Kto w szeregach Inżynierów dołożył do zwycięstwa w meczu AZS Politechniki Warszawskiej i Indykpolu AZS UWM Olsztyn największą cegiełkę? Nie kto inny, jak tylko będący na siatkarskich językach za sprawą swej fenomenalnej dyspozycji MVP spotkania - libero Damian Wojtaszek.
Poprzednia konfrontacja w warszawskiej Arenie Ursynów nie przyniosła chwały podopiecznym Radosława Panasa. Chęć rehabilitacji za porażkę z AZS Częstochową czy też może świadomość bezpośredniej rywalizacji z Akademikami z Olsztyna o najlepszą szóstkę PlusLigi była większą motywacją przed tym pojedynkiem? - Do każdego meczu podchodzimy mocno skoncentrowani - niezależnie od tego, czy po drugiej stronie siatki stanie ekipa z Olsztyna czy Częstochowy - wyznał portalowi SportoweFakty.pl stołeczny libero. - Wiadomo, że w tym sezonie nie ma słabych drużyn. Każdy punkt musimy sobie po prostu wywalczyć. Komplet oczek bardzo mnie jednak cieszy - przyznał z uśmiechem.
Wynik 3:0 mógłby sugerować gładką wiktorię. W rzeczywistości jednak było nieco inaczej, zaś zgromadzonym w hali kibicom z pewnością niejednokrotnie skakało w środę ciśnienie... Wszystko to za sprawą nerwowych końcówek w pierwszej i trzeciej odsłonie. - Nie ma łatwych spotkań. Proste zwycięstwo byłoby w momencie, w którym drużyna przeciwna położyłaby się po drugiej stronie siatki i powiedziała: Weźcie sobie te trzy punkty. Na to jednak nie można liczyć, takie rzeczy się nie zdarzają - podkreślił ze zdecydowaniem w głosie Wojtaszek.
Nerwów nie zabrakło również w partii numer dwa. Jej początek był w wykonaniu Inżynierów co najmniej niemrawy. - Wydaje mi się, że główną rolę odegrała wówczas zagrywka typu float, jaką wykonywali olsztyńscy zawodnicy. Na szczęście jednak stosunkowo szybko udało nam się dogonić naszych przeciwników i ponownie wyjść na prowadzenie, w konsekwencji czego zwyciężyliśmy - podsumował reprezentant biało-zielonych barw.
W jednej z partii siatkarz został niefortunnie uderzony piłką w twarz. Sytuacja ta wyglądała dość groźnie, gdyż w pewnym momencie konieczne było okładanie lewego oka Wojtaszka lodem. Czy skończyło się tylko na strachu? - Oby z moim okiem wszystko było w porządku. Tak szybko, jak to tylko możliwe, wybiorę się do okulisty, który - miejmy nadzieję - rozwieje wszelkie wątpliwości - opowiedział sam zainteresowany.
W środę zainteresowanie meczem ponownie przekroczyło najśmielsze oczekiwania. Mimo iż do Warszawy nie przyjechała ekipa ciesząca się mianem czołowej drużyny PlusLigi, wiele osób chciało obejrzeć grę swoich ulubieńców. Konieczne było w tym wypadku dostawianie dodatkowych krzesełek i trybun. Czy można pokusić się o stwierdzenie, że stolica siatkówką stoi? - Kibice są naszym trzynastym zawodnikiem. W pewnym sensie czujemy jego mobilizujący oddech na plecach. Nie będę przesadzał, jeśli powiem, że nasi fani są zdecydowanie najlepsi i zawsze nam pomagają - komplementował sympatyków volleya w Warszawie Wojtaszek.
Po szóstej kolejce warszawiacy plasują się na czwartej pozycji w ligowej tabeli. Istnieją więc obawy, iż swoisty balonik z ciśnieniem zostanie na nowo napompowany... - Mogę jedynie powtórzyć słowa naszego szkoleniowca, Radosława Panasa: Nie gramy dlatego, że musimy, lecz dlatego, że chcemy! - zapowiedział popularny "Mały".
Statuetka MVP, pochlebne recenzje ze strony siatkarskich ekspertów, uwielbienie okazywane przez stołecznych kibiców... Damian Wojtaszek - lider Politechniki Warszawskiej? - Uważam się za zawodnika ambitnego. Zawsze na treningach pragnę wykonywać wszystko w stu procentach, realizować wszelkie założenia, zadania... Staram się być w każdym momencie mocno skoncentrowany - sprowadził wszystkich na ziemię skromny siatkarz. - W tym sezonie nie ma na mojej pozycji siatkarza, z którym musiałbym rywalizować o miejsce w wyjściowym składzie - tym razem to ja dostałem szansę gry w pełnym wymiarze, za co bardzo dziękuję trenerowi Panasowi. Mam nadzieję, że udowodnię, iż warto było postawić właśnie na mnie! - obiecał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.