Michał Ruciak: Każdy zespół przeżywa wzloty i upadki

Szlagier ósmej kolejki PlusLigi pomiędzy zespołami z Kędzierzyna-Koźla i Częstochowy nie zawiódł. Odwieczna rywalizacja dostarczyła wiele emocji i rozstrzygnęła się dopiero w tie-breaku, który tym razem padł łupem ekipy spod Jasnej Góry. - Każdy zespół przeżywa wzloty i upadki - oceniał Michał Ruciak, nawiązując do morderczego terminarza, który daje się powoli we znaki wszystkim.

Kędzierzynianom od pewnego czasu nie wiedzie się najlepiej. W ostatnich pięciu kolejkach podopieczni Krzysztofa Stelmacha ponieśli aż cztery porażki, a zwycięstwo nad beniaminkiem z Kielc również nie przyszło im łatwo. W sobotę ZAKSA chciała zatem zmazać plamę po ostatnich porażkach. Zamiast zwycięstwa kędzierzynianie musieli jednak ponownie przełknąć gorycz porażki. - Dużo walki z jednej i drugiej strony. Chcieliśmy wygrać za wszelką cenę. Straciliśmy znów dużo sił po kolejnej podróży i nie udało się wygrać - oceniał Michał Ruciak.

Po piorunującym początku rozgrywek nie ulega wątpliwości, że zespół z Kędzierzyna złapał wyraźną zadyszkę, o czym świadczą ostatnie porażki. Choć za wcześnie jeszcze na pierwsze prognozy, wydaje się, że ZAKSA spisuje się poniżej oczekiwań. - Ciężko powiedzieć, czy ZAKSA zawodzi. Wszystkie zespoły dysponują bardzo wyrównanymi składami, a liga idzie szybkim rytmem. Do tego dochodzą teraz europejskie puchary. Przez to bardzo ciężko jest się zebrać. Każdy zespół przeżywa wzloty i upadki. Do tego nie ma murowanych faworytów, a za przykład niech posłuży mecz Farta Kielce z Warszawą - ripostuje Ruciak.

Kędzierzynianie szybko padli również ofiarą morderczego systemu rozgrywek. Podczas niedawnego meczu w Rzeszowie groźnej kontuzji nabawił się kapitan zespołu, Sebastian Swiderski, którego zastąpienie będzie nie lada wyzwaniem. Kapitana ZAKSY nie zobaczymy na boisku przez minimum cztery miesiące. - Jego brak jest na pewno odczuwalny. Był naszym kapitanem i duchem przewodnim. Jest z nami cały czas, ale wiadomo, że nie może pomóc nam na boisku, czy w treningach. Cały czas dajemy sobie jakoś radę i wzajemnie się wspieramy - podkreśla reprezentant Polski.

Pojedynki kędzierzyńsko-częstochowskie zawsze w siatkarskim środowisku, a zwłaszcza wśród kibiców wzbudzają dodatkowy dreszczyk emocji. To wszystko za sprawą pamiętnych spotkań sprzed kilku lat, kiedy to oba zespoły nieprzerwanie wiodły prym na krajowym podwórku. Teraz po tych wydarzeniach pozostał już tylko czar wspomnień. - Takie mecze były kiedyś, jeszcze na starej hali. Odkąd przenieśliśmy się na nową halę, nie ma już takich wojen - uważa Ruciak.

Komentarze (0)