Póki co, pewniakiem w wyjściowej szóstce Skry jest Marcin Możdżonek. Ale trener Nawrocki zdaje się mieć powody do radości, bowiem może liczyć pod siatką na Daniela Plińskiego i Karola Kłosa. Dlatego też obydwaj zawodnicy mają równe szanse i często zmieniają się na boisku. Jak zapewnia młody środkowy, to nie jest żadna rywalizacja. - Jesteśmy, może nie przyjaciółmi, bo to za duże słowo i jestem za młody, a także za krótko się znamy, ale jesteśmy dobrymi znajomymi z boiska. Cieszę się, kiedy Daniel może wejść i widzę, że on również się cieszy w sytuacjach, kiedy to ja mogę w jakiś sposób pomóc. To nie jest żadna rywalizacja, pomagamy sobie wzajemnie. A Daniel też mi wiele rzeczy podpowiada i nakręcamy się pozytywnie - przyznaje Karol Kłos.
Bogactwo siatkarskiego urodzaju na każdej pozycji przydaje się zwłaszcza wtedy, kiedy terminarz spotkań jest bardzo napięty. - Cieszy to, że skład Skry, nasz skład jest dość szeroki i trener ma duże pole do popisu. Zresztą on sam podkreśla, że każdy dostanie swoją szansę i będzie mógł dołożyć cegiełkę do końcowego sukcesu - tłumaczy zawodnik i jak przyznaje, to właśnie jest siła Skry. - Ten sezon jest bardzo długi, gra się przynajmniej dwa mecze w tygodniu, ale za chwilę dojdą rozgrywki w ramach Ligi Mistrzów oraz Pucharu Polski, będzie mnóstwo podróżowania i szeroka kadra z pewnością będzie bardzo pomocna.
Tym bardziej, że w obecnym sezonie mecz goni mecz, a w tych ostatnich spotkaniach Skrze zdarzyło się zgubić kilka punktów. Dlatego tak bardzo bełchatowianie cieszyli się ze zwycięstwa za trzy punkty nad Tytanem AZS Częstochowa. - Myślę, że to bardzo dobrze móc zwyciężać w ten sposób. Zresztą, wynik też bardzo ładny: do 21, 21 i 21 (śmiech). A te trzy punkty tym bardziej cieszą, gdyż był to trudny przeciwnik. Miejmy nadzieję, że tak będzie również w przyszłości - podsumował Karol Kłos.