Czy Wojciech Młynarski śpiewał o działaczach CEV?

W zarządzie CEV-u zamiast przedstawicieli silnych federacji zasiadają osoby z krajów, w których nie ma żadnego zainteresowania siatkówką. Od lat ich poczynania i decyzje burzą krew działaczom klubowym, także polskim. Atmosfera gęstnieje, a sygnał do buntu daje prezes częstochowskiego AZS-u Konrad Pakosz. Ostrzega, że coraz więcej klubów rozważa bojkot europejskich pucharów w przyszłym roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Co jest przyczyną tak drastycznych ruchów? Chodzi m. in. o finanse. Kluby nie zarabiają na europejskich pucharach, ponoszą za to wysokie koszty udziału w nich. Wpływy za transmisje telewizyjne i reklamy wpadają wyłącznie do kasy europejskiej federacji. Tworzący spektakl uczestnicy, zamiast zarabiać, często wydają pieniądze z powodu absurdalnych decyzji władz. Jak choćby pokrycie przez Tytan AZS kosztów podróży i pobytu sędziego z miasta Czyta na granicy rosyjsko-mongolskiej. Wyniosły one niemal dwa razy tyle co wyjazd całego zespołu na mecz do Holandii.

Do tego dochodzą drobiazgowe kary za błahe przewinienia regulaminowe, czy zmieniający się co roku system rozgrywek. Jak ironizuje "Przegląd Sportowy", do poczynań włodarzy europejskiej siatkówki jak ulał pasuje piosenka autorstwa Wojciecha Młynarskiego "Co by tu jeszcze…?". Treść wszyscy znamy. A prezes Konrad Pakosz ostrzega publicznie, że coraz więcej klubów rozważa bojkot europejskich rozgrywek, żeby potrząsnąć działaczami w centrali.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)