Marek Knopik: Daniel Castellani oblał egzamin

Daniel Castellani został zatrudniony w naszym kraju w 2006 roku. Od tego momentu zdobył trzy tytuły mistrza Polski ze Skrą Bełchatów oraz złoty medal mistrzostw Europy z reprezentacją Polski. Właśnie zakończony sezon jest pierwszym, w którym argentyński szkoleniowiec nie zdobył żadnego tytułu.

W tym artykule dowiesz się o:

Każda passa, nawet ta najlepsza, kiedyś się kończy. Dla Daniela Castellaniego serial pod tytułem złoty medal w każdym sezonie pracy w Polsce zakończył się w momencie uzyskania przez Bułgarów 25 punktu trzeciego seta w meczu z naszą reprezentacją podczas MŚ we Włoszech. Dla Polaków i Argentyńczyka to był koniec marzeń o sukcesie, który był "prawie" oczywisty.

W dzisiejszym sporcie, w tym również w siatkówce, nie jest łatwo o sukces. Rzeczą jeszcze trudniejszą jest jednak jego obrona. Nasi siatkarze bronili wicemistrzostwa świata, zdobytego w Japonii w 2006 roku. Do Italii wyjeżdżali również jako mistrzowie Europy. Nie można takiej drużyny nie uważać za faworyta imprezy, więc Polacy w takiej właśnie roli wyjeżdżali na mundial. Sami zresztą głośno o tym mówili, zarówno trener, jak i zawodnicy. Rzeczywistość okazała się brutalna i nie zwalajmy całej winy na system, bo wszyscy faworyci, oprócz naszej reprezentacji, nie zawiedli. Tylko dlaczego akurat nasi?

Częściową odpowiedź może nam dać skład finałowego turnieju Ligi Światowej w tym sezonie. Zagrali w nim Brazylijczycy, Rosjanie, Kubańczycy, Serbowie, Włosi i jako gospodarz, reprezentacja Argentyny. A gdzie podopieczni Daniela Castellaniego? Dokładnie tam, gdzie podczas mistrzostw świata, czyli daleko za światową czołówką. Jeśli Polacy byli za słabi, by ograć Niemców i Kubańczyków, co gwarantowałoby nam awans do Final Six Ligi Światowej, a co za tym idzie, mielibyśmy możliwość lepszego przygotowania się do MŚ, to pół biedy. Można było jednak usłyszeć głosy, że dla nas liczą się tylko mistrzostwa świata, a Liga Światowa to czas odpoczynku dla zmęczonych kadrowiczów. Zrobiliśmy to samo, co zrobili "Canarinhos" w meczu z Bułgarią podczas MŚ we Włoszech. Koszulka z orłem na piersi zobowiązuje. Kto ją ubiera, powinien w każdym spotkaniu dążyć do zwycięstwa, obojętnie jaka jest ranga tego spotkania. Powinni wiedzieć o tym zarówno zawodnicy, jak i trener. Nie można mówić, że przegraliśmy Ligę Światową, czy Memoriał Huberta Wagnera, bo przygotowywaliśmy się do mistrzostw świata. Jak należy się przygotować pokazała nam Brazylia. Wygrała wszystko i nie ma w tym przypadku, tak jak nie ma przypadku w tym, że zawodnicy Castellaniego nie wygrali nic. Brazylijczycy w głowach mieli jednak zwycięstwo, a nie zmęczenie sezonem, krótkie łóżka i brak skarpetek.

Miało być tak pięknie, a jest nieprzyjemnie. Siatkówka na najwyższym poziomie, to nie spotkanie rocznika, gdzie żyjemy wspomnieniami. Trzeba w każdej imprezie walczyć od nowa, by wspiąć się na szczyt. Tylko panowie - nie róbcie tego narzekaniem, lecz własną grą. Daniel Castellani zachował twarz, bo całą winę wziął na siebie. Nie miał jednak innego wyjścia, bo to on decydował, kto i kiedy będzie grał oraz wypoczywał. Egzamin został oblany, a czy będzie szansa na powtórkę, zadecyduje PZPS.

Źródło artykułu: