Trener Marek Kardoš w spotkaniu rewanżowym postawił na zmienników. - Cieszy mnie to, że mam dobrą ławkę rezerwowych. Chciałem przetestować kilku chłopaków, zobaczyć jak sprawują się na boisku w większym wymiarze czasu - do tej pory widziałem na co ich stać podczas treningów - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. W wyjściowej szóstce co prawda pojawili się Fabian Drzyzga oraz Bartosz Janeczek, ale grali tylko w pierwszej partii, w kolejnych w ich miejsce pojawili się Jakub Oczko i Miłosz Hebda. W spotkaniu przeciwko Langhenkel Volley ławka rezerwowych częstochowskiego zespołu przedstawiała się imponująco, a znaleźli się na niej: Dawid Murek, Krzysztof Gierczyński, Piotr Nowakowski. Ich interwencja nie była ani przez moment potrzebna, bowiem zmiennicy bardzo dobrze dawali sobie radę.
Początek spotkania należał do Michala Hrazdiry. W pojedynkach PlusLigi rzadko mamy okazję podziwiać Czecha na boisku, ale w Challenge Cup szkoleniowiec Akademików daje mu szansę. Dzięki jego skutecznej zagrywce gospodarze schodzili na pierwszą przerwę techniczną z czterema oczkami przewagi. Po powrocie na parkiet zawodnicy z Doetinchem zaczęli pomału odrabiać straty, w czym miał zasługi Thijs ter Horst, jednakże wciąż to biało-zieloni byli na dwupunktowym prowadzeniu. Podopieczni Joela Banksa nie potrafili jednak skutecznie wyprowadzać kontrataków a w kluczowych momentach popełniali błędy, jakie nie powinny się zdarzać drużynie chcącej dojść dalej w europejskich pucharach.
W drugim secie na parkiecie w miejsce Fabiana Drzyzgi i Bartosza Janeczka pojawili się Jakub Oczko z Miłoszem Hebdą. Młody atakujący częstochowskiego zespołu po chwili od wejścia na parkiet zaczął przemieniać piłki posyłane w jego kierunku w punkty. Zaczął też funkcjonować blok Akademików, co odbierało gościom wszelkie szanse na nawiązanie równorzędnej walki. Z pewnością bolączką szkoleniowca Langhenkel był fakt, iż miał do dyspozycji zaledwie 10 zawodników, co znacznie ograniczało pole manewru w kwestii dokonywania zmian.
Najbardziej wyrównana okazała się partia trzecia, bowiem dwie poprzednie odsłony nie przyniosły emocji ani gry na wysokim poziomie. Dopiero w ostatnim secie publiczność zgromadzona z hali Polonia zaczęła reagować bardziej żywiołowo na to, co się działo na boisku. Na szczególne uznanie zasłużył sobie Michał Dębiec, który broniąc piłki wylądował tuż pod bandami reklamowymi. Poza chwilowym zrywami Langhenkel wszystko to, co działo się w polu gry, było do przewidzenia. Tak, jak i awans częstochowskiego zespołu do trzeciej rundy rozgrywek Pucharu Challenge.
TYTAN AZS Częstochowa - Langhenkel Volley Doetinchem 3:0 (25:20, 25:19, 25:22)
AZS: Drzyzga, Hrazdira, Janeczek, Wiśniewski, Gradowski, Sobala, Dębiec (libero) oraz Oczko, Hebda
Langhenkel: Kamps, Klapwijk, Koomen, Ter Horst, Van Der Mark, White, Tutton (libero) oraz Pipes, Miller, Kimber