Wojciech Żaliński: Gdybyśmy wygrali końcówkę drugiego seta, Resovia byłaby "rozłożona"

Pod nieobecność Michała Kubiaka Wojciech Żaliński dostał w sobotę szansę gry w wyjściowym składzie AZS Politechniki Warszawskiej. - Gdybyśmy wygrali końcówkę drugiej partii, byłoby 2:0 i prawdopodobnie mielibyśmy rozłożoną Resovię - żałował po meczu zawodnik w rozmowie z naszym portalem.

- Z dwóch trudnych wyjazdów przywozimy trzy punkty. Jesteśmy zadowoleni - mówił po sobotniej porażce z Asseco Resovią trener AZS Politechniki Warszawskiej, Radosław Panas. Nie ulega jednak wątpliwości, że po wygranej w środę 3:0 w Jastrzębiu, Akademicy liczyli jednak na wywiezienie w sobotę z Rzeszowa przynajmniej jednego punktu. - Wiadomo, że przed każdym meczem wychodzimy z założenia, żeby coś ugrać. W sobotnim meczu z Resovią tak naprawdę zabrakło nam jednej skończonej piłki w końcówce drugiego seta. Cała bowiem partia toczyła się pod nasze dyktando. Nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Gdybyśmy wygrali, byłoby 2:0 i prawdopodobnie mielibyśmy rozłożoną Resovię. Być może wygralibyśmy 3:0 - mówił po spotkaniu przyjmujący Politechniki, Wojciech Żaliński w rozmowie z naszym portalem.

O ile w drugim secie Resovia dogoniła rywala, to w partii czwartej udany finisz miała Politechnika, która w końcówce zdobyła trzy oczka z rzędu i dogoniła gospodarzy, wychodząc ze stanu 24:21 na 24:23. - To była nieco "wymuszona" końcówka. Resovia kontrolowała całą partię i my "doszliśmy" w końcówce na oczko, ale tak naprawdę, to w tej partii gra toczyła się pod dyktando miejscowych - podkreślał zawodnik.

W sobotę widać było, że w drużynie Politechniki szwankowało przede wszystkim przyjęcie. Zbigniew Bartman miał w tym spotkaniu tylko 17 proc. bardzo dobrego przyjęcia zagrywki. - Wiadomo, nie każdą piłkę da się dograć w punkt i nie to jest najważniejsze. Ale fakt, statystyki nie były naszym sprzymierzeńcem. Nie przegrywa się meczu przez jeden element - mówił Żaliński. Na czym więc polegała przewaga gospodarzy? - Resovia zachowała "chłodną głowę", nie "zagotowała się" w końcówce drugiego seta. Rywale wyciągnęli słaby wynik i wyciągnęli słaby wynik. Gdybyśmy wygrali, rozłożona byłaby drużyna z Rzeszowa, a tak, rozłożona byłaby Politechnika - żałował siatkarz.

W ekipie Politechniki zabrakło również w sobotę Michała Kubiaka. - Michał ma problem z mięśniami brzucha. Wiedzieliśmy już przed meczem, że on nie zagra - wyjaśniał Zaliński. - Zarówno Krzysztof Wierzbowski jak i ja byliśmy przygotowani, że możemy pojawić się na boisku. Na pewno Michała zabrakło w sobotę w naszej drużynie, bo jest on w tym roku naszym sportowym liderem. Zawsze kiedy go nie ma na boisku, Politechnika jest słabsza - nie ukrywał zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Komentarze (0)