Nie myślimy jeszcze o pierwszej czwórce - rozmowa z Radosławem Panasem, trenerem siatkarzy AZS Politechnika

Politechnika, w której latem doszło do sporego przemeblowania w składzie, wygrała w pierwszej części sezonu m.in. z Resovią, czy z Jastrzębskim Węglem. - W rundzie rewanżowej nastąpi weryfikacja naszych umiejętności. Czeka nas już niebawem bardzo trudny mecz w Rzeszowie. Z teoretycznie łatwiejszymi rywalami będziemy grać u siebie - oznajmił Panas, który największe zastrzeżenia ma do swojego zespołu odnośnie skuteczności w ataku.

Marcin Frączak
Marcin Frączak

Marcin Frączak: Jak pan ocenia postawę Politechniki w pierwszej fazie rozgrywek?

Radosław Panas : Na dwa sposoby. Z jednej strony jesteśmy zadowoleni z tego, że wygraliśmy pięć spotkań i to z dobrymi przeciwnikami. Z drugiej strony przegraliśmy cztery, z których przynajmniej dwa powinniśmy jeśli nie wgrać, to przynajmniej sięgnąć w nich po jakąś zdobycz punktową.

W Politechnice latem doszło do rewolucji w kadrze. Wszyscy w klubie podkreślali przed sezonem, że trudno powiedzieć na co stać zespół, bo jest on w budowie. Czy przed rozpoczęciem rozgrywek wziąłby pan w ciemno szóstą pozycję?

- Trudno powiedzieć. Nie zastanawiałem się nad tym. Przed rozpoczęciem rundy chcieliśmy, aby zespół awansował do pierwszej szóstki. To jest nasz główny cel. Jeśli to się stanie, to później może pomyślimy o czwórce.

Porażka na wyjeździe 0:3 z Fartem Kielce, to najgorszy dla pana moment w rozgrywkach?

- Nie tylko. Bolesna była również przegrana u siebie 1:3 z AZS Częstochowa. W tym meczu przynajmniej powinniśmy sięgnąć po punkt. Nie ujmujemy również niczego Fartowi, który wygrał zasłużenie. Powinniśmy jednak w Kielcach zagrać trochę lepiej.

W meczach z wielką czwórką naszej ligi wyszło dwa do dwóch. Politechnika wygrała z Jastrzębskim Węglem i z Resovią, a lepsza od niej okazała się ZAKSA i Skra. Chyba nie ma pan prawa narzekać?

- Możemy być z tego zadowoleni. Wykorzystaliśmy atut własnego parkietu w meczach z Resovią i z Jastrzębskim Węglem, ale bardzo szybko nastąpi weryfikacja naszych umiejętności. Za moment rozpoczyna się runda rewanżowa, przed nami trudne mecze, w tym m.in. spotkanie w Rzeszowie.

Politechnika do pierwszej części sezonu przystępowała w roli klubu budującego zespół. A jak będzie w rundzie rewanżowej? Będzie ona łatwiejsza czy trudniejsza dla pana drużyny?

- Trudno powiedzieć. Tak się ułożył kalendarz, że w większości przypadków w rundzie rewanżowej mamy teoretycznie łatwiejszych przeciwników u siebie niż na wyjeździe. Jeśli wiec przynajmniej u siebie będziemy wygrywać, to powinno być wszystko ok. A jak będzie to się okaże. Teraz każdy mecz będzie obarczony sporym bagażem psychicznym. W rundzie rewanżowej nikt nie będzie chciał wypaść poza pierwszą szóstkę, więc będzie bardzo ciężko.

Przed rozpoczęciem sezonu klub zakładał grę o pierwszą szóstkę. Czy po zwycięstwach min. nad Resovią czy Jastrzębskim Węglem, cel pozostaje taki sam? Może oczekiwania wzrosły?

- Podstawowe zadania, to awans do szóstki. Na tym się obecnie koncentrujemy. Jak to się stanie, wtedy może pomyślimy o pierwszej czwórce. Czas pokaże jak się sezon potoczy.

Kto przez te kilka miesięcy, wliczając do sezonu okres przygotowawczy, uczynił z siatkarzy Politechniki największy postęp?

- Nie chciałbym wystawiać indywidualnych cenzurek, czy grzebać się w statystykach. Wszyscy razem wygrywamy i razem przegrywamy. Jeśli ktoś ma ochotę, to może zerknąć w pomeczowe podsumowania, w liczby. Naszą siłą jest to, że jeśli wszyscy zagrają z pełną determinacją, na maksimum możliwości, wówczas jesteśmy groźni dla każdego zespołu w lidze.

Na pewno plusem pierwszej rundy jest to, że Politechnika skończyła wreszcie opierać swoją grę na jednym zawodniku. Kiedyś, gdy nie szło Radkowi Rybakowi, zespół praktycznie nie wygrywał!

- O to nam chodziło przed sezonem. Chcieliśmy mieć szeroki skład, którym będzie można rotować. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że rozgrywki będą wyczerpujące. Zdarzają się przecież mecze co trzy dni. Wyrównany skład, to było dla nas coś niezwykle istotnego. Praktycznie każdy zawodnik, jeśli wszedł do tej pory na parkiet, to wnosił coś pozytywnego do zespołu. Tak musi być też w rundzie rewanżowej.

Nigdy jednak nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej. Co najbardziej pana raziło do tej pory w grze Politechniki w bieżącym sezonie?

- Przede wszystkim duża liczba błędów w ataku. Z kolei bilans, zepsuta zagrywka w stosunku do zdobyczy punktowych był przyzwoity. Sporo jednak punktów tracimy po błędach w ataku i to jest do poprawienia. Poza tym czasami mamy zbyt długie przestoje w grze.

Z kolejki na kolejkę jest coraz większe zainteresowanie w Warszawie meczami Politechniki. Może wypadałoby grać zamiast w hali na Ursynowie, cały czas w hali Torwar, która jest większa? Jaka jest na to szansa?

- Dwa najbliższe mecze w roli gospodarza również zagramy na Torwarze. Najpierw przyjedzie na Torwar ZAKSA, a potem Delecta. To jest kolejny nasz sukces. Bardzo się cieszymy, że kibice tak licznie przychodzą na nasze mecze, że są głodni siatkówki. Być może w przyszłości wszystkie mecze będziemy rozgrywali na Torwarze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×