Damian Wojtaszek: Uważam się za zawodnika ambitnego

Zawodnicy grający na pozycji libero bywają często niedoceniani. Mimo iż na boisku odpowiadają za tzw. czarną robotę, na bohaterów kreuje się raczej graczy zdobywających cenne punkty. Tezie tej zaprzecza jednak Damian Wojtaszek, libero AZS Politechniki Warszawskiej, który znakomicie prezentuje się w niemal każdym kolejnym pojedynku.

Kto w szeregach Inżynierów dołożył do zwycięstwa w meczu AZS Politechniki Warszawskiej i Indykpolu AZS UWM Olsztyn największą cegiełkę? Nie kto inny, jak tylko będący na siatkarskich językach za sprawą swej fenomenalnej dyspozycji MVP spotkania - libero Damian Wojtaszek.

Poprzednia konfrontacja w warszawskiej Arenie Ursynów nie przyniosła chwały podopiecznym Radosława Panasa. Chęć rehabilitacji za porażkę z AZS Częstochową czy też może świadomość bezpośredniej rywalizacji z Akademikami z Olsztyna o najlepszą szóstkę PlusLigi była większą motywacją przed tym pojedynkiem? - Do każdego meczu podchodzimy mocno skoncentrowani - niezależnie od tego, czy po drugiej stronie siatki stanie ekipa z Olsztyna czy Częstochowy - wyznał portalowi SportoweFakty.pl stołeczny libero. - Wiadomo, że w tym sezonie nie ma słabych drużyn. Każdy punkt musimy sobie po prostu wywalczyć. Komplet oczek bardzo mnie jednak cieszy - przyznał z uśmiechem.

Wynik 3:0 mógłby sugerować gładką wiktorię. W rzeczywistości jednak było nieco inaczej, zaś zgromadzonym w hali kibicom z pewnością niejednokrotnie skakało w środę ciśnienie... Wszystko to za sprawą nerwowych końcówek w pierwszej i trzeciej odsłonie. - Nie ma łatwych spotkań. Proste zwycięstwo byłoby w momencie, w którym drużyna przeciwna położyłaby się po drugiej stronie siatki i powiedziała: Weźcie sobie te trzy punkty. Na to jednak nie można liczyć, takie rzeczy się nie zdarzają - podkreślił ze zdecydowaniem w głosie Wojtaszek.

Nerwów nie zabrakło również w partii numer dwa. Jej początek był w wykonaniu Inżynierów co najmniej niemrawy. - Wydaje mi się, że główną rolę odegrała wówczas zagrywka typu float, jaką wykonywali olsztyńscy zawodnicy. Na szczęście jednak stosunkowo szybko udało nam się dogonić naszych przeciwników i ponownie wyjść na prowadzenie, w konsekwencji czego zwyciężyliśmy - podsumował reprezentant biało-zielonych barw.

W jednej z partii siatkarz został niefortunnie uderzony piłką w twarz. Sytuacja ta wyglądała dość groźnie, gdyż w pewnym momencie konieczne było okładanie lewego oka Wojtaszka lodem. Czy skończyło się tylko na strachu? - Oby z moim okiem wszystko było w porządku. Tak szybko, jak to tylko możliwe, wybiorę się do okulisty, który - miejmy nadzieję - rozwieje wszelkie wątpliwości - opowiedział sam zainteresowany.

W środę zainteresowanie meczem ponownie przekroczyło najśmielsze oczekiwania. Mimo iż do Warszawy nie przyjechała ekipa ciesząca się mianem czołowej drużyny PlusLigi, wiele osób chciało obejrzeć grę swoich ulubieńców. Konieczne było w tym wypadku dostawianie dodatkowych krzesełek i trybun. Czy można pokusić się o stwierdzenie, że stolica siatkówką stoi? - Kibice są naszym trzynastym zawodnikiem. W pewnym sensie czujemy jego mobilizujący oddech na plecach. Nie będę przesadzał, jeśli powiem, że nasi fani są zdecydowanie najlepsi i zawsze nam pomagają - komplementował sympatyków volleya w Warszawie Wojtaszek.

Po szóstej kolejce warszawiacy plasują się na czwartej pozycji w ligowej tabeli. Istnieją więc obawy, iż swoisty balonik z ciśnieniem zostanie na nowo napompowany... - Mogę jedynie powtórzyć słowa naszego szkoleniowca, Radosława Panasa: Nie gramy dlatego, że musimy, lecz dlatego, że chcemy! - zapowiedział popularny "Mały".

Statuetka MVP, pochlebne recenzje ze strony siatkarskich ekspertów, uwielbienie okazywane przez stołecznych kibiców... Damian Wojtaszek - lider Politechniki Warszawskiej? - Uważam się za zawodnika ambitnego. Zawsze na treningach pragnę wykonywać wszystko w stu procentach, realizować wszelkie założenia, zadania... Staram się być w każdym momencie mocno skoncentrowany - sprowadził wszystkich na ziemię skromny siatkarz. - W tym sezonie nie ma na mojej pozycji siatkarza, z którym musiałbym rywalizować o miejsce w wyjściowym składzie - tym razem to ja dostałem szansę gry w pełnym wymiarze, za co bardzo dziękuję trenerowi Panasowi. Mam nadzieję, że udowodnię, iż warto było postawić właśnie na mnie! - obiecał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Źródło artykułu: