Trener akademików Damian Lisiecki stawia siatkarzom jasny cel i myślami wybiega już przyszłość. - Najpierw musimy zająć miejsce w pierwszej czwórce. Oczywiście najlepiej byłoby wygrać grupę, żeby jak najwięcej spotkań grać na własnym parkiecie. Zespół technicznie i motorycznie najsilniejszy będzie z marcu - komentuje szkoleniowiec dla portalu SportoweFakty.pl.
Drużyna wzmocniła się personalnie w stosunku do ubiegłorocznych rozgrywek. Jeszcze w trakcie sezonu do ekipy dołączył nowy rozgrywający Waldemar Kaczmarek, który zadebiutował, przed własną publicznością, w meczu z SMS-em Świnoujście. - Patryk Wojtysiak, Damian Domonik, Waldemar Kaczmarek, Piotr Skrok to zawodnicy, którzy wzmocnili zespół i wierze, że pomogą nam awansować do I ligi - mówi trener akademików.
W poprzednim sezonie siatkarze UAM byli bliscy awansu. Swoją grupę wygrali, kolejno w turnieju finałowym zajęli trzecie miejsce (przy dwóch zespołach awansujących). W barażach o I ligę także byli trzecią ekipą i gdyby nie przegrane piąte sety, wielkopolska drużyna znalazłaby się na zapleczu ekstraklasy. Są więc podstawy, aby pokładać nadzieję w poznańskich akademikach. Tym bardziej, że siatkówka w Poznaniu nie jest dyscypliną obcą. To przecież w stolicy Wielkopolski w hali Arena odbywają się najważniejsze imprezy siatkarskie.
- Mam sygnały, że miasto oraz uczelnia są w stanie udźwignąć ciężar finansowy występów zespołu siatkarskiego w I lidze. Nie wiem, w jakim składzie personalnym moglibyśmy występować w tych rozgrywkach i teraz jeszcze o tym nie myślę. Najpierw musimy awansować - kończy Lisiecki.
Siatkarze są na dobrej drodze do I ligi nie tylko, jeśli chodzi o wyniki sportowe. Poza zwycięstwami w ligowych rozgrywkach akademicki klub może poszczycić się także zmianami organizacyjnymi. Od tego sezonu ekipa UAM swoje mecze rozgrywa w nowoczesnej hali na Morasku. Pomimo że obiekt znajduje się daleko od centrum miasta, zmiana hali jest bardzo korzystna. Wcześniej siatkarze występowali w małej i mniej komfortowej sali. Kibicom nie pozostaje nic, jak tylko obserwować poczynania swoich ulubieńców i czekać na wyniki ich pracy.