Ewa Kwiatkowska uratowała nam skórę - komentarze trenerów po meczu AZS UEK Kraków - Chemik Police

AZS UEK Kraków przegrał z Chemikiem Police w 1. kolejce I ligi kobiet. Mimo porażki trener Tomasz Klocek był zadowolony z postawy swojego zespołu. W końcu jego zawodniczki zdobyły jeden punkt w rywalizacji z dużo silniejszą ekipą. - Wszystkie dziewczyny zapracowały na to żeby ugrać dwa sety i doprowadzić do takich emocji w tie-breaku - powiedział. Drużynie UEK pozostał jednak mały niedosyt, bo w tie-breaku krakowianki prowadziły 8:3, ale nie potrafiły utrzymać korzystnego rezultatu do końca.

Łukasz Płócienniczak
Łukasz Płócienniczak

Chemik Police dopiero w tie-breaku pokonał beniaminka I ligi kobiet Eliteski Skawę AZS UEK Kraków. - Wygraliśmy, ale zabrakło nam konsekwencji w drugim secie. Jakby tą partię dziewczyny wygrały, to by było dużo łatwiej. Prowadziliśmy czterema punktami, więc trochę na własne życzenie przegraliśmy - powiedział Mariusz Bujek. - Moja rozgrywająca zaczęła wydziwiać i grać jakieś alpejskie zagrywki, zupełnie nie potrzebnie. Prosta siatkówka przynosiła efekty, to po co było to zmieniać. Ale kobiety takie już są, że jak jest dobrze, to trzeba coś ulepszyć - dodał trener Chemika.

Krakowianki miały ogromne problemy z przyjęciem serwisu policzanek. Szczególnie Ewa Kwiatkowska nękała tym elementem rywalki, a dzięki dobrej grze na siatce, to głównie dzięki niej Chemik może cieszyć się ze zwycięstwa. - Zagrywka to klucz do zwycięstwa nie tylko mojej drużyny. Uważam, że ten element to podstawa w obecnej siatkówce. Wszyscy w tej lidze wiedzą, że serwujemy bardzo dobrze. Jednak dziewczyny jak zagrają trzy razy dobrze, to czwartą zepsują, bo chcą ją ulepszyć, a to jest błąd zupełnie niepotrzebny. Można było pociągnąć jeszcze więcej punktów - stwierdził Bujek. - Szczególnie potrafi to Kwatkowska. Ta zawodniczka uratowała nam skórę w tie-breaku i chwała jej za to. Mam wyrównany skład, ale brakuje w nim takiej drugiej Kwiatkowskiej, która pociągnie w decydujących momentach. Niestety Ewa wszędzie grać nie może. W tym spotkaniu zaprezentowała się bardzo dobrze, absorbowała środkowe przeciwniczek, aż w końcu zakiwała je na śmierć - chwalił po meczu swoją środkową.

AZS UEK Kraków inaugurację sezonu na zapleczu PlusLigi Kobiet może zaliczyć do udanych. Drużyna Tomasza Klocka wywalczyła jeden punkt w spotkaniu, w którym nie była faworytem. - W pierwszym secie trochę zjadły nas nerwy, popełniliśmy za dużo błędów w przyjęciu zagrywki. Chemik to bardzo silna drużyna, a skoro ograła nas we własnej hali, to będzie jeszcze silniejsza. Natomiast my musimy pracować nad tym żeby nie było takich sytuacji, w który tracimy pięć-sześć punktów po złym przyjęciu - stwierdził po meczu trener UEK. - Magda Jagodzińska była wyróżniającą się postacią naszego zespołu. Oczywiście nie można zapominać o innych zawodniczkach. Dobrą zmianę dała Jowita Jaroszewicz, która w trzecim secie kilka razy zatrzymała zawodniczki Chemika blokiem. Wpisała się w grę i kontynuowała ją w czwartej odsłonie. Także wszystkie dziewczyny zapracowały na to żeby ugrać dwa sety i doprowadzić do takich emocji w tie-breaku. Natomiast Magda rzeczywiście skończyła najwięcej akcji, ona tak powinna grać cały czas. Jeżeli na tym poziomie będzie się prezentowała w każdym meczu, to będzie nasz mocny punkt w ataku - chwalił swoje zawodniczki Klocek.

Szkoleniowiec Eliteski Skawy AZS-u UEK Kraków podkreślał, że także jego zespół dobrze zagrał w polu zagrywki, ale nie było to najważniejszym założeniem taktycznym na to spotkanie.- W partiach, które wygrywaliśmy, to my odrzucaliśmy Chemika od siatki. Może nie wpadały spektakularne asy, ale mieliśmy ułatwione zadanie w bloku i w obronie - tłumaczył Klocek. - Natomiast jeżeli koś chce grać asami, to sprawa nie jest taka łatwa. Nie musieliśmy we własnej hali podejmować aż tak dużego ryzyka. Nie jest to naszym założeniem. Może jak pojedziemy na obcy parkiet, to będziemy więcej ryzykować i pokażemy, że tym elementem także potrafimy powalczyć - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×