Niedzielny pojedynek w bydgoskiej hali "Łuczniczka" był trzecim meczem przegranym przez zespół Gwardii 1:3. Trzecim, trzeba dodać, w którym siatkarki ze stolicy Dolnego Śląska nie odstawały od swoich rywalek. Do historii przechodzi jednak tylko wynik, a na papierze pozostaje wygrany jedynie drugi set meczu z Centrostalem. Podopieczne Piotra Makowskiego w trzeciej odsłonie tego spotkania szybko opanowały sytuację, a zawodniczki Impelu miały duże problemy z odbiorem zagrywki.
- Popełniałyśmy za dużo błędów. W drugim secie było ich mniej i od razu wygraliśmy tę partię. W pozostałych setach popełnialiśmy głupie, niewymuszone błędy - oceniła grę swojego zespołu rozgrywająca Gwardii, Joanna Wołosz. - Zdarzały nam się takie sytuacje, które nie powinny. Może za mało trenujemy takich sytuacji na treningu. Musimy poprawić szybko swoją grę, bo mamy zero na koncie i troszeczkę ciężko przechodzić do kolejnego meczu meczu - dodała 20-letnia siatkarka.
Następna walka o punkty nie będzie jednak łatwiejsza, bo w środę Impel będzie u siebie podejmował zespół Atomu Trefl Sopot. Drużyna prowadzona przez Alessandro Chiappiniego jest naszpikowana gwiazdami siatkówki, ale sopocianki będą zapewne odczuwały większe zmęczenie od gospodyń tego pojedynku. W poniedziałek zespół Trefla czeka bowiem jeszcze pojedynek z AZS-em Białystok.
- W meczu z sopockimi siatkarkami nie będziemy raczej faworytkami. Może będzie nam troszeczkę łatwiej grać na luzie, bo nie mamy nic do stracenia. Może uda nam się przed świętami zdobyć chociaż jeden czy dwa punkty. Musimy się starać, bo później będzie ciężko to odrobić - podsumowała Wołosz.
Siatkarki Impelu szansę na poprawę gry upatrują też w powrocie na boisko kontuzjowanych zawodniczek. W środę do swoich koleżanek powinna już dołączyć Anna Witczak, która w Bydgoszczy nie zagrała z powodu kontuzji stopy.