Karol Kłos: Myślę, że dostanę swoją szansę

Aż pięciu setów potrzebowali siatkarze PGE Skry Bełchatów, by pokonać DHL Ostrawa w pierwszym dniu rozgrywanego w Częstochowie Memoriału Arkadiusza Gołasia. Zespół Jacka Nawrockiego musiał sobie jednak radzić bez kilku podstawowych graczy, których z różnym skutkiem zastąpiła bełchatowska młodzież. - Najważniejsze jest dla nas zwycięstwo - przekonywał po spotkaniu Karol Kłos.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

21-letni środkowy bloku jest jednym z zaledwie kilku zawodników z doświadczeniem w PlusLidze, jakich podczas Memoriału ma do dyspozycji trener Skry, Jacek Nawrocki. To wszystko efekt rozgrywanych we Włoszech Mistrzostw Świata, które pochłonęły znaczną część podstawowych graczy bełchatowskiej drużyny, a dodatkowo w pierwszym secie sobotniego spotkania kontuzji doznał Jakub Novotny. Eksperymentalne zestawienie Skry już w inauguracyjnym pojedynku mogła wykorzystać drużyna z Ostrawy. Czesi prowadzili już 2:1, jednak nie potrafili przypieczętować wygranej, choć w czwartym secie długo dyktowali warunki. - Po pierwszym secie nic nie wskazywało na to, że będzie to pięciosetowy pojedynek. Okazało się jednak inaczej. Na szczęście w tie-breaku udało się nam szybko odskoczyć i dowieźliśmy przewagę do końca. Takie spotkania są przede wszystkim dla nas istotne pod względem szkoleniowym. Jak widać trener rotuje składem, co chwile pojawiają się na boisku nowi zawodnicy. Cieszymy się, że udało nam się odnieść zwycięstwo - mówił po spotkaniu Karol Kłos.

Sztab szkoleniowy bełchatowskiej ekipy potraktował sobotni pojedynek na tyle szkoleniowo, że nie rozpracował taktycznie drużyny z Ostrawy. Bełchatowianie mieli zatem utrudnione zadanie jednak w końcowym rozrachunku potrafili odnieść wygraną. - Nie znaliśmy tego zespołu przed meczem. Dopiero w trakcie meczu pojawiły się jakieś ustalenia i staraliśmy się temu podporządkować. Skończyło się na pięciu setach, ale najważniejsze jest dla nas zwycięstwo .

Siatkarskie środowisko w tym roku już po raz szósty oddaje hołd Arkadiuszowi Gołasiowi. Kłos występuje na tej samej pozycji, co świętej pamięci Arek i jak sam twierdzi, w jego głowie na zawsze pozostanie rzadko spotykany zasięg i talent, jakim obdarzony był Arek Gołaś. - Jestem środkowym i zapamiętałem go ze względu na jego stratosferyczny zasięg. Za to, jak wysoko skakał do ataku i jak dobrym był zawodnikiem. Jak zaczynałem oglądać Ligę Światową, to on akurat już tam występował i będzie w mojej pamięci do końca, dopóki będę grał - podkreśla bez cienia wątpliwości.

Młodego zawodnika, który coraz bardziej zdecydowanie puka do bram reprezentacji w tym roku czeka prawdziwe wyzwanie. Rywalizacja na środku siatki w drużynie Mistrza Polski jest ogromna, a o miejsce w podstawowym składzie Kłos będzie musiał stoczyć m.in. walkę z dwoma filarami reprezentacji, Danielem Plińskim oraz Marcinem Możdżonkiem. - Na pewno będzie ciężka walka, bo jest Marcin Możdżonek, Daniel Pliński i Radek Wnuk. Jest nas czterech, ale jest sporo grania, więc myślę, że dostanę swoją szansę by się pokazać. Chodzi mi jednak przede wszystkim o to, aby się czegoś od takich znakomitych zawodników nauczyć - kończy Karol Kłos.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×