Marek Knopik: Ostatnie mecze przed wyjazdem z Polski rozegrałaś w katowickim Spodku, pierwsze po powrocie z Grecji również. Czy to miejsce jest dla ciebie szczególne?
Lucie Muhlsteinova: Nie uważam katowickiego Spodka za jakieś magiczne miejsce dla mnie. Tak się po prostu ułożyło, że ostatnie mecze przed wyjazdem do greckiego Olimpiakosu zagrałam w tej hali podczas ME 2009. Po rocznym pobycie w Grecji wracam na polskie parkiety i los tak chciał, że pierwsze mecze zagrałam w Katowicach w II Memoriale Agaty Mróz-Olszewskiej. To jednak nie oznacza, że nie lubię Spodka. Wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że znów mogłam tutaj zagrać. Jest tu zawsze świetna atmosfera, a dodatkowo Katowice leżą blisko granicy z Czechami. Mogą zatem pokibicować mi również znajomi, rodzina czy mój chłopak.
W memoriałowym spotkaniu z Polską przegrywacie pierwsze dwa sety do 12 i 14. Później doprowadzacie do tie-breaka. Potrafisz wytłumaczyć taką metamorfozę?
- W naszym składzie jest w tej chwili wiele młodych zawodniczek. One jeszcze nigdy nie doświadczyły atmosfery jaka panuje podczas meczów z reprezentacją Polski. W początkowej fazie spotkania były trochę przestraszone, ale z upływem czasu pozbywały się lęku i w efekcie rozegrałyśmy bardzo dobre zawody.
Czy reprezentacja Czech planuje jeszcze jakieś ważne sprawdziany przed MŚ w Japonii?
- Wyjeżdżamy jeszcze do Chorwacji na dwa spotkania sparingowe oraz na własnym terenie zagramy z reprezentacją Algierii.
Jakie miejsce na mistrzostwach świata będzie odebrane jako wasz sukces?
- Dla nas przede wszystkim sukcesem będzie nasza dobra gra. Za cel stawiamy sobie wyjście z grupy, a tym samym awans do II fazy mistrzostw świata.
Co cię skłoniło, by wrócić na polskie ligowe parkiety?
- Szczerze mówiąc wszystko. Czułam się w Polsce znakomicie. Mówiłam już wielokrotnie, że kocham polską siatkówkę. Dla mnie jest ona najlepsza w Europie. U was kibice kochają siatkówkę i to się da odczuć. Przy takiej publiczności gra się po prostu świetnie.
Wyjeżdżając do Olimpiakosu Pireus mówiłaś, że liga grecka jest słabsza, ale za to zagrasz o medale. Teraz zagrasz w Polsce o medale, bo takie aspiracje ma twój nowy klub z Dąbrowy Górniczej.
- Już jak wyjeżdżałam z Polski to miałam marzenie, by tutaj wrócić i zagrać w drużynie, która będzie walczyć o medale. Bardzo się cieszę, że w nadchodzącym sezonie zagram w zespole Tauron MKS Dąbrowa Górnicza.
Szkoda, że drużyna Tauronu nie zagra w Lidze Mistrzyń.
- Oczywiście, że szkoda. Zagramy natomiast w Pucharze CEV. To też są ważne rozgrywki i warto się w nich pokazać z jak najlepszej strony.
W nadchodzącym sezonie zagrasz z wieloma znajomymi. W zespole z Dąbrowy Górniczej występować będą przecież Plchotowa, Żebrowska, Karczmarzewska-Pura.
- Uważam, że to bardzo dobrze. Pamiętam jak znakomicie układała mi się współpraca z Izabelą Żebrowską i Agatą Karczmarzewską-Purą. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie i wyjdzie to na korzyść całemu zespołowi.
Czy podczas podpisywania umowy zostało sprecyzowane, czy będziesz pierwszą rozgrywającą?
- W umowie nie ma takiego zapisu. To jest sprawa trenera. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że zrobię wszystko, aby jak najlepiej reprezentować swój nowy klub i doprowadzić do medalowego zakończenia sezonu 2010/2011 w PlusLidze Kobiet.
Jakie nadzieje wiążesz z powrotem do Polski i reprezentowaniem drużyny MKS-u?
- Przede wszystkim wracam do kraju, w którym jest wszystko przygotowane do profesjonalnego grania w siatkówkę. Mam nadzieję na tak owocne treningi, jakich kiedyś doświadczyłam z trenerem Dariuszem Luksem. Chcę dalej rozwijać swoją karierę i tutaj mam na to szansę. Zagram znowu przed wspaniałymi kibicami i chciałabym zdobyć dla nich medal.