W sobotę w ramach 12. kolejki siatkarskiej PlusLigi po przeciwnych stronach siatki w warszawskiej hali Torwar stanęli Inżynierowie ze stolicy i ekipa przyjezdnych - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Potyczka ta, po czterosetowej walce, padła ostatecznie łupem podopiecznych Radosława Panasa. W dużym stopniu do istotnej w kontekście walki o najlepszą szóstkę ligi wiktorii przyczynił się środkowy Marcin Nowak, który po spotkaniu wyraził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl swoją radość z triumfu.
- Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi z powodu wygranej nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Nasi rywale stanowią drużynę o wysokich umiejętnościach, trudną do pokonania. Jednak mimo tego udało nam się ugrać z nimi komplet punktów - orzekł tuż po zakończeniu warszawsko-kędzierzyńskiego pojedynku. - W sporcie jednak o to właśnie chodzi - liczą się tylko i wyłącznie wygrane. Na szczęście w konfrontacji z ZAKSĄ zrealizowaliśmy swój cel w stu procentach - stwierdził, definiując ową aspirację jako wygraną za trzy punkty.
Premierowa partia mogła sugerować szybkie i stosunkowo gładkie zwycięstwo Inżynierów. Zawodnicy Krzysztofa Stelmacha nie mogli odnaleźć się na boisku, nie pokazując pełni swoich możliwości. W kolejnych setach nie było już jednak tak łatwo o wygraną. - Gra kędzierzynian rzeczywiście falowała. Wydaje mi się, że to my sami spreparowaliśmy sobie nerwowe momenty, w których przeciwnicy - za sprawą naszych błędów - mogli nam zagrozić. Chodzi mi głównie o to, że pozwalaliśmy grać siatkarzom ZAKSY ich siatkówkę - nawiązał do przebiegu drugiej i trzeciej odsłony starcia. Był również krytyczny wobec postawy swojej ekipy na zagrywce. - Myliliśmy się także w polu serwisowym, pozwalaliśmy sobie na błędy, które bywają w naszych szeregach nagminne. Dlatego też ten mecz wyglądał, jak wyglądał - zadumał się.
- Myślę, że gdybyśmy w drugiej odsłonie tego meczu utrzymali przewagę i nie pozwolili kędzierzynianom na zdobycie w samej końcówce za sprawą zagrywki szybującej czterech punktów z rzędu, byłaby duża szansa na wygraną w tym secie i ostateczne pokonanie ZAKSY 3:0 - pokusił się o dość odważną i daleko idącą tezę, która jednak miała pokrycie w tym, co zobaczyliśmy w sobotę na parkiecie.
AZS pokazuje z meczu na mecz, że świetny początek sezonu nie był dziełem przypadku i - mimo drobnej zadyszki w końcówce pierwszej połowy fazy zasadniczej - jest zespołem, z którym każdy musi się liczyć. - Podtrzymuję swoje zdanie o wadze koncentracji - jeżeli w dalszym ciągu będziemy utrzymywali ją na maksymalnym poziomie, możemy grać dobrze i wygrywać w starciach z wszystkimi ekipami - zapowiedział zadziornie Marcin Nowak.
Środkowy bloku nie omieszkał też podkreślić, iż Politechnika dysponuje naprawdę wyrównanym składem, któremu w zwycięstwach nie przeszkadza nawet tymczasowy brak na boisku kreowanego na lidera Michała Kubiaka. - Wszystkich chłopaków z zespołu stać na to, aby grać w podstawowym składzie. Pokazuje to absencja Michała i jego godne zastąpienie przez Wojtka (Żalińskiego - przyp. red.). Nie wiadomo, czy po powrocie do pełnej dyspozycji Misiek będzie on miał pewne miejsce w szóstce! - zaśmiał się na koniec rozmowy z naszym serwisem.