Pechowo zakończyły się ostatnie tygodnie dla nowego siatkarza Asseco Resovii Rzeszów. Ryan Millar, bo o nim mowa, nabawił się kontuzji skręcenia kostki, która wyeliminowała go z udziału w nadchodzących mistrzostwach świata we Włoszech. - W trakcie jednego z ostatnich treningów przed wyjazdem do Europy skręciłem dość mocno kostkę, po tym jak stanąłem na nodze kolegi z drużyny. To zdarzenie było o tyle pechowe, że wydarzyło się tuż przed mistrzostwami świata, w których bardzo chciałem zagrać po raz trzeci z rzędu - wyjaśnia Millar.
- Kontuzje są jednak częścią sportu i nic nie mogę na to poradzić. Myślę, że leczenie tego urazu zajmie mi około 2-3 tygodni. Do Rzeszowa planuję przyjechać w pierwszym tygodniu października, żeby móc już wznowić treningi. Na początek rozgrywek PlusLigi powinienem być już zdolny do gry - tłumaczy zawodnik.
Rozmowy działaczy rzeszowskich z nowym siatkarzem trwały dość długo. Wcześniej Millar miał już podpisany kontrakt z jednym z zespołów brazylijskich, jednak ten popadł w długi. - Na początku okresu transferowego podpisałem kontrakt z klubem z Brazylii, dlatego nie interesowałem się innymi ofertami. Wiedziałem, że Asseco Resovia jest zainteresowana moją osobą, ale nie myślałem o tym za bardzo. Kiedy jednak okazało się, że mój niedoszły brazylijski pracodawca popadł w kłopoty finansowe, sytuacja diametralnie się zmieniła i musiałem rozglądać się za nowym klubem. Jak tylko dowiedziałem się, że polska drużyna jest nadal zainteresowana moją osobą, chciałem jak najszybciej podpisać kontrakt - wyjaśnia.
Millar jest kolejnym stranieri w rzeszowskiej ekipie, obok m.in. Mateja Cernicia oraz Georga Grozera. Dla działaczy Resovii mogą w tej sytuacji pojawić się problemy ze zmieszczeniem się w limicie obcokrajowców. - Teoretycznie limit obcokrajowców może być dla nas problemem. Myślę jednak, że zarówno trener, jak i działacze, wiedzą, że ja będę całkowicie oddany zespołowi. Trener Travica może na mnie liczyć w stu procentach w każdych okolicznościach. Mogę zapewnić, że będę ciężko pracował i pomagał drużynie w osiąganiu celów - mówi Millar.