, uda się ten problem wyeliminować - mówił kilka lat temu o Skorupie trener Jerzy Matlak. Jak widać nie udało się...

Sięgając jeszcze dalej, mianowicie cztery lata wstecz, pamiętamy o innym konflikcie w reprezentacji Polski siatkarek. Drużyna prowadzona wówczas przez Andrzeja Niemczyka zanotowała sześć porażek z rzędu w World Grand Prix 2006. Przed kolejnym turniejem w ramach cyklu Niemczyk, w gorącej atmosferze i ogniu krytyki pod jego adresem, wyrzucił z hukiem z kadry Małgorzatę Glinkę. Jeszcze wcześniej, po mistrzostwach Europy w Turcji w 2003 roku, gdzie Polska wywalczyła złoto, wykluczył z kadry Dominikę Leśniewicz, Małgorzatę Niemczyk-Wolską, Magdalenę Śliwę i Karolinę Ciaszkiewicz. Jeśli chodzi o Glinkę, Andrzej Niemczyk zarzucił jej brak zaangażowania. Mówiło się o wielkiej kłótni pomiędzy zawodniczką a trenerem na jednym z treningów. Gosia już nie znalazła się w składzie na turniej w Ningbo w 2006 roku. Stwierdziła, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z trenerem i rezygnuje z występów w narodowych barwach. Po długiej przerwie Małgorzata Glinka-Mogentale ponownie zagra w kadrze Polski. Zawodniczka sama zgłosiła chęć powrotu do reprezentacji, a co ważniejsze - powrotu do dawnej, wielkiej formy. Obecny trener biało-czerwonych Jerzy Matlak włączył ją do kadry i liczy na jej dobre występy podczas mistrzostw świata w Japonii.

Co do ostatnich decyzji kadrowych szkoleniowca, jedno nie podlega dyskusji: chce wprowadzić w zespole dyscyplinę i dąży do tego, aby w kadrze był spokój. Tego spokoju w ostatnich latach w naszej drużynie narodowej brakowało. "Złotka" często sprawiały kłopoty szkoleniowcom, atmosfera w reprezentacji, mimo sukcesów, nie zawsze była najlepsza. Jeśli nie było kłótni między trenerem a jego podopiecznymi, to pojawiały się niesnaski pośród samych zawodniczek. Czy panaceum na te bolączki Matlaka będzie osoba Aleksandry Jagieło? W tym tygodniu otrzymaliśmy informację, że została wybrana przez koleżanki - z pewnością za poparciem trenera - nowym kapitanem reprezentacji Polski. Będzie pełnić tę funkcję po raz drugi w swojej karierze. Wcześniej była kapitanem drużyny narodowej prowadzonej przez Andrzeja Niemczyka. Opaskę kapitańską przejmie od Kasi Skowrońskiej-Dolaty. Ola Jagieło jest zdania, iż zarówno Skowrońska-Dolata jak i Skorupa przydałyby się reprezentacji. Siatkarka nie chce jednak oceniać decyzji szkoleniowca. Jagieło to jednak zawodniczka szczególnie cenna w reprezentacji. W obliczu licznych konfliktów na linii trener-siatkarki i pomiędzy samymi dziewczynami, słynąca ze stoickiego spokoju Ola może być największym wzmocnieniem zespołu i kluczową jego postacią podczas mundialu. - Mam taki charakter, że nie lubię wchodzić w konflikty - mówiła Aleksandra Jagieło.

Paweł Sala

Źródło artykułu: