Jak trafiłem do SuperLigi…
W trakcie przygotować do mistrzostw europy juniorów pracowałem w kadrze jako jeden ze statystyków. Juniorzy rozgrywali mecze sparingowe w Krośnie i Ostrołęce. Trzy spotkania z Rosją i trzy z Argentyną. Właśnie podczas pobytu w Krośnie nawiązała się rozmowa pomiędzy trenerem Grzegorzem Rysiem i szkoleniowcem Rosjan, Siergiejem Szłapnikowem. Podczas konwersacji rosyjski trener powiedział, że szukają w Jarosławiu statystyka do klubu. Zaczęliśmy uzgadnianie wstępnych warunków pracy w Rosji. Po zakończeniu zgrupowania kadry juniorów pojechałem do Szczyrku, gdzie obóz zaczęła drużyna Jarosławicza Jarosław. Tam uzgodniliśmy szczegóły współpracy. Kolejne spotkanie z trenerem odbyło się już na Białorusi, gdzie odbywały się mistrzostwa Europy juniorów.
Z kim pracuję…
U ubiegłym sezonie Jarosławicz zajął ósmą lokatę w SuperLidze (na 12 ekip). W tym również mamy grać w play-offach. To zespół, który jest bazą dla reprezentacji juniorów, toteż mamy w składzie złotych medalistów mistrzostw europy, tj. Aleksieja Plużnikowa, Igora Filippowa (MVP ME oraz Siergieja Kindinowa. Kilkoro młodych i perspektywicznych graczy trenuje w drugiej drużynie i do pierwszego teamu dołącza w miarę potrzeb. A podstawowy skład to trzech siatkarzy, których nie trzeba dokładniej przedstawiać: rozgrywający – Wadim Chamuckich, atakujący - Semen Połtawski oraz przyjmujący - Bojan Janić. Bardzo ciekawy jest sztab, a należy zacząć od trenera Szłapnikowa (od 1997 roku główny trener reprezentacji juniorów). Komitet olimpijski wręczył mu za zasługi tytuł "Best Children's Coach of the World". Drugi trener to Siergiej Gribow, mistrz świata 1982 i mistrz Europy 1985. Od 1988 r. grał w klubach we Włoszech i Szwajcarii. Po zakończeniu kariery 6 lat trenował ekipy we Włoszech, a następnie młodzież w Iranie. Do sztabu należą również: doktor fizjoterapeuta Władimir Rudyczew (pracował z reprezentacją juniorów) oraz masażysta Igor Kozłow.
Jak pracuję…
Sama praca jest dość podobna jak w Polsce. Pracujemy na tym samym programie, czyli Data Volley, więc różnic większych nie ma. Trochę są inne wymagania trenera, ale każdy zawsze niezależnie od ligi chce coś otrzymywać. O samych treningach i sposobie szkolenie może nie będę się wypowiadał, bo to nie moja "działka". To trenerzy sami planują i prowadzą zajęcia.
Jak wygląda Superliga…
Jest ona zdecydowanie inna niż PlusLiga. Na początku października graliśmy w Jarosławiu pierwszą rundę Pucharu Rosji z zespołami: Lokomotiw Biełgorod, Dynamo Krasnodar, i dwoma z niższych lig: Nowa Nowokubiszewsk i Awtomoblist St. Petersburg. Tydzień później pojechaliśmy do Biełgorodu na drugą rundę (noc w pociągu - kuszetki są tu zdecydowanie wygodniejsze niż w Polsce), tam graliśmy mecze rewanżowe. Niedawno ograł nas Sammelvuo i jego zespół, czyli Lokomotiw Nowosybirsk, trzy dni po tym mecz z Fakiełem Nowyj Uriengoi , kolejne 3 dni i mecz z Iskrą Odincowo. A później półfinał Pucharu z drużynami Zenit Kazań, Ural Ufa i Niżniwartowsk (niższa liga).
Obawy…
Oj było ich sporo. Na początku język. Niby znam angielski, ale nawet go tutaj nie używam. Nigdy nie pracowałem zagranicą i nie wiedziałem czego się spodziewać. Rozmawiałem z kilkoma graczami, którzy spędzili zagranicą parę sezonów. Powiedzieli mi, że lepiej pojechać, sprawdzić się i zobaczyć, niż żałować, że siedzi się w domu. Sporo obaw było bezpodstawnych. Teraz zaczęła się ciężka praca w Rosji, ale to dla mnie wyzwanie. Poznaję inną siatkówkę, smakuję innego życia… Do Rosji pojechałem z żoną Agnieszką. Sam bym tutaj czuł się samotnie, bo na razie nie znam dobrze języka i nie mam tu znajomych. Czas głównie spędzam przed komputerem, siedząc w domu lub hali.
Jaki jest Jarosław…
Miasto jest duże, bo ma ponad 600 tyś mieszkańców. Mieszkamy na osiedlu oddalonym od centrum o jakieś 5-6 km. Najpopularniejszy jest tutaj hokej. W mieście jest spory kompleks sportowy - lodowisko, stadion, hala i pływalnia. Siatkówka jest średnio popularna. Na meczach (z publiką jest różnie) czasem jest 100 kibiców, a czasem 500 osób. Nie graliśmy jeszcze ligowych meczów, więc okaże się jak będzie to wyglądać. Nasza hala wygląda trochę jak mała jastrzębska hala przy ul. Reja. W samy budynku mieści się hala i basen. Uprawiana jest tam masa dyscyplin sportowych - judo, karate, tańce towarzyskie, fitness, długo by wymieniać. Dzieci biegają po hali w baletkach lub z hula-hopami, robią szpagaty… A rodzice biegają za nimi i szykują na kolejnych mistrzów olimpijskich.
Wrażenia…
Wszystko jest duże. Moskwa jest ogromna, a korki uliczne jeszcze większe. Nigdy nie widziałem zakorkowanych 6 lub 8 pasów i to w każdą stronę. Odległości i czas spędzany w podróży to nie do pomyślenia. Jedziemy do Moskwy 3,5 - 4 godziny. Tam godzina w korkach i całą noc pociągiem do Biełgorodu lub 4 godziny samolotem do Nowosybirska (a tam jeszcze + 3 godziny, czyli do polskiego czasu +5). Nie da się pojechać tak jak z Kędzierzyna do Częstochowy czy Bełchatowa. Przepisy drogowe to tutaj rzecz, która niby jest, ale mało kto zwraca na nią uwagę. Aż dziwne, że zwracają uwagę na sygnalizację świetlną. Za to pieszy musi szybko biegać albo nie bać się stać na środku drogi, pomiędzy 3 pasami pędzących samochodów. Dla kierowców mało ważne, że są 2 pasy w jedną stronę, jak można pojechać w 3 auta, bo droga jest dość szeroka albo zaparkować na poboczu ruchliwej ulicy. Ludzie są trochę dziwni. Choć w klubie nie ma na co narzekać, bo wszyscy są bardzo mili i mi pomagają. Sprzedawcy w sklepach też są w miarę przyjaźni, ale reszta ludzi… Pchają się, nie używają zwrotów grzecznościowych i to mlaskanie przy jedzeniu…
Jak długo tu zostanę…
Na razie podpisałem kontrakt na rok. Sezon Superligi się kończy około połowy maja. Mam sporo czasu, żeby zastanowić się co dalej będę robił.