Wielkopolskie ekipy rządzą pierwszą grupą II ligi siatkarzy. Wszystkie trzy ekipy przed rozegraniem piątej kolejki spotkań miały na swoim koncie komplet zwycięstw. KS Colamn Kalisz i AZS UAM Poznań tylko w stosunku 3:0. Przed bezpośrednim starciem obu ekip, pozycję lidera zajmowali gracze z południa województwa, którzy rozegrali jeden mecz awansem. W derbach Wielkopolski można było się doszukać wielu smaczków. W poprzednim sezonie Akademicy powstrzymali rozpędzonych kaliszan w drodze do finału ligi. Poza tym były kapitan ówczesnych Grześków w sobotnie popołudnie wyprowadził na parkiet... drużynę z grodu nad Wartą. - Czułem troszeczkę presji. Grałem tutaj przed rokiem i bardzo dobrze wspominam ten okres. Bardzo lubię takie mecze, w których chcę coś udowodnić sobie i innym. Uważam, że dobrze mi się tu grało - stwierdził po meczu Łukasz Murdzia.
To właśnie odejście Murdzi i pierwszego rozgrywającego, Piotra Haładusa wywoływało przed sezonem największe obawy pośród kibiców siatkówki w najstarszym mieście w Polsce. W ich miejsce sprowadzono Adama Łukasika oraz Patryka Spychałę. Po wynikach zespołu oraz postawie oraz graczy nikt po poprzednikach już nie płacze. - Takie porównywania nic nie dają. Są nowi zawodnicy, którzy musieli dostosować się do grania z Kaliszu i zrobili to szybko. Mamy tego bardzo dobre efekty. Jest dobra wystawa i Łukasik dobrze radzi sobie w zagrywce oraz przyjęciu - ocenił szkoleniowiec zespołu, Marian Durlej.
W sobotniej konfrontacji gospodarze zagrali swój zdecydowanie najlepszy mecz w całych rozgrywkach. Byli lepsi w każdym elemencie do rywali z Poznania. - Nie spodziewałem się tak słabej formy moich zawodników. Kaliszanie grali bardzo dobrą siatkówkę, a my nie potrafiliśmy nawiązać walki. Gratuluję przeciwnikom. Zawiodły wszystkie elementy, totalna bezradność - mówił z niedowierzaniem Damian Lisiecki, trener AZS UAM, który sporą część spotkania przesiedział na krześle z rękoma założonymi na głowie. Największa punktowa seria przyjezdnych stanęła na liczbie 3.
Zadowolenia z obrotu meczu nie kryli po kaliskiej stronie siatki. - Uważam, że zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie. Zespół z Poznania jest teoretycznie mocniejszy od nas składem, ale pokonaliśmy ich walecznością i zaangażowaniem. Zakładaliśmy w szatni, że musimy pokazać krzykiem, gestami, że nie boimy się rywali. Naskoczyliśmy na nich od początku meczu i nie mieli nic do powiedzenia - powiedział Spychała, który został wybrany najlepszym graczem spotkania i sam przyznał, że był to jego najbardziej udany występ w barwach KS Colaman. - Spodziewałem się dobrej gry swojego zespołu, ale ze strony przeciwnika wyglądało to dużo gorzej. Zagrali bojaźliwie, nie wytrzymali psychicznie. Moja drużyna zagrała bardzo dobrze w każdej formacji, a ja nie miałem żadnych uwag w trakcie meczu - dodał Durlej.
Po tej serii gier zespół z grodu nad Prosną ma sześć oczek przewagi nad lokalnym rywalem, ale i jeden mecz rozegrany więcej. Świetna postawa w sobotnim starciu skłoniła do pytań o perspektywy na zajęcie pierwszego miejsca w lidze. Na razie padają asekuracyjne i wyważone odpowiedzi. - Każdy mecz jest inny. Na każdy trzeba się szczególnie koncentrować. Na mecz przeciwko poznaniakom udało się zrobić ot lepiej i widać efekty. Liga trwa dalej, a do play-off'ów jeszcze daleko - stwierdził Durlej. - Walka o awans będzie do końca. Na każdy mecz wychodzę z nastawieniem, żeby wygrać 3:0 i na razie to wychodzi - zakończył Spychała.
KS Colman Kalisz - AZS UAM Poznań 3:0 (25:18, 25:16, 25:16)
Colman: Spychała, Porada, Janczak, Lipa, Melnarowicz, Łukasik, Wroniecki (libero)
AZS UAM: Skrok, Obuchowicz, Domonik, Janiak, Murdzia, Wojtysiak, Śmietana (libero) oraz Karolkiewicz, Sdebel, Radojewski
Widzów: 800