Postawiłem na przyjęcie, a wygraliśmy zagrywką i atakiem - komentarze po spotkaniu Jastrzębski Węgiel - Skra Bełchatów

Wicemistrzowie Polski ulegli we własnej hali mistrzom kraju 1:3. Spotkanie mogło się podobać i chociaż jastrzębianie nie zdobyli punktów, kibice pożegnali ich brawami. Grali ambitnie i z sercem do walki, a przegrać ze Skrą to żadna ujma.

Mariusz Wlazły (kapitan Skry Bełchatów): Cieszymy się niezmiernie, że potrafiliśmy tu ugrać trzy punkty, bo wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężki pojedynek. Nas czeka teraz sporo spotkań na arenie międzynarodowej i czasu na trening praktycznie nie będzie. Dlatego przed meczem z Jastrzębskim Węglem trochę ciężej pracowaliśmy na treningach. Pierwszego seta przespaliśmy, ale udało się odwrócić losy tego meczu i wygrać.

Grzegorz Łomacz (kapitan Jastrzębskiego Węgla): Zagraliśmy lepiej niż to miało miejsce w ostatnim czasie. Graliśmy ambitnie, ale to nie wystarczyło. Mimo wielu mankamentów w naszej grze, jest to dobry prognostyk na przyszłość. Wierzę, że będziemy grać lepiej i wygrywać.

Jacek Nawrocki (trener Skry Bełchatów): Graliśmy na bardzo trudnym terenie i spodziewaliśmy się meczu walki. Tak to też wyglądało. Cała ta sytuacja, która miała miejsce w tym tygodniu w zespole z Jastrzębia spowodowała, że zawodnicy zostali dodatkowo zmotywowani i obawialiśmy się trudnego pojedynku. To zresztą nic nowego, bo jastrzębianie nie od dziś są silną ekipą, którą stać na wielkie rzeczy. Dla nas dodatkowym utrudnieniem jest gra na tej sali. Rywale zagrali znakomicie zagrywką w pierwszym secie i gdyby utrzymali ten poziom przez cały mecz, byłoby ciężko nawiązać z nimi walkę. Cieszą trzy punkty, które mają dla nas bardzo duże znaczenie. Desygnując do gry taką, a nie inną wyjściową szóstkę, postawiłem na lepsze przyjęcie, tymczasem w tym spotkaniu najistotniejsza była zagrywka i mocny atak.

Miroslav Palgut (trener Jastrzębskiego Węgla): Zgadzam się z trenerem Skry. Zagrywka w secie otwarcia była naszym dużym atutem. Niestety sami to sobie zepsuliśmy, popełniając w drugiej partii 7 błędów serwisowych. Nie potrafiliśmy nadrobić tych strat, a przegraliśmy różnicą mniejszą niż te 7 oczek. Zresztą zagrywka była naszym największym problemem w tym meczu. Jak to się robi, pokazał nam Daniel Pliński w trzecim secie. Więcej niż zwykle zagrał Marcin Wika, bo Benjamin Hardy miał problemy z zagrywką. To był nasz najlepiej zagrywający zawodnik, jednak od dwóch spotkań ma z tym elementem spore problemy. Igor Yudin dopiero zaczyna skakać na 100 procent. Obaj zawodnicy, którzy weszli wspomóc zespół w trakcie gry, pokazali się z bardzo dobrej strony. Tego, czy będę prowadził ten zespół w kolejnych grach nie wiem. Zostałem tylko poinformowany, że prezes szuka nowego trenera.

Komentarze (0)