Oczekuje się od nas medalu - rozmowa z Izabelą Bełcik, rozgrywającą Atomu Trefl Sopot

Atom Trefl zbudował silną drużynę, która ma walczyć w PlusLidze o medale. Jedną z zawodniczek, które mają zapewnić sukcesy sopockiemu klubowi jest Izabela Bełcik, wielokrotna reprezentantka Polski, do niedawna związana z Muszynianką Fakro.

Anna Kossabucka: Trefl rozegrał pierwsze mecze sparingowe. Jak oceniłaby pani dyspozycję oraz możliwości drużyny?

Izabela Bełcik: Wiadomo, że my jesteśmy dopiero na początku drogi. Do ligi pozostało jeszcze sporo czasu, nie jesteśmy nawet w połowie przygotowań. Jednak muszę przyznać, że jak na dzień dzisiejszy to dyspozycja wcale nie jest najgorsza. Oczywiście, zdarzają się nieporozumienia - to w obronie, to przyjęciu. Musimy się wyczuć nawzajem, która za co jest odpowiedzialna. Także my - rozgrywające też jeszcze potrzebujemy wspólnego grania, jednakże jak na pierwsze występy to wcale nie jest tak źle.

Kadra jest w Japonii. Nie żal pani, że nie walczy na mistrzostwach świata?

- Ja do spraw kadrowych zawsze podchodziłam ambicjonalnie. Zawsze kiedy zostawałam powoływana, starałam się pokazać z jak najlepszej strony, próbowałam walczyć o podstawową "szóstkę", jednakże skoro stało się inaczej i trener mnie nie powołał, to nie zastanawiam się nad tym. Najważniejsze jest to, by skupić się na treningach, nie można rozpamiętywać tego, dlaczego się nie zostało powołanym. Mamy tu fajną drużynę, z którą będziemy także walczyć o wysokie cele, więc nie myślę o reprezentacji.

Za to mogła pani cieszyć się chyba najdłuższymi wakacjami w karierze?

- Tak (śmiech). To były moje najdłuższe wakacje od jakiegoś czasu. Wypoczęłam i to bardzo, aż w pewnym momencie miałam wyrzuty sumienia, że nic nie robię (śmiech).

Pani powrót nad morze wiąże się głównie z tym, że blisko stąd do rodzinnego Malborka czy jednak ważniejsze okazały się aspekty sportowe?

- Myślę, że to aspekty sportowe okazały się decydujące. Dopiero w następnej kolejności brałam pod uwagę bliskość domu. Jednakże połączenie tych dwóch aspektów to wymarzona dla mnie sytuacja - moja rodzina strasznie się ucieszyła jak usłyszała o propozycji z Sopotu. Tak więc mogę śmiało powiedzieć, że upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu.

Większość obserwatorów zgodnie twierdzi, że Sopot to pretendent do medalu. Czy faktycznie już w pierwszym sezonie jesteście w stanie osiągnąć tak znaczący sukces?

- Myślę, że sportowo jesteśmy przygotowane do rywalizacji z Bielskiem czy Muszyną. Jedyne o co można się martwić to zdrowie, które będzie miało ogromny wpływ naszym przypadku. Ale mamy na tyle doświadczony skład, że już w pierwszym sezonie będziemy w stanie zdobyć medal - tego od nas się także oczekuje.

Rozegranie jak za dawnych lat w reprezentacji Polski – Izabela Bełcik i Magdalena Śliwa. Jak tutaj, w Sopocie wygląda wasza rywalizacja?

- Wiadomo, że Magda to taka zawodniczka, która daje z siebie wszystko, zarówno na treningu jak i podczas meczu. Ode mnie na pewno można oczekiwać tego samego. Na treningu dobrze nam się współpracuje, do tego umiemy się także dobrze bawić, często dochodzi do małych rywalizacji na siatce, tak więc nie ma na co narzekać. Z Magdą się wspaniale współpracuje.

A co się stało z drużyną Muszyny - wiele zasłużonych zawodniczek odeszło z klubu, pojawiły się zupełnie nowe twarze. Nastąpiło tzw. znudzenie materiału, czy gdzie indziej szukać należy przyczyn takich zmian?

- To najwyraźniej ze strony klubu nastąpiło znudzenie materiału. My grając w trakcie play-offów nie zastanawiałyśmy się czy zmienić klub czy nie, ale dochodziły nas słuchy, że na nasze miejsca przychodzą nowe dziewczyny. Niestety dowiedziałyśmy się chyba troszeczkę przedwcześnie, że to klub się nami znudził i my już miejsca w składzie Muszyny nie zagrzejemy. Ale co zrobić, klub ma prawo decydować o tym, które zawodniczki chce mieć w swoich szeregach, tak więc to nie do nas należała tutaj decyzja. A jak widać klub ma pieniądze, zainwestował duże sumy w zawodniczki kadrowe i zobaczymy jakie rezultaty taka polityka przyniesie.

Zna pani doskonale polskie tryby szkoleniowe. Jak na ich tle wypada program trenera Chappiniego?

- Cóż, ciężko porównywać trenerów ze sobą więc tym bardziej niemożliwym jest dokonania jakiegokolwiek porównania między szkołami siatkarskimi, jednakże na pewno trener reprezentuje pełen profesjonalizm. Ale tak, to ciężko mi mówić o różnicach, bo każdy trener ma swoją filozofię gry, swoje doświadczenie, umiejętności, które przekłada na treningi z drużyną. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć tyle, że jestem zadowolona ze współpracy z trenerem. Pracujemy wydajnie, skupiamy się na drobnych szczególikach, które podczas meczu mogą zadecydować o zwycięstwie, więc myślę, że współpraca dalej będzie układała się jak najlepiej, gdyż trener jest bardzo rzeczowy, ale jednocześnie nie jest też furiatem. Nie ma więc żadnych problemów z komunikacją w drużynie.

Czyli kibice mogą być spokojni o występy Trefla w lidze? Raczej nie spotka was los Trefla męskiego, który spadł od razu po pierwszym sezonie w PlusLidze?

- Niestety nie można nigdy wykluczyć takiego możliwości. Wszystko teoretycznie jest możliwe, nigdy nie wiadomo co się w życiu wydarzy, jednakże nic takiego nie powinno mieć miejsca. Wszystko zależy od zdrowia - jeśli ono dopisze, nie będzie potrzeby, aby się martwić.

Co was jeszcze czeka przed rozpoczęciem rozgrywek PlusLigi?

- Na pewno w listopadzie jedziemy do Włoch, na obóz i na turniej sparingowy, więc na pewno będziemy dobrze przygotowane do sezonu. Przed obozem zagramy jeszcze 10, 11 listopada z czeskim zespołem z Prostojeva.

Źródło artykułu: