Żałuję, że nie spotkałam wcześniej trenera Chappiniego - rozmowa z Eweliną Sieczką, przyjmującą Atomu Trefla Sopot

Ewelina Sieczka po wielu latach spędzonych w Dąbrowie Górniczej postanowiła zmienić otoczenie i wybrała Sopot. Dla młodej zawodniczki gra u boku wielu doświadczonych siatkarek to bezcenna lekcja, którą chce wykorzystać w 100 procentach. Ma także nadzieję, że będzie mogła nieraz pokazać swoje umiejętności i przekona trenera Chiappiniego do swojej osoby.

Anna Kossabucka: Grałyście już kilka sparingów. Czy na ich podstawie zostały wyciągnięte jakieś szczególne wnioski?

Ewelina Sieczka: Może jeszcze za wcześnie, żeby mówić o jakiś wnioskach. Przede wszystkim to duży plus, by móc grać ze sobą, zgrywać się i to w dodatku z dobrymi przeciwnikami. Wiadomo, że nie jesteśmy w pełnym składzie, jeszcze dwóch dziewczyn brakuje, ale przynajmniej możemy się lepiej poznać. Ja osobiście bardzo się cieszę, że dostaję szansę gry. Czuję się wyróżniona, że na tle tak silnych zespołów mogę zaprezentować swoje umiejętności. Klub dba o to, żebyśmy miały wymagających przeciwników i mogły jak najlepiej przygotować się do sezonu ligowego. Nic tylko się cieszyć, że klub się tak rozwija.

Nad czymś pracujecie szczególnie? Jakieś zagrywki taktyczne, szczególne ustawienie?

- Jesteśmy na początku przygotowań, więc typowo taktyczne zadania będą ćwiczone później. Na razie pracujemy nad podstawowymi elementami gry. Trener uczy nas przede wszystkim spokoju, czego jeszcze u polskiego szkoleniowca nie spotkałam. Cały czas powtarza, że mamy szanować piłkę. Podkreśla, że nie możemy robić wszystkiego naraz, że wszystko należy poukładać. Te treningi bardzo dużo mi dają.

W listopadzie wyjeżdżacie na obóz do Włoch, tam na pewno zagracie jakieś sparingi. Jesteście w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż trener wykorzystuje swoje znajomości i zapewnia wam świetne warunki. Każdy zespół w Polsce wam zazdrości.

- Tak, to na pewno duży przywilej. Naprawdę nie mam żadnych zastrzeżeń jeśli chodzi o klub. Trener dba o nasz rozwój, funduje bardzo dobrych przeciwników za sparingpartnerów, tak więc nie możemy narzekać.

A widać jakieś szczególne braki w waszej grze?

- Czy ja wiem... Wydaje mi się, że brakuje po prostu całego składu, by trener mógł sprawdzić każdą zawodniczkę, wypróbować różne ustawienia. Na tym etapie przygotowujemy i poprawiamy wszystkie elementy, bo jest jeszcze za wcześnie, by mówić o jakiejkolwiek formie. Jeszcze dużo pracy przed nami.

Czy drużynę już zbudowano? Czy gdzieś jednak widać jakieś rezerwy?

- Mnie ciężko oceniać, być może trener umiałby na to pytanie odpowiedzieć. Z mojej perspektywy jest wszystko w jak najlepszym porządku. Wszystkie się uzupełniamy, starsze zawodniczki, takie jak Kinga Maculewicz czy Dorota Świeniewicz, bardzo wiele wnoszą do gry. Mnie osobiście także wiele doradzają. Sygnalizują jaką opcję ataku wybrać w danym momencie.

A co możesz powiedzieć o trenerze Chiappinim?

- Szczerze? To najlepszy trener, z jakim kiedykolwiek przyszło mi trenować. Bardzo żałuję, że nie spotkałam go wcześniej, bo gdyby tak się stało, myślę, że byłabym w tej chwili o wiele wyżej.

Przyszłaś do Sopotu z Dąbrowy Górniczej, gdzie spędziłaś wiele lat. Osiągnęłaś z tym klubem wiele – awans do PlusLigi, brązowy medal mistrzostw Polski, występy w Lidze Mistrzyń. Potrzebowałaś zmiany otoczenia?

- Tak, oczywiście. Słyszałam, że pojawiły się spekulacje, iż poprzewracało mi się w głowie po tym brązowym medalu, a to absolutnie nie jest prawda (śmiech). Potrzebowałam po prostu zmiany, odpoczynku od środowiska Dąbrowy, które jest bardzo hermetyczne. Wszyscy się znają, kibice są wszędzie. Tutaj mam trochę spokoju, mogę skupić się na grze. Absolutnie nie żałuję zmiany klubu.

Jak oceniasz swoje szanse na podstawową "szóstkę"? Na razie trener daje ci sporo możliwości gry.

- Cóż, na razie mogę się cieszyć, że dostaję dużo szans. Jak wiadomo Simona Rinieri dochodzi do siebie po kontuzji, nie ma także lewoskrzydłowej Turczynki, więc ja muszę wykorzystywać każdą szansę, by przekonać trenera do moich umiejętności. Póki mogę grać, będę dawać z siebie wszystko. Ale nie mam wielkiego parcia na podstawowy skład. Oczywiście, że mi zależy, ale jeśli stanie się inaczej, to także będę zadowolona, bo ja tutaj przyjechałam przede wszystkim po naukę, którą otrzymuję także w trakcie treningów. Jestem szczęśliwa, mogąc tu w ogóle być.

A nie wolałaś pobierać nauk w innym klubie, gdzie na pewno grałabyś w "szóstce"?

- Ja już przechodziłam przez różne etapy, poznałam wielu trenerów. Ostatnio współpracowałam z trenerem Kawką, grałam w podstawowym składzie i wiem, że to nie jest wszystko. Tutaj na treningach wykonujemy bardzo ciężką pracę. Trener poświęca wiele czasu indywidualnie dla każdej zawodniczki, także dla mnie. Szczególnie pomaga mi w poprawie przyjęcia, więc nie uważam, żeby pewne miejsce w "szóstce" było lepsze niż tak wartościowe treningi.

Byłaś w tym roku w kadrze, ale trener Matlak nie zabrał cię na mistrzostwa. Faktycznie nie dałabyś rady?

- Cóż, ja niewiele mogę powiedzieć o kadrze. Trener Matlak nie dał mi zbyt wiele szans gry nawet w meczach sparingowych. Wchodziłam zaledwie na 3 punkty, więc trudno mi ocenić moją grę w kadrze. Wiem, że są lepsze dziewczyny ode mnie, więc ja nie nastawiałam się w tym roku na reprezentowanie Polski. Cieszę się, że mogę być w klubie, gdyż to też pomoże mi się rozwinąć pod kątem reprezentacji. Dla mnie najważniejsza jest teraz możliwość pracy, jaką wykonuję w Atomie.

W tym roku Atom walczyć będzie o złoto czy jednak minimum to medal?

- Na pewno każda dziewczyna powie otwarcie, że walczymy o mistrzostwo. Jednakże klub na razie nie narzuca nam żadnego konkretnego celu, nie wywiera na nas żadnej presji. Mamy zagrać po prostu dobrze. My jednak będziemy chciały ugrać jak najwięcej, wygrać to co jest do wygrania. Ale wszystko zweryfikują rozgrywki ligowe.

Źródło artykułu: