Nie może nam się wydawać, że jesteśmy kozakami - komentarze po meczu Indykpol AZS UWM Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała z Indykpolem AZS UWM Olsztyn, ale na pochwałę liczyć nie mogła. - Nie może być tak, że prowadzimy 2:1 i wydaje nam się, że jesteśmy kozakami - grzmiał Krzysztof Stelmach na pomeczowej konferencji. W zupełnie innym tonie wypowiadał się zaś Gheorghe Cretu, szkoleniowiec Akademików.

Anna Dmochowska
Anna Dmochowska

Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Znudziło mnie już powtarzanie, że jestem zadowolony z dwóch punktów. Bo jestem zadowolony, ale na pewno nie z naszej postawy. Ciągle popełniamy te same błędy. Jeżeli gramy w stu procentach skoncentrowani, to - może to nieodpowiednie słowo - masakrujemy przeciwnika w setach. Co się dzieje później, naprawdę nie wiem. Chyba zatrudnię pięciu psychologów dla mojego zespołu - może oni trafią do głów zawodników. Nie może być przecież tak, że prowadzimy 2:1 w setach i już wydaje nam się, że jesteśmy kozakami, że już mamy kontrolę. A potem przeciwnik wychodzi, rozgrywa dwie, trzy, cztery dobre akcje i, niestety, zaczyna się stres i niepewność w drużynie. I tak przegrywamy. To nie jest pierwszy tak stracony punkt. To powtarza się notorycznie, a ja nie umiem tego wyjaśnić. Na ten temat muszę też porozmawiać sobie z chłopakami.

Michał Ruciak (kapitan ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Na pewno przyjechaliśmy do Olsztyna z troszeczkę innym nastawieniem. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty, żeby odbić się od tych tie-breaków, w których rozgrywaniu jesteśmy mistrzami - praktycznie cały czas gramy po pięć setów. A to na pewno zabiera więcej sił i zdrowia. W tym meczu jednak znowu nie ustrzegliśmy się przestojów, które miewamy - zwłaszcza w polu zagrywki. Do tego robiliśmy błędy całymi seriami, przez co potem bardzo ciężko nam się grało. Albo inna sytuacja: kolejne zagrywki są dosyć łatwe, przeciwnik dobrze przyjmuje, dzięki czemu potrafi wykorzystać całą swoją siłę w ataku. My zaś wtedy nie mamy możliwości ani obrony, ani kontrataku. Z kolei w wygranych przez nas partiach wszystko nam wychodziło, graliśmy tak dobrze, jak powinniśmy: mocno skoncentrowani, agresywnie zagrywając, dobrze w obronie, zdobywając punkty w kontrataku. I tak musimy grać, i do tego dążyć. A skąd biorą się te przestoje - trudno powiedzieć. W tym meczu było dużo walki i dużo zdrowia pozostawiła na parkiecie i jedna, i druga strona. Olsztynianie bowiem w setach, w których odnieśli zwycięstwo, lepiej serwowali - ale przecież my musimy umieć przeciwstawić się i dobrym przyjęciem, i skutecznie atakując nawet z trudnych piłek. Na pewno nad tym musimy popracować.

Paweł Siezieniewski (kapitan Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Zarówno ja, jak i moi koledzy z drużyny, jesteśmy zadowoleni, ale także troszkę zawiedzeni. Cieszy nas kilka rzeczy: na pewno to, że zdobyliśmy punkt, i to, że podjęliśmy walkę z takim zespołem, jak ZAKSA, bo zapewne przez wszystkich byliśmy skazywani na porażkę jeszcze przed meczem. Szkoda mi drugiego seta, bo prowadziliśmy wyrównaną walkę i w jednym ustawieniu znowu to wszystko nam uciekło. I tego tie-breaka, który - tak czujemy - trochę za łatwo zapisali na swoje konto kędzierzynianie. Popełniliśmy też za dużo błędów, przede wszystkim w zagrywce - chyba za bardzo chcieliśmy rozstrzygnąć ten mecz zagrywką. Natomiast, nie ukrywajmy, w przegranych przez nas setach mieliśmy duże problemy z bardzo mocną zagrywką rywali. Cieszy jednak chociaż ten zdobyty punkt, a przede wszystkim nasza lepsza gra, bo w tym spotkaniu naprawdę staraliśmy się walczyć. Myślę, że cały czas będziemy podążać tą drogą, jaką pokazuje nam trener, a taki mecz na pewno pomoże nam podbudować naszą pewność siebie. Wierzę w ten zespół - że może się podnieść, grać dobrą siatkówkę i zdobywać punkty w kolejnych meczach.

Gheorghe Cretu (trener Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Chciałbym bardzo pochwalić mój zespół, ponieważ wykonał świetną robotę. Właściwie to z jednej strony się smucę, ale z drugiej się cieszę. Na boisku zobaczyłem bardzo zdeterminowaną drużynę. Jestem też szczęśliwy, że rezerwowi, wchodząc na parkiet, spisywali się równie dobrze i pomogli zespołowi. To bardzo dobry znak. Zagraliśmy pięć setów z jedną z najlepszych drużyn PlusLigi, a jeśli spojrzeć na statystyki, to popełniliśmy tylko pięć błędów. Zawodnicy są bardzo zdeterminowani i mimo tego, że mamy jeszcze przed sobą sporo pracy, wiem, że się jej nie boją i na boisku dają z siebie wszystko.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×