W spotkaniu widać było wiele walki. Gospodarze świetnie radzili sobie w obronie, nie zagrali wybitnie, jednak zrobili wystarczająco wiele, by sięgnąć po trzy punkty - Mecz zakończył się tak, jak sobie planowaliśmy. Zdobyliśmy trzy cenne punkty. Udało się zrobić to, czego nie daliśmy rady w ostatnim meczu w Rzeszowie - stwierdził Wojciech Żalińśki.
W poprzednim spotkaniu na Torwarze Politechnika łatwo uległa w trzech setach Skrze Bełchatów, a kluczem do porażki było słabe przyjęcie zagrywki flotem. W meczu z ZAKSĄ ten element wyglądał zdecydowanie lepiej. - To nie jest tak, że ze Skrą zawiódł flot, więc od razu ćwiczyliśmy tylko to. Przygotowywaliśmy się ogólnie pod kątem ZAKSY. Zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla mają słabsze zagrywki, po za tym to były dwa różne mecze - powiedział zawodnik, który po raz kolejny zastępował w pierwszej szóstce Michała Kubiaka.
Wojciech Żaliński podszedł jednak krytycznie do swojego występu. Wprawdzie zdobył tylko pięć punktów przy słabej skuteczności ataku, jednak bardzo często to on dostawał piłki na potrójny blok rywali, a zadania zawodnika było dosyć defensywne. - Dzisiaj w naszym zespole nie było drugiego atakującego ze skrzydła, bo strasznie się męczyłem w ataku. Moim zadaniem było szanowanie piłki, niepopełnianie błędów, starałem się wypaść jak najlepiej. Także pomóc Zbyszkowi Bartmanowi w przyjęciu, bo wiadomo, że tego potrzebuje. Mam nadzieję, że jakoś się przydałem - stwierdził zawodnik.
Przed meczem pojawiła się zapowiedź o możliwości zwolnienia trenera ZAKSY Krzysztofa Stelmacha w przypadku przegranej w Warszawie, co szybko jednak zdementował prezes klubu z Kędzierzyna-Koźla. Siatkarze Politechniki wnieśli już "wkład" w zwolnienie trenera Igora Prielożnego, dzięki łatwej wygranej z zespołem z Jastrzębia. Wydawało się, że Inżynierowie mogą pozbawić pracy kolejne szkoleniowca. - Nikomu nie życzymy źle, żeby został zwolniony. To jest sprawa klubu z Kędzierzyna, trenera Stelmacha czy prezesa Pietrzyka. Na pewno nie podchodzimy do meczu z chęcią zwolnienia szkoleniowca rywali, nikomu nie życzymy takiego nieszczęścia - skomentował sytuację dla portalu SportoweFakty.pl Wojciech Żalińśki.