Drużyna Gedanii Żukowo mimo, że w starciu z SMS-em Sosnowiec była faworytem to do meczu podeszła bardzo skoncentrowana. Efekt? Po dwóch setach siatkarki z Trójmiasta nie straciły partii. Niestety kontuzji doznała Monika Bryczkowska co w dalszej części meczu pokrzyżowało szyki przyjezdnym. - Dziewczyny rozpoczęły skoncentrowane, unikały własnych błędów, widać było, że zależy im na wygranej. Szyki pokrzyżowało nam skręcenie nogi przez Monikę Bryczkowską pod koniec drugiego seta. Wprawdzie potem wróciła do gry, ale w ataku nie forsowaliśmy jej - przyznał po meczu trener Kramek.
Tuz przed końcem trzeciej partii nic nie wskazywało jednak na to, że podstawowej przyjmującej może przeszkodzić zespołowi z Żukowa odnieść przekonujące zwycięstwo. Gedanistki bowiem przy stanie 25:24 miały w górze piłkę meczową, jednak zabrakło zawodniczki, która potrafiłaby dokończyć egzekucję. - Mieliśmy trzy razy piłkę w górze na skończenie meczu, ale najwyraźniej zawodniczki nie chciały dobić rywalek. A drużyna sosnowiecka jest już taka, że jak pozwoli jej się złapać wiatr w żagle to zaczyna grać coraz lepiej - przyznał szkoleniowiec Gedanii na łamach energa-gedania.pl.
W efekcie o tym kto wyjdzie zwycięsko z niedzielnego starcia zadecydowała piąta odsłona. W niej opiekun gości dokonał zmiany na pozycji rozgrywającej.Był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. - Wprowadziłem na rozegranie Natalię Gajewską i spisała się bardzo dobrze. Ponadto zafunkcjonował blok. Właściwie już przy zmianie stron, która następowała przy naszym prowadzeniu 8:2, zapewniliśmy sobie sukces - przyznał z satysfakcją trener Kramek.