Takiego scenariusza chyba nikt w Murowanej Goślinie się nie spodziewał. Skazywane na pożarcie siatkarki SMS Sosnowiec, które w pięciu wcześniejszych meczach zdobyły zaledwie trzy punkty udzieliły lekcji siatkówki jednemu z kandydatów do awansu. -To był jeden z najlepszych naszych meczów w tym sezonie. Co najważniejsze, dziewczyny nie pękły. Nie podłamały się nawet po drugim, przegranym po dramatycznej końcówce secie. Braku ambicji nigdy nie można im zarzucić, a tym razem dołożyły jeszcze zimną głowę. Kilka z nich zagrało naprawdę znakomicie - przyznał Tadeusz Krzyształowicz w wypowiedzi dla ks.murowana-goslina.net.
Dla szkoleniowca zespołu z Sosnowca wygrana miała szczególne znaczenie chociażby dlatego, że udało się pokonać Jacka Skroka - trenera, któremu Krzyształowicz asystował pracując w Danterze Poznań. Opiekun zespołu z Wielkopolski po meczu przyznał, że o porażce jego drużyny zdecydowały przede wszystkim ilość błędów własnych. - Liczby nie kłamią. Popełniliśmy 32 błędy własne. Rywalki zdobyły na nas 18 punktów blokiem. My odpowiedzieliśmy pięcioma. Ze wszystkich zdobytych punktów 24 dostaliśmy w prezencie od juniorek - przyznał Skrok. Trener gości dodał także, że nic nie usprawiedliwia przegranej, bowiem mimo kłopotów kadrowych i kontuzji Pauliny Chojnackiej oraz Natalii Narożnej jego drużyna powinna zgarnąć pełną pulę. -To żadne usprawiedliwienie dla nas. Po takim meczu nie ma żadnych usprawiedliwień - stwierdził zdenerwowany szkoleniowiec.
SMS Sosnowiec - KS Piecobiogaz Murowana Goślina 3:1 (25:22, 31:33, 25:20, 25:16)