Maikel Salas: Ludzie znają się na siatkówce

Kubański rozgrywający AZS Politechniki Warszawskiej Maikel Sala w ostatnim meczu przeciwko ekipie z Częstochowy wyszedł w podstawowym składzie. Nie był jednak zadowolony, bowiem ekipa ze stolic przegrało to spotkanie. - Bardzo zależało mi, żeby przed własną publicznością pokazać się z jak najlepszej strony, ale niestety gra nam się nie układała tak, jak tego chcieliśmy – powiedział w rozmowie z PlusLigą.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początku sezonu Maikel Salas nie mógł grać w barwach klubu ze stolicy, ponieważ klub musiał zapłacić europejskiej federacji sporą sumę pieniędzy.Rzeczywiście z moim przejściem do Politechniki było małe zamieszanie. - Z tego co wiem, to po raz pierwszy miało miejsce takie zajście. Z tego względu, że nie jestem zrzeszony przez kubańską federację, klub z Warszawy musiał mnie niejako odkupić. Ja dokładnie nie znam się na prawniczych kruczkach, ale najbardziej mnie cieszy fakt, że w końcu mogę grać i cała sprawa została rozwiązana - mówi na łamach serwisu PlusLiga, Maikel Salas.

Kubańczyk nie ukrywa, że w Polsce bardzo mu się podoba, a przeprowadzka do Warszawy była dobrym posunięciem. Choć nie dane mu było pozwiedzać stolicy. - Na to niestety nie miałem jeszcze czasu. Dużo gramy, sporo podróżujemy, brakuje czasu na treningi i na mały odpoczynek. Dlatego nie miałem jeszcze okazji, żeby pochodzić po mieście. Mnie przede wszystkim cieszy, że mogłem zostać w Polsce. Tu panuje niepowtarzalna atmosfera na meczach, a ludzie znają się na siatkówce. Poza tym, co pokazały pierwsze cztery kolejki, w tym roku wszystko może się wydarzyć. Poziom ligi ciągle się podnosi, to fajna rzecz, grać i wiedzieć, że przeciwnik jest wymagający. Niestety odnieśliśmy pierwszą porażkę przed swoją publicznością, a to boli podwójnie - dodaje rozgrywający.

Salas wraz z małżonką musiał podjąć bardzo trudną decyzję, odnośnie wyboru miejsca kształcenia ich córki. - Niestety, w tym roku moja córeczka weszła w wiek szkolny i musieliśmy z żoną podjąć decyzję, gdzie pójdzie do szkoły. Wspólnie zdecydowaliśmy, że najlepsza będzie szkoła we Włoszech. Grałem przez dwa lata we włoskiej lidze. Mamy tam sporo przyjaciół, to też miało wpływ na nasz wybór. Taka decyzja wydała nam się najlepsza, ale ja przez to tęsknię za rodziną. Pomaga mi ciągłe granie i przemieszczanie się. Przy tym systemie gry, jaki został wprowadzony w tym sezonie- dwa razy w tygodniu - nawet dwudniowe odwiedziny nie wchodzą w grę. Czekam na jakiś dłuższy oddech, wtedy się zobaczymy - twierdzi Salas.

Komentarze (0)