Brazylijskie media podsycają atmosferę przed sobotnim półfinałem, wspominając wielką wygraną w Atenach nad drużyną z Półwyspu Apenińskiego. Trener "Canarinhos" przestrzega jednak przed tym meczem. - Nie można porównywać obu meczy. Wtedy nasza ekipa była doświadczona, mieliśmy ogranych graczy. Teraz natomiast jest trochę inaczej - mamy nowych graczy, którzy nigdy nie występowali na tak wielkich imprezach - mówi przed meczem Rezende. Zwraca także uwagę na fakt, iż Włosi występują na tym turnieju w roli gospodarzy. - To będzie zupełnie inna atmosfera meczu. tutaj będzie 12 tysięcy włoskich kibiców, którzy będą starali się zdeprymować moich zawodników. To będzie bardziej emocjonujący mecz, obawiam się go - dodaje szkoleniowiec.
Także zawodnicy pamiętający tamten finał podkreślają różnicę pomiędzy pojedynkami. - Nie ma co porównywać obu spotkań. To i tak nic nie zmieni - mówi przed spotkaniem przyjmujący Brazylii Dante.
Brazylijczycy szykują się na wrogość ze strony kibiców i samych zawodników Italii. Jak tłumacz Andrea Zorzi chodzi o oddany mecz z Bułgaria, który spowodował, że w półfinale "Canarinhos" zagrają właśnie z ekipą Italii. - Każdy wie o co gra. Ja nigdy nie przesadzam z prowokacjami, ale oni na pewno nie będą oszczędni w gestykulacji, ale wiemy przeciwko komu gramy - dodaje Dante.
Jeśli jednak Brazylia przegra, będzie to jedna z większych porażek ostatnich lat. Jednak zawodnicy nie dopuszczają do siebie takich możliwości. - Czeka nas trudny mecz. To jest jedna z ważniejszych chwil dla brazylijskiej siatkówki - mówi dla odmiany Giba.
O tym, kto zagra w finale zadecyduje sobotni mecz, którego początek o godzinie 21.