LŚ grupa C: Bułgarzy i Amerykanie na fali

Na zakończenie pierwszego weekendu zmagań Bułgaria wygrała z Hiszpanią 3:1. Pierwsza runda spotkań Ligi Światowej 2008 w grupie C odbyła się pod dyktando Stanów Zjednoczonych i Bułgarii, które dwukrotnie pewnie pokonały swoich rywali. Amerykanie dali srogą lekcję siatkówki Finom, a Bułgarzy pokazali aktualne miejsce w szeregu mistrzom Europy, Hiszpanom.

W tym artykule dowiesz się o:

W fińskim Espoo goście z Ameryki Północnej, grając bez Lloya Balla i Thomasa Hoffa dwukrotnie ograli Finlandię (3:1 i 3:0). Podopieczni włoskiego szkoleniowca Mauro Berruto zapowiadali przed rozpoczęciem rozgrywek walkę o Final Six. Na razie jednak marzenia o wyjeździe do Rio de Janeiro muszą odłożyć na dalszy plan. - Na inaugurację LŚ spotkaliśmy się z naprawdę silnym przeciwnikiem. Nie mogliśmy sobie poradzić z serwisem Amerykanów, a do tego popełnialiśmy mnóstwo błędów własnych. Mecze ze Stanami Zjednoczonymi przyniosły też kilka dobrych momentów naszej gry. Wniosek na dziś jest jeden - musimy solidnie popracować nad przyjęciem zagrywki - podsumował kapitan Finów, Mikko Esko. W kolejnej rundzie spotkań Finlandia zmierzy się w Valladolid z Hiszpanią.

W drugiej parze grupy C Bułgaria podejmowała w Warnie Hiszpanię. Obydwa spotkania zakończyły się pomyślnie dla gospodarzy. W sobotę Hiszpanie zdołali dotrzymać kroku gospodarzom tylko przez jeden set. Dzisiaj zaprezentowali się lepiej, ale mieli spore przestoje w grze i ponownie musieli uznać wyższość rywali.

Bułgaria – Hiszpania 3:1 (19:25, 25:18, 25:22, 25:13)

Składy:

Bułgaria: Żekow, Miluszew, Kazijski, Aleksie, Gajdarski, Cwetanow, Salparow (L) oraz Jordanow, Penew, Bogdanow, Stojkow

Hiszpania: M. Falasca, Sevillano, De La Fuente, Molto, Garcia - Torres, Perez, Valido (L) oraz F. Rodriguez, Barcala, Subiela

W zespole Martina Stojewa zaszły dwie zmiany w wyjściowej szóstce, w porównaniu z pierwszym spotkaniem w Warnie - zamiast Penewa i Jordanowa zobaczyliśmy na boisku Todora Aleksiewa i Danaila Miluszewa. Hiszpanie natomiast wyszli w takim samym ustawieniu. Gospodarze, podobnie jak wczoraj nie rozpoczęli meczu zbyt dobrze i pozwolili rozwinąć skrzydła rywalom. 5 punktów przewagi wypracowanej w pierwszej fazie seta (4:9) zaowocowało spokojną grą Hiszpanów i w konsekwencji pozwoliło im dowieźć korzystny wynik do końca pierwszej odsłony. Hiszpanie zaskoczyli przeciwników mocną zagrywką (3 asy przy jednym rywali) i szczelnym blokiem (3 na 0 Bułgarów).

Ostra reprymenda trenera Stojewa po pierwszym, zupełnie nieudanym secie wpłynęła mobilizująco na bułgarskich siatkarzy, którzy od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się do ataku. Odzyskali też skuteczność w bloku i na zagrywce (5 asów serwisowych w drugiej partii). Hiszpanie próbowali dotrzymać kroku rywalom, zbliżyli się do niech nawet na 1 punkt (10:9), ale potem, głównie za sprawą własnych błędów pozwolili gospodarzom odskoczyć (17:13, 23:15) i w efekcie wygrać drugą partię do 18.

Trzeci set, mimo iż zaczął się od prowadzenia gości (2:3, 5:8), ponownie padł łupem gospodarzy. Podopieczni Martina Stojewa rozpoczęli pościg za rywalami jeszcze przed drugą przerwą techniczną, aby tuż po niej wyrównać bilans seta (17:17) i w końcówce, dzięki świetnej grze ulubieńca miejscowej publiczności, Danaila Miluszewa (9 oczek) pokonać Hiszpanów 25:22. Czwartą partię, niesieni gromkim dopingiem licznej publiczności gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 5:0 (dwa asy Andreja Żekowa). Hiszpanie na dłuższą chwilę zapomnieli jak się gra w siatkówkę i kiedy sobie przypomnieli, było już 20:10. Kilka chwil później Bułgarzy unieśli ręce w geście zwycięstwa, a kibice świętowali drugą wygraną swojej drużyny.

- Wczoraj rozpoczęliśmy bardzo nerwowo, dziś natomiast w pierwszym secie zabrakło nam koncentracji – ocenił pełniący rolą kapitana Bułgarii Andrej Żekow. -Dlatego też jestem niezwykle szczęśliwy, że udało nam się dwukrotnie pokonać mistrzów Europy, zwłaszcza że wydawali się być znacznie lepiej przygotowani do gry, niż my. Myślę, że mamy powód do świętowania.

- Zagraliśmy dziś lepiej, niż wczoraj. Na nieszczęście jednak po pierwszej odsłonie zgubiliśmy naszą koncentrację i zaczęliśmy popełniać błędy. Światełko nadziei pojawiło się w trzeciej partii, kiedy graliśmy z rywalami, jak równy z równym, ale niestety nie udało się wygrać. To był przełomowy moment meczu. Bułgarzy grali fantastycznie i zasłużyli na dwa zwycięstwa – skomentował kapitan Hiszpanii, Miguel Falasca, który w niedzielnym spotkaniu był wyróżniającym się graczem w swoim zespole (zdobył 7 oczek, w tym 4 z ataku).

Za tydzień siatkarze z Bałkanów pojadą do Stanów Zjednoczonych, gdzie w Hoffman Estates czeka ich niezwykle trudna przeprawa z Amerykanami.

Tabela: (mecze-punkty-małe punkty-sety)

1. USA (2-4-173:137-6:1)

2. Bułgaria (2-4-177:145-6:1)

3. Hiszpania (2-2-145:177-1:6)

4. Finlandia (2-2-137:173-1:6)

Komentarze (0)