Bardzo ciekawie zapowiadał się pojedynek aktualnego mistrza Polski z niespodziewanym wiceliderem PlusLigi. Częstochowianie bowiem po czterech seriach plasowali się na drugiej pozycji, a ich sobotni rywale, siatkarze Skry Bełchatów, znajdowali się dwie pozycje niżej. Licznie przybyli kibice do hali Polonia oczekiwali ciekawego widowiska. Niestety, ich ulubieńcy nie sprostali aktualnym mistrzom Polski i dość wyraźnie ulegli w trzech setach. Goście z Bełchatowa bardzo chcieli się zrewanżować AZS-owi za ubiegłoroczną, sensacyjną porażkę w Częstochowie i od samego początku było widać w ich grze wielką koncentrację i mobilizację.
Początek spotkania zwiastował spore emocje, a żadna z drużyn nie mogła uzyskać większej niż trzypunktowej przewagi nad przeciwnikiem. Pierwszy punkt w pojedynku zapisali na swoim koncie bełchatowianie po udanym ataku Mariusza Wlazłego. Ale już na pierwszej przerwie technicznej na prowadzenie wyszli gospodarze (8:5). Na drugą przerwę bełchatowianie schodzili z jednopunktową stratą do Akademików. W tej fazie spotkania bardzo dobrze funkcjonował częstochowski blok, dzięki któremu gospodarze zdobyli cztery punkty. Doskonale w szeregach Akademików spisywał się Krzysztof Gierczyński, udanie kończąc większość swoich ataków. Wyrównana walka trwała do stanu 20:20. Wtedy na zagrywkę udał się Mariusz Wlazły i posłał asa serwisowego. Kolejne trzy akcje padły łupem siatkarzy Skry i na tablicy pojawił się wynik 24:20 dla przyjezdnych. Jeszcze udany atak Bartosza Janeczka wlał odrobinę nadziei w serca Akademików, jednak już w następnej akcji Michał Winiarski skutecznym atakiem po bloku zakończył pierwszą odsłonę spotkania.
Drugą partię, podobnie jak pierwszą, udanym atakiem rozpoczął Mariusz Wlazły i set zaczął się toczyć pod dyktando drużyny z Bełchatowa (8:5, 12:9, 14:11). Oba zespoły sporą część punktów na swoich kontach zapisały dzięki psutym na przemian zagrywkom. Więcej błędów w polu serwisowym popełniali jednak siatkarze Skry i dzięki temu gospodarze doprowadzili do remisu 16:16. Jak się jednak okazało był to ostatni stan równowagi w tym secie. Skuteczne ataki Stephana Antigi i Mariusza Wlazłego pozwoliły przyjezdnym uzyskać bezpieczną przewagę (20:17, 23:19), którą pewnie utrzymali do końca drugiej odsłony (25:21).
W trzecim secie Akademicy nie potrafili już podjąć walki z bełchatowianami, którzy pewnie zmierzali do wygranej za trzy punkty. Choć początek tej odsłony, podobnie jak i poprzednich, był dość wyrównany (3:3, 5:5, 6:8), to z każdą kolejną akcją po pierwszej przerwie technicznej zaczęła się zarysowywać przewaga podopiecznych trenera Jacka Nawrockiego . Świetnie w tej części spotkania spisywał się Karol Kłos, który udanymi atakami i serwisami pogrążył miejscową drużynę. Młody bełchatowski środkowy, swoją trudną zagrywką, sprawiał nawet kłopoty tak doświadczonym przyjmującym jak Dawid Murek i Krzysztof Gierczyński. Na drugą przerwę techniczną gospodarze schodzili z pięciopunktową stratą, aby ostatecznie przegrać trzeciego seta 21:25.
Po zwycięstwie nad podopiecznymi trenera Marka Kardoša aktualni mistrzowie Polski wyprzedzili Akademików w tabeli PlusLigi. Częstochowianie kolejną szansę na powiększenie swojego dorobku punktowego będą mieli już w najbliższą środę, kiedy to zmierzą się na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem.
Tytan AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 21:25, 21:25)
AZS: Dawid Murek, Krzysztof Gierczyński, Piotr Nowakowski, Fabian Drzyzga, Bartosz Janeczek, Łukasz Wiśniewski, Michał Dębiec (libero) oraz Jakub Oczko, Miłosz Hebda, Michal Hrazdira, Wojciech Sobala
Skra: Miguel Angel Falasca, Karol Kłos, Michał Winiarski, Mariusz Wlazły, Marcin Możdżonek, Stephane Antiga, Paweł Zatorski (libero) oraz Daniel Pliński, Paweł Woicki, Bartosz Kurek
MVP: Mariusz Wlazły