Siatkarki Gwardii przyjechały w niedzielę do Bydgoszczy osłabione brakiem, m.in. Anny Witczak, ale postawiły twardy opór gospodyniom. Po drugim secie zespół Rafała Błaszczyka doprowadził do remisu, ale w kolejnych partiach górą były już bydgoszczanki. Oba zespoły pokazały lwi pazur, a kibice zgromadzeni w hali "Łuczniczka" często oglądali długie wymiany piłek. Kluczem do zwycięstwa były dobre zagrywki siatkarek Centrostalu.
- W drugim secie nie było dobrej zagrywki i przyjęcia, które umożliwiałoby nam zagranie wszystkiego, co byśmy chciały i wykorzystanie każdej z nas w ataku - powiedziała po meczu atakująca Centrostalu, Ewa Kowalkowska. - To zwycięstwo nie przyszło nam łatwo, było bardzo ciężko wywalczone. Ważne jest to, że trzy punkty zostają w Bydgoszczy i teraz czeka nas kolejny mecz w Mielcu, więc będziemy do niego bojowo się nastawiać. Walka do końca i o każdą piłkę - to jest najważniejsze, a wynik sportowy jest zawsze sprawą otwartą - dodała doświadczona siatkarka.
Kowalkowska rozpoczęła to spotkanie na ławce rezerwowych, ale na boisku pojawiła się już w pierwszym secie i zagrała przez niemal całe spotkanie. Przypomnijmy, że ikona bydgoskiej siatkówki kobiet po poprzednim sezonie zdecydowała się na odpoczynek od zawodowego sportu, ale w listopadzie wróciła do intensywnych treningów i składu Centrostalu. W meczu z Impelem wywalczyła jedenaście punktów.
- Czuję się dobrze, natomiast wiem, że nie jest jeszcze to moje 150 procent. Na pewno jeszcze trochę mi brakuje do pełnej dyspozycji, ale myślę, że z każdym dniem jest coraz lepiej - uważa doświadczona siatkarka.
Siatkarki Centrostalu mają teraz dwa dni przerwy, a w środę zmierzą się w Mielcu z miejscową Stalą.