Memoriał Arkadiusza Gołasia: Tytan AZS rozbija Hypo Tirol Innsbruck

Półmetek szóstego Memoriału Arkadiusza Gołasia, który od soboty rozgrywany jest w Częstochowie za nami. W drugim spotkaniu pierwszego dnia zmagań Tytan AZS Częstochowa gładko w trzech setach rozprawił się z uczestnikiem tegorocznej edycji siatkarskiej Ligi Mistrzów, Hypo Tirolem Innsbruck. Przewaga drużyny Marka Kardosa nie podlegała żadnej dyskusji i tylko w trzeciej odsłonie austriacki zespół potrafił dotrzymać kroku gospodarzom i nawiązać w miarę wyrównaną walkę.

Ze względu na problemy zdrowotne z jakimi od pewnego czasu borykają się Łukasz Wiśniewski i Radosław Kolanek na pozycji środkowego bloku w częstochowskiej ekipie można było gościnnie zobaczyć Roberta Szczerbaniuka. "Benek" jeszcze niedawno miał okazję bronić barw "Akademików" i jego obecność w "szóstce" drużyny Marka Kardosa wzbudziła wielkie zdziwienie. Doświadczony środkowy w dalszym ciągu pozostaje bez przynależności klubowej, jednak nie było tego absolutnie widać w jego poczynaniach na placu gry. 33-latek dostroił się zresztą do całego zespołu, który chwilami grał, jak z nut i nie dał absolutnie nic do powiedzenia zespołowi z Austrii, który w zeszłym sezonie uplasował się na piątym miejscu w elitarnej Lidze Mistrzów.

Wszystkie trzy sety miały iście bliźniaczy scenariusz. Na początku oba zespoły grały punkt za punkt, jednak z biegiem czasu gospodarze przejmowali inicjatywę i wypracowywali sobie coraz większą przewagę. Znakomite wrażenie po swojej grze pozostawiły dwa nowe nabytki klubu, Michal Hrazdira oraz Krzysztof Gierczyński, który po dwuletnim rozbracie wrócił pod Jasną Górę. - Innsbruck mimo, że jest mistrzem Austrii, to nie postawił nam wysoko poprzeczki. Udało nam się rozegrać kolejny całkiem dobry mecz, ale zobaczymy, jak będzie w kolejnych spotkaniach kontrolnych. Był to dla nas tak na prawdę pierwszy albo drugi poważniejszy sprawdzian - ripostował po spotkaniu Gierczyński, który został zresztą wybrany MVP całego spotkania.

Austriacy, choć jest to określenie względne, bo trzon drużyny prowadzonej przez trenera Stefana Chrtianskiego stanowią obcokrajowcy przeróżnych nacji przez dwa sety wyraźnie odstawali od gospodarzy. Nie najlepiej spisywał się brazylijski atakujący Paulo Victor Costa Da Silva, a i pozostali zawodnicy mieli wyraźne rozregulowane celowniki. Zespół z Innsbrucka przebudził się dopiero w trzeciej partii, w której postraszył trochę dobrze dysponowany zespół Marka Kardosa. Po bloku na Robercie Szczerbaniuku zrobiło się już 17:16 jednak to było wszystko na co tego dnia było stać najlepszy zespół w Austrii. Ostatnie słowo należało do częstochowian, którzy w trzecim secie triumfowali 25:20 i w całym pojedynku 3:0. - Graliśmy zbyt nerwowo. Muszę uczciwie przyznać, że był to dla nas dopiero pierwszy mecz w tym sezonie. Jesteśmy jeszcze stosunkowo młodym zespołem. Zespół z Częstochowy nie pozwolił nam dodatkowo na zbyt wiele, zagrali bardzo dobrze - tłumaczył słabą postawę swego zespołu najjaśniejszy punkt w drużynie z Innsbrucka, Toni Kankaanpaa, którego występ po przeciwnej stronie barykady był smaczkiem całego pojedynku. Fiński przyjmujący jeszcze w zeszłym sezonie cieszył się z piątego miejsca w PlusLidze, jakie uzyskał klub z Częstochowy. - Muszę powiedzieć, że trochę się denerwowałem przed spotkaniem. Obawiałem się, że kibice będą chcieli mnie zabić, ale wszystko było w porządku. Nie był to najlepszy mecz dla mnie, ale cieszę się, że mogłem tu wrócić i znów poczuć tą niepowtarzalną atmosferę - dodał Fin.

W niedzielę rywalem Tirolu będzie PGE Skra Bełchatów grająca w bardzo eksperymentalnym składzie, z kolei na zakończenie turnieju Tytan AZS Częstochowa zmierzy się z DHL Ostrawa.

Tytan AZS Częstochowa - Hypo Tirol Innsbruck 3:0 (25:16, 25:17, 25:20)

AZS: Fabian Drzyzga, Krzysztof Gierczyński, Wojciech Sobala, Michal Hrazdira, Robert Szczerbaniuk, Bartosz Janeczek, Michał Dębiec (libero)

Hypo Tirol: Claudio Carletti, Stefan Chrtiansky jr, Daniel Gavan, Toni Kankaanpaa, Jakub Joscak, Paulo Victor Costa Da Silva, Arno Amalthof (libero) oraz Davor Cebron, Jan Svoboda, Alexander Berger, Daniel Koncal.

Komentarze (0)