W takich pojedynkach powinno uznawać się remisy - po czwartkowym spotkaniu Ligi Mistrzów

Po niebywale zaciętym spotkaniu, w którym tie-break kończy się wygraną z najmniejszym z możliwych zapasem punktowym, drużyna, która poległa ma prawo rwać sobie włosy z głowy. Kogo ten nieprzyjemny rytuał czeka po czwartkowym starciu LM? Siatkarzy Sisleya Treviso, którzy drugi raz z rzędu musieli uznać wyższość zawodników Tours VB.

W tym artykule dowiesz się o:

W ramach męskiej Champions League rozegrano w czwartek tylko jeden pojedynek. W grupie E w szranki stanęły ekipy Sisleya Treviso i Tours VB. Był to już ich drugi mecz, gdyż ósmego grudnia we Francji - w 3. kolejce rozgrywek - doszło do bardzo emocjonującej konfrontacji, w której minimalnie lepsi okazali się gospodarze. Tym razem byliśmy świadkami swoistego podtrzymania tradycji burzących krew w żyłach starć. Także i w czwartkowym meczu mieliśmy bowiem pięć zaciętych partii.

Podopieczni Erica Ngapetha dopiero po 124 minutach zaciekłej walki mogli unieść ręce w geście zwycięstwa. W dużym stopniu do wiktorii francuskiej ekipy przyczynili się Earvin Ngapeth, zdobywca 23 punktów, a także David Konecny, który zapisał na swoim koncie o jedno oczko mniej. Trzeba jednak przyznać, że cała drużyna Tours VB popisała się naprawdę godnymi podziwu umiejętnościami oraz stalowymi wręcz nerwami w wymagających zachowania zimnej krwi momentach.

Z perspektywy włoskiego Sisleya tak minimalna porażka jest z pewnością bolesna. Do szczęście zawodnikom z Treviso zabrakło naprawdę niewiele. Mało brakowało, a fantastyczna postawa punktującego z każdej niemal pozycji Alessandro Fei przełożyłaby się na rewanż za porażkę z Tours z 3. kolejki LM. Trudno jest tu wyrokować, co zadecydowało o triumfie gości. Statystyki w każdym elemencie wskazują na remis, jednak - jak wiadomo - w piłce siatkowej zwycięzca musi zostać wyłoniony bez względu na wyrównany przebieg spotkania. Być może jednak szalę zwycięstwa na korzyść francuskiej drużyny przechyliła minimalnie lepsza postawa w polu serwisowym.

Sisley Treviso - Tours VB 2:3 (25:20, 23:25, 23:25, 29:27, 14:16)

Sisley: Fei (26), Kovar (14), Boninfante (1), De Togni (5), Maruotti (19), Bjelica (12), Farina (libero) oraz Horstink (4), Bontje (2).

Tours: Konecny P. (15), Redwitz (2), Konecny D. (22), Olteanu (15), Ngapeth E. (23), D'Almeida (7), Gonzalez (libero).

Tabela grupy E

Lp.DrużynaMPSety
1 Lokomotiw Biełgorod 4 10 11:4
2 Tours VB 4 6 10:9
3 Sisley Treviso 4 4 7:11
4 Fenerbahce Stambuł 4 4 6:10
Komentarze (0)