Karol Kłos: Oczekuje się od nas, byśmy narzucali tempo

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wygrany 3:1 mecz z Jastrzębski Węglem był ostatnim sprawdzianem mistrza Polski przed bardzo ważnymi spotkaniami w Lidze Mistrzów. Po dwóch pojedynkach z Friedrichshafen, podopieczni Jacka Nawrockiego wylatują do Kataru.

Mistrzowie Polski wyjeżdżając na ligowe spotkanie do Jastrzębia wiedzieli, że na ławce trenerskiej górniczego zespołu nie będzie już Igora Prielożnego. To jednak wcale nie oznaczało, że będzie łatwiej, wręcz przeciwnie. - Jadąc do Jastrzębia, spodziewaliśmy się bardzo trudnego pojedynku. Trener nas przestrzegał, że jak klub zmienia trenera, to zawodnicy są dodatkowo zmotywowani i najczęściej ich kolejny mecz jest znacznie lepszy, niż ten ostatni pod wodzą poprzedniego szkoleniowca - mówi Karol Kłos, środkowy Skry Bełchatów.

Podopieczni Jacka Nawrockiego przystąpili do tego meczu maksymalnie skoncentrowani i od początku poszczególnych partii osiągali przewagę nad rywalem. - Każdy oczekuje od nas, byśmy to my narzucali tempo. Jeśli nie uzyskujemy prowadzenia, to jest to postrzegane jako coś złego. W pierwsze partii popełniliśmy za dużo błędów, bo podjęliśmy zbyt duże ryzyko w polu zagrywki. W dalszej części potyczki z Jastrzębskim Węglem trochę zmieniliśmy sposób serwowania, by nie oddawać punktów za darmo, bo to nie przynosiło skutku - wyjaśnia portalowi SportoweFakty.pl siatkarz mistrza kraju.

Pojedynek z Jastrzębskim Węglem był ostatnim meczem Skry Bełchatów w PlusLidze przed wyjazdem na Klubowe Mistrzostwa Świata, ale zanim mistrzowie Polski wyjadą do Kataru, czekają ich jeszcze dwa spotkania w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Rywalem dwukrotnie będzie ekipa Friedrichshafen. - Po pewnym zwycięstwie nad zespołem Trentino Volley, oczekiwania będą ogromne, byśmy tak samo zakończyli rywalizację z drużyną niemiecką. Zresztą zawsze tak jest w stosunku do zespołu z Bełchatowa. My po prostu wyjdziemy na parkiet i będziemy walczyć o każdą piłkę, o każdego seta. Będziemy robili wszystko, by wygrać. Po tych dwóch meczach z Friedrichshafen wylatujemy do Kataru, by powalczyć w Klubowych Mistrzostwach Świata. Tam panuje zupełnie inny klimat i będziemy mieli możliwość się trochę wygrzać w słońcu. Może takie dogrzanie organizmu spowoduje, że nasza forma będzie jeszcze wyższa, niż ta obecna - kończy Karol Kłos.

Źródło artykułu: