W inauguracyjnej akcji meczu Polki nie ustrzegły się błędu i dotknęły siatki. Pierwszy punkt dla reprezentacji Polski zdobyła Małgorzata Glinka-Mogantale po skutecznym ataku (1:1). Dość szybko niewielka przewaga zaczęła zarysowywać się po stronie przeciwniczek reprezentacji Polski, które błyszczały przede wszystkim w obronie (2:5). Gdy trzeci punkt z rzędu zdobyły Chinki, trener biało-czerwonych, Jerzy Matlak, zmuszony był przywołać do siebie swoje zawodniczki (2:6). As serwisowy Suhong Zhou, a zaraz potem efektowny blok Chinek, pozwolił prowadzić im na pierwszej przerwie technicznej 8:2. Czarną serię przerwała dopiero Karolina Kosek, która jako jedyna dość często przebijała się przez chiński blok.
Niestety, Polki zbyt rzadko były w stanie wyprowadzać skuteczne ataki w pierwszej akcji, co z kolei było atutem w grze reprezentacji Chin. Kiedy na tablicy wyników wyświetlił się rezultat 13:6 dla Azjatek, o kolejny czas poprosił Jerzy Matlak. Przewaga Chinek jednak wciąż się utrzymywała - przede wszystkim przyjęcie zagrywki było tym elementem siatkarskiego rzemiosła, który wyraźnie kulał w grze biało-czerwonej kadry. Zmiany w składzie reprezentacji Polski nie przyczyniły się do poprawienia jakości gry zawodniczek Jerzego Matlaka (18:23). W końcówce seta można było dopatrzeć się jednak pozytywnych symptomów w grze prezentowanej przez Polki - przez chwilę biało-czerwony team odrobił kilka oczek i zbliżył się na trzy punkty do rywala. Ostatecznie jednak nieskuteczny atak Katarzyny Gajgał zakończył seta, w którym 25:21 triumfowały Chinki.
Statystyki po pierwszym secie wyraźnie wskazywały na to, że Polki nie straszyły zupełnie swoim serwisem przeciwniczki (zero asów serwisowych). Chinki z kolei zapisały na swoim koncie aż trzy punkty zdobyte bezpośrednio z zagrywki.
Druga partia rozpoczęła się od wyrównanej walki po obu stronach siatki (4:4). Na boisku pojawiły się od początku seta Berenika Okuniewska i Aleksandra Jagieło. Wraz z każdą akcją coraz lepiej na boisku spisywała się ta pierwsza i w głównej mierze dzięki niej na pierwszej przerwie technicznej jednym oczkiem prowadził polski team. Tuż po wznowieniu gry niezwykle efektownym blokiem popisały się siatkarki Jerzego Matlaka (9:7). Dość dobrze zaczęła funkcjonować po stronie reprezentacji polski zagrywka - gdy Polki zbudowały dwupunktową przewagę o czas dla swojej drużyny poprosił trener Chin, Yu Juemin. Dzięki znakomitej postawie Anny Werblińskiej w polu serwisowym Polki prowadziły na drugiej przerwie technicznej 16:12. Po regulaminowej przerwie polska zawodniczka posłała jednak zagrywkę w siatkę.
Czteropunktowa przewaga skrupulatnie budowana przez biało-czerwone utrzymywała się przez dłuższy czas. W końcówce partii ciężar gry na swoje barki zaczynały brać Małgorzata Glinka i Anna Werblińska (23:21). Ostatnie akordy seta minęły pod znakiem wyrównanej walki - Chinki nie poddały się i odrobiły błyskawicznie straty (23:23). W decydującej akcji piłkę w aut posłała polska atakująca. Zaraz potem zaprezentowała bardzo czytelny plas, przekreślając szanse swojego teamu na zwycięstwo (23:25). Chinki ze stoickim wręcz spokojem wygrały seta, choć przez większość jego czasu warunki gry dyktowały Polki. Po raz kolejny biało-czerwone przegrały więc wygraną już partię...
Trzecia partia to kontynuacja skutecznej gry Azjatek (0:2). As serwisowy chińskiego teamu, a zaraz potem mocny atak Yimei Wang pozwolił wyjść rywalkom Polek na prowadzenie 6:4. Przewaga reprezentantek Chinek sukcesywnie wzrastała (5:8). Biało-czerwone nie potrafiły bronić nawet czytelnych plasów rywalek, zaś ich błędy w komunikacji wciąż się mnożyły (8:13). W polskim teamie jedynie Anna Werblińska próbowała odmienić losy seta skutecznymi atakami. Po przeciwnej stronie nie do zatrzymania jednak były Chinki, które raz po raz popisywały się efektywnymi kombinacjami (12:19). Przy stanie 20:12 o swój ostatni czas poprosił Jerzy Matlak. Jego zawodniczki nie składały jeszcze broni i odrobiły z rzędu trzy oczka, zmuszając trenera Chin do wzięcia czasu (15:20). W końcówce jednak ponownie w ataku brylowały Chinki, które wygrały 25:18, a cały mecz dość gładko 3:0.
W polskim teamie z dobrej strony zaprezentowały się jedynie Anna Werblińska i Małgorzata Glinka-Mogentale. Obie zdobyły po siedemnaście oczek, co stanowi aż 64 proc. punktów nagromadzonych przez cały zespół. Co istotne, reprezentantki Chin otrzymały "w prezencie" aż dwadzieścia jeden punktów po błędach biało-czerwonych, a same oddały tylko dziewięć.
W środę przed Polkami mecz z reprezentacją Turcji, który zadecyduje o tym, czy Polki pozostaną jeszcze w turnieju.
Polska - Chiny 0:3 (21:25, 23:25, 18:25)
Polska: Milena Sadurek, Małgorzata Glinka-Mogentale, Agnieszka Bednarek-Kasza, Katarzyna Gajgał, Anna Werblińska, Karolina Kosek, Mariola Zanik (libero) oraz Joanna Kaczor, Joanna Wołosz, Aleksandra Jagieło
Chiny: Suhong Zhou, Ming Xue, Yimei Wang, Qiuyue Wei, Juan Li, Yunwen Ma, Xian Zhang (libero) oraz Yunli Xu
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)